Wyrok 5 miesięcy więzienia zapadł w sądzie pierwszej instancji.
Sąd przyjął, że oskarżona spowodowała nieumyślnie śmierć swojego niepełnosprawnego syna, pozostającego pod jej opieką, poprzez nieprawidłowe sprawowanie opieki wynikające z niezapewnienia stałej opieki lekarskiej, przez doprowadzenie do wyniszczenia organizmu wynikającego z niedożywienia, przedawkowania leków zawierających hydroksyzynę oraz poprzez przez dopuszczenie do wychłodzenia organizmu. Z wyrokiem nie zgodziła się obrończyni oskarżonej.
Życzył posłowi Krzysztofowi Truskolaskiemu śmierci. Teraz odwołuje się do wyroku
- Z opinii sądowo-lekarskiej wynika, że przyczyny wyniszczenia pokrzywdzonego należy utożsamiać z realnymi problemami socjalnymi w jego rodzinie, jak trudne warunki mieszkaniowe, możliwości finansowe rodziny, a także faktem, iż nie da się orzec, że do zgonu mogło dojść również w wyniku nieostrożności własnej pokrzywdzonego - przekonywała adwokat oskarżonej Ireny M. na pierwszej rozprawie odwoławczej, wnosząc o uniewinnienie mieszkanki Supraśla.
Sąd odwoławczy jednak z tą argumentacją nie zgodził się. I podtrzymał wyrok.
Niepełnosprawny syn oskarżonej zmarł w lutym 2017 r.
Był jednym z dwojga dzieci Ireny M. Oboje: i Sylwester, i Iwona, to osoby niepełnosprawne i ubezwłasnowolnione.
Irena M. miała się nimi opiekować. I tak wyglądało to przez lata. Później jednak zaczęła zaniedbywać syna. Z córką jeździła do lekarza, szukała potrzebnej pomocy. Pytania o syna od 2015 roku zaczęła kwitować: Nie polepsza mu się.
Twierdziła jednak, że Sylwester robi się agresywny i nie jest w stanie przyjechać z nim na wizytę do przychodni. Jak zauważył sąd - lekarze po prostu przyjmowali to do wiadomości. Losem Sylwestra nie za bardzo interesowali się też pracownicy opieki społecznej. Fakt - odwiedzali rodzinę M. w domu, ale przez ostatnie miesiące nikt dłużej nie rozmawiał z synem pani Ireny.
A Sylwester? Chudł w oczach. Jak ustalił sąd, już kilka lat temu ważył zaledwie 45 kilogramów przy wzroście około 165 cm. W chwili śmierci był jeszcze szczuplejszy. Był też wyziębiony, wycieńczony i nafaszerowany lekami psychotropowymi. Lekami, które matka podawała i dawkowała mu samodzielnie.
- Oskarżona nie chciała śmierci syna, bardzo głęboko ją przeżyła - nie ma wątpliwości sędzia Marzanna Chojnowska. Jednak wyrok podtrzymała. - To sprawa bardzo emocjonalna. Oskarżoną jest to matka, a więc osoba najbliższa dla Sylwestra M. Ale jednocześnie Irena M. została oskarżona jako opiekun prawny ustanowiony przez sąd dla pomocy, dla opieki, dla zapewnienia wszystkich niezbędnych potrzeb życiowych dla całkowicie ubezwłasnowolnionego z powodu choroby własnego syna - mówi.
I opowiada o zdjęciach Sylwestra z akt sprawy: - Są porażające w swej wymowie, wskazujące, jak bardzo wyniszczone było ciało tego człowieka. W protokole oględzin z miejsca zdarzenia, sporządzonym przez funkcjonariusza policji w obecności prokuratora i biegłego znajdują się sformułowania: skrajne wyniszczenie, całkowity zanik tkanki podskórnej - przypomina sędzia. I nie ma wątpliwości: doprowadziły do tego zaniedbania matki.
Przywołuje też wnioski biegłych sądowych, którzy oceniali Irenę M. To dlatego, że obrońca podnosił w apelacji, że oskarżona nie była intelektualnie zdolna do sprawowania opieki nad intelektualnie niepełnosprawnym synem.
Biegli natomiast nie wskazali na jakiekolwiek deficyty intelektualne oskarżonej. - Biegli analizowali całość materiału dowodowego pod kątem jej zdolności rozumienia, podejmowania decyzji i rozumienia tego, co się wokół niej dzieje. Z ich obserwacji wynika, że nie jest ona osobą upośledzoną umysłowo, a jej intelekt można szacować na mieszczący się w granicach normy. Zna ona normy i zasady życia w społeczeństwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?