Mało zostało z kawałka 1,96 ha, pole jest mocno zniszczone. Dziki były w nocy, były też rano między 8. a 9. - utyskuje Czesław Marchel, rolnik z Czerwonki w gminie Suchowola.
Wraz z synem gospodaruje na blisko stu pięćdziesięciu hektarach pola, pod uprawę kukurydzy przeznaczyli ponad trzydzieści hektarów. Na żadnym z pól nie mają jednak takich strat jak właśnie na tym opisywanym.
- Takie szkody były już wcześniej, rok w rok. Tylko nie zgłaszałem wcześniej. W tamtym roku z czterech hektarów zostały nam trzy hektary. A tu bliżej połowy już jest - objaśnia rolnik.
Przyczyną tak wysokich strat akurat na tym kawałku jest to, że został on jako jeden z dwóch obsiany wczesną odmianą kukurydzy.
- Syn wziął na dwa kawałki wczesnej odmiany, bo się bał, że nie starczy nam do nowego sezonu. Żeby wcześniej można to było skosić - wyjaśnia pan Czesław.
Z jednej strony jego pola, są dwa hektary jednego sąsiada, z drugiej strony pięć hektarów drugiego. Ale tam nawet jeden krzaczek kukurydzy nie został przez dziki uszkodzony. A kukurydza naszego bohatera zaczęła już dojrzewać i się „złocić”. I z tego właśnie powodu zapewne najbardziej dzikom pasowała.
- Szkody chciałem zgłosić w kole łowieckim „Tur” w Suchowoli, ale ich tam wtedy nie było, na wczasach byli - mówi rolnik.
Jak mówi, gdyby to jego domowe zwierzęta poszły w szkodę u innego gospodarza, to musiałby ponieść tego koszty i pokryć straty.
- Jeśli ktoś ma pieniądze na zajmowanie się hobby, to niech tego pilnuje i ponosi jego koszty - uważa Marchel.
Żeby to było jakieś tam parę procent, do dziesięciu to nigdzie by tego nie zgłaszał. Podobnie jak w ubiegłych latach. Jak mówi, dziki zawsze robią jakieś szkody, jednak w tym roku jest tego stanowczo za dużo. Obawia się czy zdoła zebrać nawet to, co nie zostało zniszczone. Bo maszyna może być zapychana przez tą powaloną kukurydzę.
Zapytaliśmy rolnika o finansowy rozmiar jego strat.
- Finansowo trudno powiedzieć, jakiego rzędu to są szkody. Koszt zasiania jednego hektara bez obornika, bez gnojowicy, bez orki, kosztu maszyn to szacuję, że to około 5 tys. zł - ocenia rolnik.
W tej kwocie zawarty jest koszt ziarna, oprysków i nawozów. Jak mówi pan Czesław, to co „swoje” czyli własnego nakładu pracy, to rolnik przeważnie nie liczy. Podobnie jak paliwa do maszyn i ich amortyzacji.
Próbowaliśmy skontaktować się z kołem łowieckim „Tur” w Suchowoli. Niestety telefon nie odpowiadał. Ale tuż przed zamknięciem tego numeru „Nowin” otrzymaliśmy informację, że sprawa została załatwiona po myśli Czesława Marchela. Udało mu się skontaktować bezpośrednio z myśliwymi z tego koła i dokonać szacowania szkód na jego polu.
- Tego mi nikt nie wyrówna, ale przyjechali do mnie, nie było żadnego problemu i polubownie się dogadaliśmy. Doszliśmy do porozumienia - informuje rolnik.
Jego kawałek pola został już skoszony.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?