Noc, godz. 4.30, a na izbie przyjęć nikogo z personelu. - W korytarzu leżał tylko jakiś pacjent z ręką w gipsie - opisuje pan Adrian, nasz Czytelnik, który zawiózł babcię do Szpitala Miejskiego im. PCK przy ulicy Sienkiewicza. - Gdy zacząłem szukać kogokolwiek, ów pacjent się przebudził i powiedział, abym mocno zapukał do pokoju numer 24, bo tam śpi pielęgniarka. Po drugim, bardzo mocnym pukaniu, faktycznie, wyszła zaspana, wyrwana z głębokiego snu pielęgniarka.
Babcia naszego Czytelnika pomoc uzyskała. Dostała kroplówkę. Ale czas, po którym na izbie przyjęć pojawiła się pielęgniarka oraz lekarka to około 10 minut.
- A przecież mogła przyjść osoba, dla której każda minuta by się liczyła - zauważa pan Adrian.
Dyrektor szpitala odpowiada krótko. - Każdy, kto ma tego typu zarzuty wobec moich pracowników, powinien zgłosić się do mnie - mówi Krzysztof Teodoruk.
Zapewnia też, że na izbie przyjęć nie ma miejsca na spanie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?