Tydzień temu Czytelnik skarżył się, że mieszkańcy Cieliczańskiej nie mają spokoju. Jak mówił, problemem są głośni, młodzi klienci miejscowej restauracji "Kameralna".
- Po ostatnim artykule opinia moich klientów jest taka, że gdyby nie widzieli zdjęcia mojego lokalu, zastanawialiby się, gdzie w Supraślu taką spelunę otworzyli - mówi zdenerwowany Włodzimierz Wiensko, właściciel "Kameralnej".
Dwie interwencje
Czytelnik twierdził, że sam wielokrotnie wzywał policję, by uciszyła hałasujących klientów restauracji.
- Od lipca ubiegłego roku, od kiedy działa lokal, miałem tylko dwie interwencje policji - tłumaczy Wiensko. - Te interwencje nie były związane ani z bójką, ani z hałasem.
Do jednego ze zdarzeń sam Wiensko wezwał policję.
- Od początku lutego mój lokal jest otwarty od godz. 16 albo od 18. Czynny jest do godz. 22 - informuje Wiensko. I dodaje: - Dobrze, zróbmy tak, żeby wszystko było czynne do 22. Czy lepiej, żeby młodzież spokojnie piła piwo pod moją kontrolą i trzeźwa wróciła do domu, czy lepiej, żeby kupiła wódkę na "mecie" i "nawaliła" się na przystanku?
Drugie dno sprawy?
Wiensko zaprzecza oskarżeniom o to, że którykolwiek z jego klientów wszczynał bójki lub zanieczyszczał teren wokół "Kameralnej". Pokazuje nam wydruki z kasy fiskalnej. Dzienne obroty jego lokalu sięgają kilkudziesięciu złotych. To niewiele. Żeby utrzymać restaurację, sam musiał zatrudnić się u innego pracodawcy.
- Ta inwestycja kosztowała mnie 50 tysięcy złotych i trzy miesiące ciężkiej pracy - przyznaje Wiensko.
Uważa, że skargi na niego, tak naprawdę wymierzone są w dyrektora CKiR, z którym ma podpisaną umowę dzierżawy lokalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?