Oczywiście, że wybieram przedszkole. Tu moje dziecko ma dobrą opiekę przez cały dzień. Żadna szkoła mi tego nie zapewni - mówi Justyna Gościewska, mama sześcioletniego Nikolasa.
Podobnie uważa Ewa Dolińska, mama Michała, też sześciolatka. - Syn nie jest jeszcze emocjonalnie gotowy na szkołę. Jak wielu chłopcom, trudno mu usiedzieć w jednym miejscu. Poza tym, na tym etapie życia, nauka w przedszkolu nie jest gorsza od tej szkolnej - podkreśla pani Ewa.
I Michał i Nikolas chodzą do przedszkola nr 1 przy ul. Kawaleryskiej. Tu tylko pięcioro rodziców wstępnie zadeklarowało, że chce wysłać dzieci do szkoły. - To oznacza, że tylko tyle miejsc się zwolni - przyznaje Krzysztofa Złotorzyńska z PS nr 1.
Podobnie jest w innych miejskich przedszkolach. Rodzice sześciolatków, którzy znów sami mogą decydować, gdzie posłać dziecko, wybierają głównie zerówki. Potwierdzają to ankiety, które w grudniu ubiegłego roku przeprowadził magistrat. Tylko 16 proc. białostockich rodziców zadeklarowało, że wybierze pierwszą klasę dla swojego sześciolatka. Pozostali stawiają na przedszkola. Oczywiście, te liczby mogą się jeszcze zmienić. W połowie marca urząd będzie miał już deklaracje rodziców, którzy na pewno zostawią dziecko w przedszkolu. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że zerówki wygrają z pierwszymi klasami.
Co to oznacza? Że w przedszkolach miejsc dla trzylatków będzie jak na lekarstwo. Pojawiają się nawet sugestie, że niektóre placówki rekrutować nie będą wcale. A potrzebnych jest nawet 2856 miejsc. Tyle mamy trzylatków urodzonych w Białymstoku.
- Pracujemy nad tym, aby skutki wprowadzonych przez rząd zmian były jak najmniej dotkliwe dla dzieci i ich rodziców. Szukamy jak najlepszych rozwiązań, tak, żeby jak największa grupa trzylatków znalazła miejsce w przedszkolach - zapewnia Kamila Busłowska, z białostockiego magistratu.
Urząd chce przygotowywać oddziały przedszkolne również w szkołach.
- Do takich zmian wytypowano 24 szkoły podstawowe. Możliwa jest też przebudowa, a czasem nawet rozbudowa niektórych przedszkoli. Planujemy również nowe przedszkola na Bacieczkach i Wygodzie - dodaje Kamila Busłowska.
Przed wielkim problemem stoją też podstawówki. Bo może im zabraknąć uczniów, by otworzyć pierwsze klasy. - Na razie przewidywanie, ile będziemy mieć uczniów to wróżenie z fusów. Pełne dane będą w marcu. W naszym obwodzie jest ośmioro dzieci, które w ubiegłym roku miały odroczoną pierwszą klasę - mówi Ewa Zając, dyrektorka SP nr 15 przy ul. Broniewskiego.
- To będzie bardzo trudna rekrutacja - przyznaje również Bogdan Wróbel, dyrektor SP nr 5 przy ul. Kamiennej. W tym roku są tu trzy trzecie klasy. Ile będzie pierwszych klas? - Na razie mamy 22 dzieci z odroczeniami. To jest jedna klasa. Czy wszystkie przyjdą do nas - tego też nie wiemy - przyznaje.
Dlatego nikt w tej chwili nie może wykluczyć zwolnień w szkołach. - Może okazać się, że będą nauczyciele klas I-III, którzy stracą pracę - dodaje Kamila Busłowska.
Dlatego niektóre podstawówki będą w najbliższych tygodniach przekonywać do siebie najmłodszych uczniów i ich rodziców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?