Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła na Antoniuku to dawna fabryka braci Commichau

(art)
przy ulicy Antoniuk Fabryczny
przy ulicy Antoniuk Fabryczny Fot. Internet
Dzisiejszy Zespół Szkół Ogólnokształcących i Technicznych na Antoniuku to część dawnej fabryki braci Commichau.

Czekamy na Państwa opowieści i anegdoty o fabrycznym Białymstoku. Prosimy przesyłać je na adres mailowy: [email protected]. Najciekawsze fragmenty opublikujemy. W przyszłym tygodniu opiszemy fabrykę Tryllingów.

Dziękujemy Jolancie Szczygieł-Rogowskiej i Joannie Tomalskiej za udostępnienie materiałów wykorzystanych w dzisiejszym odcinku.

O rodzinie Commichau wspominaliśmy już w jednym z odcinków naszego cyklu. Było to na początku września, kiedy opisywaliśmy historię zakładu przy ulicy Warszawskiej, w którym po II wojnie światowej działała fabryka wstążek Pasmanta. To właśnie tam około 1845 roku Herman Commichau, jeden z pięciu przybyłych do Białegostoku z Saksonii braci, zaczął wznosić budynki fabryczne.

Na Antoniuku, który w tamtych czasach był wsią i nie należał jeszcze do Białegostoku, fabryka powstała w 1849 roku. Prowadzący ją bracia Albert i Robert zbudowali najpierw przędzalnię i farbiarnię. Później powstała jeszcze m.in. kuźnia i ambulatorium. Fabrykanci zainstalowali też śluzę na przepływającej obok rzece Białej. Dzięki temu do poruszania krosien wykorzystywana była woda.

Fabryka działała prężnie do 1905 roku, kiedy to w obawie przed rewolucją, rodzina Commichau, przeniosła swoje zakłady m.in. na Śląsk. Jedynym ich zakładem, który w Białymstoku przetrwał do lat 20. XX wieku, był właśnie ten na Antoniuku.

W tamtych czasach działa tu fabryka sukna i kołder, którą prowadził Herman Commichau, syn Roberta. I to właśnie on stał się w 1925 roku bohaterem skandalu związanego z sprzedażą pomieszczeń fabrycznych na potrzeby Szkoły Rzemieślniczo-Przemysłowej. Placówka działała od 1921 roku przy ul. Sienkiewicza. Niespodziewanie jej dyrektor Stanisław Biszoft postanowił przenieść ją na Antoniuk.

Jak się wówczas mówiło, kierownictwo szkoły zapłaciło fabrykantowi kwotę, która stanowiła ponad potrójną wartość pofabrycznego mienia. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które wyłożyło pieniądze na całą transakcję, w oficjalnym stanowisku twierdziło oczywiście, że do żadnego nadużycia nie doszło, a pofabryczne budynki zostały oszacowane przez specjalnie w tym celu powołaną komisję. Faktem było jednak, że zaraz po transakcji, czynnie w niej uczestniczący prefekt szkolny, ksiądz Antoni Zaleski, jeździł po Białymstoku nowiutkim autem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny