- Chorzy z dolegliwościami urologicznymi będą mieli u nas świetne warunki leczenia. Sam zabieg litotrypsji jest nieinwazyjny. Co dla pacjentów jest szczególnie ważne, bo skróci czas leczenia i przebywania w szpitalu - mówi Marek Chojnowski, dyrektor Szpitala Ministerstwa Sprawa Wewnętrznych w Białymstoku.
Choć aparat do tzw. litotrypsji, czyli pozaustrojowego kruszenia kamieni w pęcherzu moczowym, moczowodzie lub nerce, zainstalowany został w szpitalu już kilka tygodni temu, w poniedziałek pracownia zostanie oficjalnie otwarta.
- Ani na Podlasiu, ani w Polsce, ani nawet w tej części Europy Środkowej, nie ma tak nowoczesnego aparatu do wykonywania litotrypsji - zapewnia Łukasz Rogalski z firmy, która dostarczyła aparat do szpitala.
Do tej pory Białystok nie miał stacjonarnego litotryptora. Raz w miesiącu do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przyjeżdża sprzęt z Lublina. Lekarze wykonują wtedy zabiegi dla około 20 chorych.
- Świadczenia były zabezpieczone. Pacjenci nie musieli wyjeżdżać na zabiegi poza granice województwa. Swój aparat, oczywiście, pewnie nie tak nowoczesny, jak ten w szpitalu MSW, ma szpital w Łomży. Także Suwałki, w zależności od potrzeb, wypożyczają sprzęt, podobnie jak nasza klinika - mówi prof. Barbara Darewicz, szefowa kliniki urologii USK i jednocześnie wojewódzki konsultant w tej dziedzinie.
Mimo to, prof. Darewicz uważa inwestycję białostockiej placówki za potrzebną, ma jednak obawy, czy tak drogi sprzęt będzie w pełni wykorzystywany.
- Szpital chciałby wykonywać nawet 70 zabiegów miesięcznie. Tylko, czy znajdzie się tylu pacjentów? Na naszym terenie przypadków kamicy nerkowej jest coraz mniej - zauważa prof. Barbara Darewicz. Dodaje, że - jako konsultanta wojewódzkiego - niepokoi ją kwestia odpowiedzialności za pacjentów w przypadku wystąpienia komplikacji po zabiegu. - Szpital MSW nie pełni ostrych dyżurów, więc ich pacjenci, w razie powikłań, będą musieli trafiać do szpitala klinicznego lub wojewódzkiego - mówi.
Zabieg polega na tym, że impuls z litotryptora jest przetwarzany na falę uderzeniową, która przenika przez tkanki pacjenta i rozbija złóg. Jeśli jest nieduży, to często wystarczy jeden zabieg. Litorypsja trwa do półtorej godziny. Zwykle w czasie jednego zabiegu rozbija się jeden złóg.
1,4 mln zł - tyle kosztował nowoczesny aparat do litotrypsji, który działa już w Szpitalu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Białymstoku
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?