Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn legionisty był pilotem supernowoczesnych bombowców w Polsce Ludowej

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Pułkownik Czesław Modzelewski latał na nowoczesnych bombowcach Ił-28, zdolnych do przenoszenia pocisków jądrowych. Tu siedzi w kabinie Jaka 18.
Pułkownik Czesław Modzelewski latał na nowoczesnych bombowcach Ił-28, zdolnych do przenoszenia pocisków jądrowych. Tu siedzi w kabinie Jaka 18. Fot. Archiwum
Ojciec legionista i kułak. Do tego z francuskim epizodem w życiorysie. Czy syn kogoś takiego mógł być pilotem wojskowym w komunistycznej Polsce?

Pewnie w każdym domu są zdjęcia z wojska: pradziadka, dziadka, ojca, własne, wujków bądź stryjków.

Te przedwojenne często mają napis : pamiątka z wojska. Powojenne są już bardziej różnorodne, byłym żołnierzom przypominają młode lata.
Panowie weterani, rezerwiści.

Zapraszam do wspomnień i pochwalenia się fotografiami z wojska. Spocznij!

Ale Czesławowi Modzelewskiemu się udało. I latał na nowoczesnych bombowcach.

Na zamieszczonym zdjęciu z 1956 roku widać podporucznika instruktora Czesława Modzelewskiego w kabinie samolotu szkoleniowego Jak-18.

W 1949 roku opuścił on rodzinny dom w zaścianku Modzele, uczył się i pracował na Śląsku. W Świdnicy szef Wojskowej Komendy Uzupełnień namówił go na naukę w dęblińskiej Szkole Orląt. Wybór okazał się bardzo trafny, ale i ryzykowny.

W 1954 roku, po zaliczeniu przedmiotów teoretycznych, zaczęły się loty w rejonie Białej Podlaskiej. Na to czekali podchorążowie, chcieli zasiąść za sterami samolotów. Czesław robił szybkie postępy, zyskiwał pochwały dowódcy eskadry kpt. Piekarskiego. Był jednak ktoś ważniejszy, czyli szef Informacji Wojskowej mjr Pokorski. Ten wykazał czujność i gorliwość w śledzeniu zagrożeń.

Zaczęło się od pytań o wielkość gospodarstwa, które podpadało pod kategorię kułackiego, liczyło bowiem 30 hektarów. Potem przyszła do jednostki wiadomość, że brat cioteczny Czesława dostał wyrok 5 lat pracy w kopalni za przechowywanie poniemieckiego pistoletu maszynowego. A kolejne pytanie Pokorskiego brzmiało: dlaczego ojciec Józef nie wstąpił do spółdzielni produkcyjnej? I tak ppor. Modzelewski został skreślony z listy podchorążych uczestniczących w lotach.

Powiało grozą. Co robić? Okazało się, że przyjeżdża na tzw. wysłuchanie inspekcyjne dowódca szkoły, Rosjanin płk Rysiew. Autentyczny pilot szturmowy, cudem uratowany po zestrzeleniu nad Berlinem, z duszą słowiańską. I nagle zaświeciło słońce, okazało się bowiem, że Rysiew pamięta Czesława z jego występów bokserskich. Stanęło na tym, że podchorąży ma jechać do domu i rozpoznać sprawę ojca. Odpowiedź była klarowna i dobrze rokująca: takiej spółdzielni nie było w najbliższej okolicy.

Na szczęście Informacja Wojskowa nie rozpoznała jeszcze jednego zagrożenia. Oto Józef Modzelewski w 1920 roku zgłosił się na ochotnika, by walczyć z bolszewikami. Znalazł się w warszawskiej Cytadeli i tam jako małoletni został wartownikiem przy magazynach. Niby spokojna funkcja, ale mało honorowa, a w dodatku dokuczał głód.

W tym czasie stryj Paweł służył w pociągu pancernym "Poznańczyk". Jak się zorientował w sytuacji Józefa, to zabrał go do "pancerki". Pociągi pancerne w tamtej wojnie były na wagę złota, bezcenne zwłaszcza w obronie szlaków komunikacyjnych, ale i skuteczne w wypadach na tereny zajęte przez wroga.

Pod Dęblinem drogę "Poznańczykowi" zablokowała czerwona pancerka. Polski dowódca wybrał ochotników, dał im klucze do rozkręcania szyn i postawił zadanie: odciąć drogę bolszewikowi. Tak się stało, dzięki czemu Paweł Modzelewski został kawalerem Krzyża Walecznych, który wręczył mu gen. Edward Śmigły Rydz.

Józef Modzelewski wrócił cało z wojny, ale w domu było biednawo, więc w 1926 roku pojechał do Francji zarabiać w kopalni węgla. Fedrował cztery lata, za to kupił 15 hektarów gruntu, żona wniosła we wianie drugie tyle i tak powstało ładne gospodarstwo, nawet z parobkiem.

Zatem legionista - kułak - z epizodem francuskim. Mało tego, we wrześniu 1939 roku ojciec Czesława poszedł znów na wojnę, do taborów. Z Sokółki trafił na Polesie, tam po bombardowaniach sowieckich dowódca zwolnił podkomendnych z przysięgi.

Modzelewski znalazł się w Brześciu, gdzie wyzwoliciele ogłosili, że obywatele z Białorusi Zachodniej pojadą pociągiem do domu. I pojechali, ale do Wołogdy. Jednak na Pasterkę pan Józef zameldował się w domu. Tak to do bogatego życiorysu doszła niewola sowiecka. Czy syn takiego ojca mógł być pilotem wojskowym w tamtej rzeczywistości?

Ano, przy korzystnym biegu spraw, mógł i był.

Czesław Modzelewski dosłużył się pułkownika, latał na nowoczesnych bombowcach Ił-28, zdolnych do przenoszenia pocisków jądrowych. Jako instruktor wyszkolił około 50 pilotów, w powietrzu łącznie spędził ponad 1500 godzin, wykonał blisko pięć tysięcy lotów. A koniec końców latanie zamienił na spokojniejsze zajęcie, ukończył akademię wojskową, został psychologiem.

Jest więc co wspominać, chwile radosne i durne, niebezpieczne, jak choćby przesłuchania po nocnej ucieczce w 1956 roku czterech podchorążych do Wiednia. Ucieczce samolotem, który miał na stanie właśnie Czesław Modzelewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny