Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szef kliniki hematologii przed sądem. Lekarzowi grożą trzy lata więzienia

Magdalena Kuźmiuk
Proces lekarza rozpoczął się w środę w Sądzie Rejonowym w Białymstoku. Zdaniem prokuratury skłamał, będąc członkiem komisji przetargowej na zakup m.in. leków do białostockiego szpitala klinicznego
Proces lekarza rozpoczął się w środę w Sądzie Rejonowym w Białymstoku. Zdaniem prokuratury skłamał, będąc członkiem komisji przetargowej na zakup m.in. leków do białostockiego szpitala klinicznego sxc.hu
Prokuratura zarzuciła prof. Januszowi K. składanie fałszywych oświadczeń. Jej zdaniem, lekarz skłamał, będąc członkiem komisji przetargowej na zakup m.in. leków do białostockiego szpitala klinicznego. Podał, że z firmami startującymi w przetargu nie wiązały go żadne umowy. Według oskarżenia, było inaczej.

To były umowy na przeprowadzenie badań klinicznych, które podpisywałem z działami naukowymi międzynarodowych konsorcjów farmaceutycznych. Nie nakładały one na mnie innych zobowiązań wobec tych firm. Na temat przetargów nigdy nie rozmawiałem z przedstawicielem firm biorących w nich udział - powiedział na sali rozpraw prof. Janusz K.

Śledztwo w tej sprawie trwało kilka lat. Chociaż akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku prawie rok temu, to proces profesora ruszył dopiero teraz. Lekarz nie przyznał się do zarzutów stawianych przez prokuraturę.

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa wpłynęło do prokuratury pod koniec października 2008 roku. Złożył je dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Białymstoku.

Prokuratura ustaliła, że w latach 2005-2008 dyrekcja szpitala kilkakrotnie powoływała prof. Janusza K. na członka komisji przetargowej na zakup m.in. leków do szpitala i apteki. Procedura była taka, że każdy członek komisji musiał podpisać oświadczenie m.in. że nie wiążą go żadne umowy z firmami startującymi w przetargu. Wszystko po to, by wykluczyć ewentualne podejrzenia co do bezstronności członków komisji.
Janusz K. takie dokumenty podpisywał. Zdaniem prokuratury, oświadczenia były niezgodne z prawdą, ponieważ na zlecenie jednego z wykonawców, biorących udział w przetargu, oskarżony prowadził badania kliniczne w ramach umów. Śledczy doliczyli się ponad 80 takich umów z firmami z Warszawy.

- W trakcie składania tego oświadczenia nie miałem żadnej świadomości, że udział w przetargu może mieć coś wspólnego z prowadzonymi przez moją klinikę międzynarodowymi badaniami klinicznymi - wyjaśniał w środę oskarżony lekarz.

Dodał także, że jego rola w komisji przetargowej ograniczała się jedynie do nadzoru i oceny leków, które szpital chciał kupić. I nie miał żadnego wpływu na wybór ich dostawcy.

Razem z Januszem K. na ławie oskarżonych usiadł też w środę Marcin S., wiceprezes warszawskiej firmy, która dostarczała do naszego szpitala klinicznego sprzęt medyczny. On również odpowiada za złożenie nierzetelnego oświadczenia, w którym stwierdził, że jego firma jest jedynym dostawcą takiego sprzętu w Polsce. Według białostockiej prokuratury, to nie była prawda.

Kolejna rozprawa w czerwcu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny