Szkoła specjalna pilnie potrzebuje nowej siedziby

- Z dachu leje się nam tak, że dzieciom stawiamy miski na łóżkach - opisuje dramatyczną sytuację szkoły jej dyrektor Alicja Geniusz. - Nie mamy też sali gimnastycznej. A to są dzieci z różnymi defektami i problemami. Dla nich położyć się na korytarzu jest czymś bardzo uderzającym w ich godność osobistą.

Walkę dyrekcji placówki o poprawę warunków lokalowych popierają rodzice.

- To nie są warunki do nauki - mówi Szczepan Kolendo z Rady Rodziców. - Ponieważ nie ma windy, rodzice noszą dzieci po schodach.

Aby poznać problemy placówki, wczoraj odbyło się w niej posiedzenie miejskiej komisji edukacji. Radni zwiedzili szkołę, zapoznali się z jej bolączkami i dyskutowali o tym, jak można jej pomóc.

210 uczniów uczy się ładnym zabytkowym budynku. Jest on jednak za mały na to, by stworzyć odpowiednie warunki działania Zasadniczej Szkole Zawodowej, Szkole Przysposabiającej do Pracy oraz internatowi.

Szkoła specjalna ma braki w wyposażeniu

Brakuje m.in. windy, świetlicy, sali do cichej nauki. Internat mieści się na poddaszu budynku - w pokojach ze skośnymi sufitami stłoczonych jest nawet po 11 łóżek. Na cały internat jest jedna toaleta, a prysznice są wyłącznie na parterze.

Dyrekcja szkoły i rodzice od lat walczą o zmianę tego stanu rzeczy. Jak dotąd - bezskutecznie. Teraz jednak miejska komisja edukacji postanowiła podjąć konkretne działania w tej sprawie.

- Będziemy starali się znaleźć inną placówkę, do której ta szkoła będzie mogła się przenieść - zapowiada Piotr Jankowski, szef komisji edukacji. - Postawiłem sobie za punkt honoru stworzenie niepełnosprawnej młodzieży godnych warunków do nauki.