Oczywiście - mamy w Polsce imprezy ze znacznie dłuższą tradycją. Ale ile miast właściwie oprócz Opola i później Sopotu wpadło na pomysł, by promować się imprezą muzyczną? A Suwałki zaryzykowały. I jak dotąd - wszystko działa pełną parą.
Ludzie przenoszą góry
Z pewnością nie byłoby takiej imprezy muzycznej, gdyby nie kilku zapaleńców, którzy potrafią swoją pasją zarażać innych. I to skutecznie. Bo czym innym jest ściągnięcie na jednorazowy koncert nawet i najwyższych władz, a zupełnie czym innym przekonanie ich, że zrobienie festiwalu muzycznego w Suwałkach nie tylko nie jest niemożliwe, ale wręcz lepiej wypromuje miasto niż szeroko pojęte położenie na pojezierzu albo mniej korzystne określanie jako polskiego bieguna zimna.
Tymczasem owi zapaleńcy z suwalskim gitarzystą Bogdanem Topolskim na czele wykombinowali, że miasto może stać się stolicą polskiego bluesa, przynajmniej podczas wakacji. I bez wątpienia był to marketingowy strzał w dziesiątkę. Trudno byłoby bowiem konkurować ze sprowadzającym wielkie gwiazdy rockowe Openerem, zaś znalezienie niszy znacznie ułatwia - według podręczników - określenie charakteru imprezy. Ale też nie ukrywajmy - gwiazdy bluesa życzą sobie jednak nieco mniej za występy na festiwalach niż Pearl Jam czy Deep Purple. W dodatku - pomysłem imprezy był bezpłatny wstęp na najważniejsze koncerty. I udało się.
Festiwal, ale i festyn
W pomysł uwierzyło nie tylko ówczesne szefostwo Suwalskiego Ośrodka Kultury, ale i prezydent miasta, nieżyjący już Józef Gajewski, który dał przyzwolenie na organizację imprezy. Przyjechały zagraniczne gwiazdy i od początku czuło się, że to impreza nietuzinkowa. Choćby dlatego, że zaplanowano dwie sceny, tak aby pomiędzy koncertami czas się nie dłużył, a wszystkich - od organizatorów po liczne służby dbające o porządek - ubrano w festiwalowe koszulki. Kupując koszulkę czy znaczek każdy mógł do tej rodziny dołączyć, a jednocześnie zabrać później do domu symboliczny kawałek Suwałk.
Przez te kilka dni stajemy się jedną bluesową rodziną - podkreślał wielokrotnie prezydent miasta Suwałki.
Fani bluesa zwabieni nazwiskami pokroju Joe Bonamassa, Mick Taylor, zespołów Ten Years After czy Canned Heat jak w dym jechali jak co roku do Suwałk, wiedząc że zobaczą i usłyszą swoich artystów na świetnie nagłośnionych i oświetlonych scenach, w dodatku zupełnie za darmo.
Park Konstytucji 3 Maja zamieniał się w spory jarmark, a zamknięta dla ruchu ulica Kościuszki stawała się ogromnym barem na wolnym powietrzu. Oprócz gigantów bluesa i blues rocka, dyrektor artystyczny nie zapominał też o mieszkańcach Suwałk niekoniecznie przepadających wyłącznie za bluesem. Stąd oprócz Dżemu na festiwalu zagrało i TSA, i Perfect, i Oddział Zamknięty.
Granie do rana w każdym zakamarku centrum
Praktycznie od początku ideą organizatorów było, by blues rozbrzmiewał nie tylko na dwóch wielkich scenach, ale także w klubach czy piwiarniach. Podczas kolejnych edycji miejsca się zmieniały, a wraz z wprowadzeniem śniadań bluesowych można powiedzieć, że przez trzy festiwalowe dni Suwałki tętnią muzyką niemal przez dobę.
Ba, w tym roku została wzniesiona wraz z trybunami dla widzów całkiem spora scena na placu Marii Konopnickiej służąca li tylko wspólnemu graniu wszystkich chętnych. I miała swoich słuchaczy. O takich szczegółach jak gigantyczna gitara przy wjeździe z Litwy, a od strony Augustowa ruchomy mikrofon, nawet nie trzeba wspominać.
Gospodarz miasta także czuje bluesa
Suwałki Blues Festival pokazuje całej Polsce jak wykorzystać, wszystkie najlepsze cechy innych imprez i przekuć w sukces. Białostocka Jesień z Bluesem startując w latach 70. była rozsiana po klubach, dziś sprowadza się do dwóch większych koncertów, a o konkursie dawno już zapomniano. W konkursie na Rawa Blues - katowickiej całodniowej niemal imprezie nagrodą jest zagranie 20 minut na dużej scenie, w Suwałkach zwycięzcy otrzymali w tym roku 10 tys. zł i przepustkę na European Blues Challenge. Jest różnica w podejściu?
Czesław Renkiewicz, który zasiadł na fotelu prezydenta Suwałk po śmierci Józefa Gajewskiego z pełnym zaangażowaniem promuje imprezę. Zaprasza najlepszych dziennikarzy i fotografów muzycznych nie tylko z Polski, dba o reprezentację z granicznej Litwy, z partnerskiego miasta we Francji i wielkiego partnerskiego festiwalu w norweskim Notodden. Sam aktywnie słucha muzyki i osobiście wręcza nagrody. Pod tym względem w skali kraju jest ewenementem. I tak oto zaangażowanie sztabu ludzi, wsparte zapałem wolontariuszy czyni ten festiwal unikalnym.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?