Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sybir: Śmierć była jak niechciana siostra

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Sienny Rynek w listopadzie 1942 r.  W tle zabudowa ul. Młynowej. Cokół po pomniku poległych żołnierzy 42 pułku piechoty.
Sienny Rynek w listopadzie 1942 r. W tle zabudowa ul. Młynowej. Cokół po pomniku poległych żołnierzy 42 pułku piechoty.
O sybirakach napisano już wiele, powtarzając znane realia. Z relacji Reginy Wasilewskiej (z domu Miłaszewicz) wybrałem wątki szczególne.

Najpierw kilka zdań o dołączonych fotografiach. Wacław Miłaszewicz, brat Reginy, wykonał je w listopadzie 1942 r. Wówczas umierało i miasto. Wydaje się, że na pierwszym zdjęciu w tle widnieje zabudowa ul. Młynowej. Skąd ruiny na obrzeżach Siennego Rynku? Wątpliwe, by były to ślady po wydarzeniach wrześniowych 1939 r. Raczej po wielkim pożarze, dziele niemieckich okupantów dążących do zniszczenia dzielnicy żydowskiej wraz z Wielką Synagogą? A kim są osoby sfotografowane na tle szkieletu domu? Uda się ustalić ich nazwiska? I proszę zauważyć, że już w listopadzie leżało w Białymstoku sporo śniegu. To był początek zimy, która przeszła do historii pod nazwą stalingradzkiej.

Zdjęcie drugie przedstawia pusty cokół. Na tej samej rolce filmowej, po sąsiedzku, są zdjęcia z Cmentarza Zwierzynieckiego i z pobliskiego wojskowego cmentarza ewangelickiego (mówiono, że niemieckiego). Można więc założyć, że jest to cokół po pomniku poległych żołnierzy 42 pułku piechoty i ktoś wcześniej rozebrał także płotek okalający monument.

Powracam do opowieści Reginy Wasilewskiej, tych wysłuchanych w końcówce starego roku oraz spisanych wcześniej, m.in. przez uczniów Zespołu Szkół Budowlano-Geodezyjnych im. Stefana W. Bryły i Magdalenę Kochanowską z VIII LO im. króla Kazimierza Wielkiego. Śmierć była jak niechciana siostra, wredna towarzyszka sybiraków. Przy braku leków próbowano ratować się domowymi sposobami, szpital traktowano z nieufnością i nikłą wiarą w uzdrowienie.

Mama pani Reginy cierpiała z powodu choroby nerek. Zbliżał się kres męczarni, po raz drugi znalazła się w szpitalu, córce pozwolono leżeć obok na ziemi. Karmiła mamę, zgarniała wszy. Chora traciła świadomość, zamiast łyżki gryzła własne palce, prosiła o podanie kartofli. Regina poszła po nie, na krótko opuściła szpital. Wróciła za późno, nie mogła sobie tego darować. To było 8 kwietnia 1941 r. Odbierając ciało matki ze szpitala spostrzegła przy drzwiach siedzący strzęp człowieka w łachmanach, Rosjanina, który na swoje nieszczęście dotarł do szpitala w dzień parzysty, a chorych na czerwonkę przyjmowano w dni parzyste. Siadł więc i czekał.

Śmierć na Sybirze

Nie mniej tragicznym przeżyciem było asystowanie pani Reginy przy śmierci brata Stanisława. Znalazła go z największym trudem w uzbekistańskim Kenimech. Już była wówczas przy wojsku, dostała zgodę przełożonej na krótki wyjazd. Musiała wyruszyć, bo nadszedł list podyktowany przez Stanisława pielęgniarce: "Jeżeli chcesz zobaczyć mnie przed połączeniem się z mamusią, to przyjedź". Nie poznała brata wśród jednakowo wychudzonych, rozpalonych, zarośniętych, już prawie nieobecnych. Wiedziała, że nie może powtórzyć błędu, musi być z bratem do ostatniej minuty. Postanowiła spać obok, rękę Stanisława położyła na swej szyi.

Rano następnego dnia, 12 lipca 1942 r., brat zaczął umierać. Rozpacz skłoniła siostrę do krzyku, przybiegł ktoś z personelu, zrobił jej awanturę. Kiedy ustały konwulsje, brat z największym trudem otworzył oczy i zapytał siostrę, gdzie była. Powoli zdołał powiedzieć, że czuł jak wchodzi na schody, chłodziły go promienie zimnego słońca, było mu dobrze. I wtedy usłyszał krzyk, zawrócił z drogi, dopadł go znów ból. Siostra przerwała mu marsz ku śmierci. Wyproszono ją z sali, Stanisław zmarł jeszcze tego dnia o godz. 16. Regina uprosiła żołnierza, by pomógł umyć ciało, zgodził się mówiąc: dziś on, a jutro ja. Zdołała też wybłagać, by został pochowany w osobnym grobie.

Zachował się ten cmentarz z tysiącami zmarłych Polaków. Przetrzymali łagry i deportacje, założyli wymarzone mundury, padli ofiarą epidemii, tyfusu plamistego, czerwonki.

PS. Opublikowane przed tygodniem zdjęcie Rynku Kościuszki z września 1946 r. wzbudziło duże zainteresowanie. Antoni Oleksicki napisał. "Ta dziwna konstrukcja po lewej stronie to tymczasowo zabezpieczone przez Władysława Paszkowskiego (ówczesnego wojewódzkiego konserwatora zabytków) ruiny klasztoru SS. Szarytek. Klasztor został wyremontowany ze środków WKZ i Ministerstwa Odbudowy (było takie, a jakże) do końca Trzyletniego Planu Odbudowy, czyli do końca 1949 r. Zwracam uwagę na ruiny na pierwszym planie, tu kiedyś mieściła się biblioteka. Jakże drobnym drzewem był kasztanowiec, który zniszczył figurę przed katedrą, zapewne posadzono go w latach 30 XX w. Chodnik ułożony w romb, po prawej stronie na pierwszym planie to jeszcze przedwojenna inwestycja, zwraca uwagę staranność wykonania". Dziękuję i pozdrawiam.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny