Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suwalski szpital - o krok od tragedii

Tomasz Kubaszewski (rm) [email protected] tel. 087 566 30 00
Chwile grozy przeżywali wczoraj pacjenci stacji dializ suwalskiego szpitala. W każdym momencie zabiegi mogły być przerwane, bo na oddziale pozostał... jeden lekarz.
Chwile grozy przeżywali wczoraj pacjenci stacji dializ suwalskiego szpitala. W każdym momencie zabiegi mogły być przerwane, bo na oddziale pozostał... jeden lekarz.
Gdyby dyrektor suwalskiego szpitala nie ustąpił lekarzom, w każdej chwili mogło dojść do tragedii.

Chwile grozy przeżywali wczoraj pacjenci stacji dializ suwalskiego szpitala. W każdym momencie zabiegi mogły być przerwane, bo na oddziale pozostał... jeden lekarz. Zagrożenie zostało wprawdzie zażegnane, ale prawdopodobnie na krótko.

Przerwanie dializ to dla pacjentów wyrok śmierci. Wioletta Korzeniecka musi poddawać się takiemu zabiegowi cztery razy w tygodniu. - Co teraz ze mną będzie? - pytała.

Ludzie wieszali psy na całej opiece zdrowotnej. Dostawało się zarówno władzy, że doprowadza do takiej sytuacji, jak i lekarzom. Że przedkładają wysokość swoich pensji nad dobro pacjentów. Musiało minąć kilka godzin nerwówki, aby dializy się rozpoczęły.

Lekarze zrezygnowali z pracy, bo nie odpowiadały im warunki finansowe przedstawione przez dyrekcję. - Zadłużonego na ponad 30 mln zł szpitala nie stać na płacenie wygórowanych pensji - podkreślał dyrektor Dariusz Górski.

Medycy mieli czas do końca kwietnia, aby podjąć ostateczne decyzje, czy zostają w placówce, czy nie. Większość wybrała to pierwsze rozwiązanie. Szpital funkcjonuje więc w miarę normalnie.

Nikt jednak do końca nie rozpoznał zagrożeń, jakie mogą wiązać się z rezygnacjami na trzech oddziałach: chirurgii, neurologii oraz nefrologii. Okazało się, że na pierwszym oddziale w pracy pozostało jedynie trzech lekarzy, na pozostałych - po dwóch.

W poniedziałek dyrektor szpitala przeprowadzał z lekarzami negocjacje. Zgodził się na część żądań płacowych, ale jedynie na najbliższe dwa miesiące. Utrzymanie podwyżek byłoby możliwe jedynie wówczas, gdyby pozwalała na to sytuacja finansowa.

Wczoraj wszystko się jednak zmieniło. Dariusz Górski uznał, że nie może ryzykować życia i zdrowia pacjentów. Zaakceptował więc, wbrew urzędowi marszałkowskiemu, podwyżki od 300 do 700 zł brutto.

Nieoficjalnie wiadomo, że władze wojewódzkie, którym szpital podlega, opowiadały się za twardą postawą wobec lekarzy. Rozważano nawet m.in. likwidację niektórych oddziałów.

Jednocześnie, już w poniedziałek, dyrektor Górski złożył rezygnację ze stanowiska. Tłumaczy to względami osobistymi. Podobnie postąpił jego zastępca do spraw medycznych. - W poniedziałek, o godzinie 17, już po godzinach pracy, dotarł do nas faks z rezygnacją dyrektora. We wtorek został zarejestrowany. To sprawa nowa, będziemy się nią zajmować - tylko tyle wczoraj wieczorem mógł nam powiedzieć na temat dymisji Górskiego Bogusław Dębski, wicemarszałek odpowiedzialny za zdrowie.

Po podpisaniu wczorajszego porozumienia odetchnęli pacjenci. Nie wiadomo jednak, na jak długo. Bo teraz marszałek może porozumienia nie zaakceptować.
W dodatku już wczoraj zaczęli buntować się lekarze z innych oddziałów, którzy wcześniej przystali na mniej korzystne propozycje dyrekcji. Okazało się bowiem, że wygrali tak naprawdę ci, którzy sprawy postawili na ostrzu noża. - Zrobimy podobnie i pewnego dnia nie przyjdziemy do pracy. Niech się dzieje, co chce - mówi anonimowo jeden z lekarzy.

Dębski się nie boi: - Sytuacja lekarzy w suwalskim szpitalu, jeśli chodzi o wynagrodzenie, nie jest taka tragiczna, jak w innych placówkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny