Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suwałki Blues Festival to piękna wizytówka dynamicznego miasta

Jerzy Doroszkiewicz [email protected]
Earl Thomas na swoim koncercie potrafił poruszyć każdego widza. Do Suwałk na festiwal przyjeżdżają całe, wielopokoleniowe rodziny, które świetnie bawią się podczas koncertów. W tym roku najmłodsi mieli szansę zaśpiewać z wokalistą wielki przebój "Soulshine". I doskonale dawali sobie radę. Takich chwil na pewno nie zapomną.
Earl Thomas na swoim koncercie potrafił poruszyć każdego widza. Do Suwałk na festiwal przyjeżdżają całe, wielopokoleniowe rodziny, które świetnie bawią się podczas koncertów. W tym roku najmłodsi mieli szansę zaśpiewać z wokalistą wielki przebój "Soulshine". I doskonale dawali sobie radę. Takich chwil na pewno nie zapomną. Jerzy Doroszkiewicz
Przemyślana nazwa, wzorowy porządek i wciąż nowe pomysły na przyciągnięcie na krańce Polski turystów i fanów. Suwalski festiwal można stawiać innym za przykład. Zwłaszcza w Podlaskiem.

Oczywiście - mamy w Polsce imprezy ze znacznie dłuższą tradycją. Ale ile miast właściwie oprócz Opola i później Sopotu wpadło na pomysł, by promować się imprezą muzyczną? A Suwałki zaryzykowały. I jak dotąd - wszystko działa pełną parą.

Ludzie przenoszą góry

Z pewnością nie byłoby takiej imprezy muzycznej, gdyby nie kilku zapaleńców, którzy potrafią swoją pasją zarażać innych. I to skutecznie. Bo czym innym jest ściągnięcie na jednorazowy koncert nawet i najwyższych władz, a zupełnie czym innym przekonanie ich, że zrobienie festiwalu muzycznego w Suwałkach nie tylko nie jest niemożliwe, ale wręcz lepiej wypromuje miasto niż szeroko pojęte położenie na pojezierzu albo mniej korzystne określanie jako polskiego bieguna zimna.

Tymczasem owi zapaleńcy z suwalskim gitarzystą Bogdanem Topolskim na czele wykombinowali, że miasto może stać się stolicą polskiego bluesa, przynajmniej podczas wakacji. I bez wątpienia był to marketingowy strzał w dziesiątkę. Trudno byłoby bowiem konkurować ze sprowadzającym wielkie gwiazdy rockowe Openerem, zaś znalezienie niszy znacznie ułatwia - według podręczników - określenie charakteru imprezy. Ale też nie ukrywajmy - gwiazdy bluesa życzą sobie jednak nieco mniej za występy na festiwalach niż Pearl Jam czy Deep Purple. W dodatku - pomysłem imprezy był bezpłatny wstęp na najważniejsze koncerty. I udało się.

Festiwal, ale i festyn

W pomysł uwierzyło nie tylko ówczesne szefostwo Suwalskiego Ośrodka Kultury, ale i prezydent miasta, nieżyjący już Józef Gajewski, który dał przyzwolenie na organizację imprezy. Przyjechały zagraniczne gwiazdy i od początku czuło się, że to impreza nietuzinkowa. Choćby dlatego, że zaplanowano dwie sceny, tak aby pomiędzy koncertami czas się nie dłużył, a wszystkich - od organizatorów po liczne służby dbające o porządek - ubrano w festiwalowe koszulki. Kupując koszulkę czy znaczek każdy mógł do tej rodziny dołączyć, a jednocześnie zabrać później do domu symboliczny kawałek Suwałk.

Przez te kilka dni stajemy się jedną bluesową rodziną - podkreślał wielokrotnie prezydent miasta Suwałki.

Fani bluesa zwabieni nazwiskami pokroju Joe Bonamassa, Mick Taylor, zespołów Ten Years After czy Canned Heat jak w dym jechali jak co roku do Suwałk, wiedząc że zobaczą i usłyszą swoich artystów na świetnie nagłośnionych i oświetlonych scenach, w dodatku zupełnie za darmo.

Park Konstytucji 3 Maja zamieniał się w spory jarmark, a zamknięta dla ruchu ulica Kościuszki stawała się ogromnym barem na wolnym powietrzu. Oprócz gigantów bluesa i blues rocka, dyrektor artystyczny nie zapominał też o mieszkańcach Suwałk niekoniecznie przepadających wyłącznie za bluesem. Stąd oprócz Dżemu na festiwalu zagrało i TSA, i Perfect, i Oddział Zamknięty.

Granie do rana w każdym zakamarku centrum

Praktycznie od początku ideą organizatorów było, by blues rozbrzmiewał nie tylko na dwóch wielkich scenach, ale także w klubach czy piwiarniach. Podczas kolejnych edycji miejsca się zmieniały, a wraz z wprowadzeniem śniadań bluesowych można powiedzieć, że przez trzy festiwalowe dni Suwałki tętnią muzyką niemal przez dobę.

Ba, w tym roku została wzniesiona wraz z trybunami dla widzów całkiem spora scena na placu Marii Konopnickiej służąca li tylko wspólnemu graniu wszystkich chętnych. I miała swoich słuchaczy. O takich szczegółach jak gigantyczna gitara przy wjeździe z Litwy, a od strony Augustowa ruchomy mikrofon, nawet nie trzeba wspominać.

Gospodarz miasta także czuje bluesa

Suwałki Blues Festival pokazuje całej Polsce jak wykorzystać, wszystkie najlepsze cechy innych imprez i przekuć w sukces. Białostocka Jesień z Bluesem startując w latach 70. była rozsiana po klubach, dziś sprowadza się do dwóch większych koncertów, a o konkursie dawno już zapomniano. W konkursie na Rawa Blues - katowickiej całodniowej niemal imprezie nagrodą jest zagranie 20 minut na dużej scenie, w Suwałkach zwycięzcy otrzymali w tym roku 10 tys. zł i przepustkę na European Blues Challenge. Jest różnica w podejściu?

Czesław Renkiewicz, który zasiadł na fotelu prezydenta Suwałk po śmierci Józefa Gajewskiego z pełnym zaangażowaniem promuje imprezę. Zaprasza najlepszych dziennikarzy i fotografów muzycznych nie tylko z Polski, dba o reprezentację z granicznej Litwy, z partnerskiego miasta we Francji i wielkiego partnerskiego festiwalu w norweskim Notodden. Sam aktywnie słucha muzyki i osobiście wręcza nagrody. Pod tym względem w skali kraju jest ewenementem. I tak oto zaangażowanie sztabu ludzi, wsparte zapałem wolontariuszy czyni ten festiwal unikalnym.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny