Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sukienka ze słomy zaprowadziła z Białegostoku do Paryża. Utalentowane białostoczanki trafiły na pokazy kolekcji pret-a-porter

Aneta Boruch
Dziewczęta zobaczyły mnóstwo kolekcji, wiele nowych materiałów, choć, niestety, nic nie mogły stamtąd zabrać, bo była to impreza dla handlowców bardzo wyselekcjonowanych, dla wybrańców.
Dziewczęta zobaczyły mnóstwo kolekcji, wiele nowych materiałów, choć, niestety, nic nie mogły stamtąd zabrać, bo była to impreza dla handlowców bardzo wyselekcjonowanych, dla wybrańców. Fot. Anna Sulima, Monika Filipczuk
Ich pomysłowość zaprowadziła je na jesienne pokazy kolekcji pret-a-porter. Podpatrywały wielkich krawców, ale też styl uliczny światowej stolicy mody. - Białostoczanki nie mają się czego wstydzić - doszły do wniosku Anna Sulima i Monika Filipczuk.
Anna Sulima
Anna Sulima

Anna Sulima

Obie są młode, niedawno skończyły szkoły średnie i już wygrały konkurs dla młodych projektantów z niebanalnymi pomysłami. Zorganizowało go białostockie Stowarzyszenie na Rzecz Muzeum Mody i Tekstyliów ITO. W nagrodę pojechały na pokazy w Paryżu.

Annę Sulimę do udziału w konkursie zachęciła bliska osoba, która znalazła na ten temat informacje w Internecie. I Ania postanowiła spróbować, choć projektowaniem zajmuje się tylko amatorsko, w wolnym czasie, bo jest studentką prawa.

Od słomy do Blade Runnera

Zaprojektowała sukienkę ze słomy i drugą - imitację pajęczyny.

- Jury doceniło przede wszystkim ręczną pracę i nietypowe materiały wykorzystane do stworzenia sukni - mówi Wojciech Bokłago de Bof, znany białostocki projektant i współorganizator konkursu. - Bo słoma to nie jest materiał, którego używa się na co dzień do ubioru. Doceniliśmy kreatywność.
Gdy dowiedziała się, że jej projekty wygrały i jedzie do Paryża, była zaskoczona. - Bo nie myślałam o nagrodzie. A gdy stało się to rzeczywistością, była wielka radość. Nigdy nie byłam w Paryżu, a tym bardziej na takiej imprezie.

Na targi pojechała z koleżanką, czyli inną młodą projektantką, której prace także zachwyciły jury.

Monika Filipczuk akurat skończyła technikum odzieżowe, więc dla niej szycie to nie nowość. O konkursie dowiedziała się od nauczycielki z warsztatów. Pomogła jej nawet trochę w szyciu kolekcji, bo - jak skromnie przyznaje - nie wszystko jeszcze umie. Ale pomysły w całości były jej. Zaprojektowała kostiumy zrobione z folii i atłasu. Chodziło o to, żeby pokazać piękno kobiecego ciała: ramiona, talię, nogi.

Co się nosi tej jesieni

- Strasznie spodobało się nam nawiązanie do Blade Runnera ("Łowca androidów" - amerykański film z 1982 roku uznawany za klasyczny przykład kina science fiction - przyp. red.), w którym kostiumolodzy przygotowali takie uniformy przyszłości - opisuje Wojciech Bokłago. - Zresztą tytuł konkursu brzmiał "Moda w Białymstoku za 50 lat". Ta folia połączona ze szlachetną tkaniną bardzo nam się spodobała.

W Paryżu pędziły rano na pokazy. Zobaczyły mnóstwo kolekcji, wiele nowych materiałów, choć, niestety, nic nie mogły stamtąd zabrać, bo była to impreza dla handlowców bardzo wyselekcjonowanych, dla wybrańców.

Na własne oczy zobaczyły najnowsze kolekcje jesienno-zimowe. Co więc będziemy nosić w nadchodzącym chłodnym sezonie? Na pewno modne będą piękne, zgniłe, ale żywe zielenie - odcień, którego bardzo dawno nie było. Poza tym pojawił się też ciekawy kolor jarzębinowy, taki odcień koralowy, a także piękne błękity.

Troszeczkę pokazał się granat, a także bordo.

- Ważne: nie robią już krótkich bluzeczek - sygnalizują Ania i Monika. - Teraz jest moda na tuniki, dłuższe bluzki, bluzko-sukienki. Pępek chowamy.

Fasony zależą właściwie od marki, która zaprojektowała dany strój. Jedne obszerniejsze, inne bardziej dopasowane.

- Były też materiały bardzo gniecione. Na Podlasiu to się nie przyjmie - śmieje się Ania. - Gdyby nasze mamy zobaczyły, w czym teraz Europa będzie chodzić, to latałyby z żelazkiem za tymi kobietami, żeby to wyprasować.

Zaskakujące były wzory na materiałach. - Geometria, ale odchodząca od standardów - mówią dziewczyny.

Dla nich to było pierwsze spotkanie z prawdziwą modą. Do tej pory nie widziały jeszcze na oczy tak wymyślnych ubrań.

- Gdy patrzy się na modę w Białymstoku, to wszystko nadaje się do noszenia. A pokazy rządzą się oczywiście swoimi prawami. Jedna z modelek chodziła w kombinezonie z dzianinki jak rajstopki. Nie wiem, czy w takim stroju dałoby się chodzić po Lipowej - śmieje się Monika. - Na pewno wzbudzałby zainteresowanie.

Kalosz na obcasie

Zachwyciły je buty. - Były tak śliczne, że masakra - nie może wyjść z podziwu Monika. I opowiada, że na czasie są duże koturny, nawet do 20 centymetrów.

- Ja nie wiem, jak kobiety w tym chodzą - przyznaje projektantka. - Ale taka moda. Bo nie dość, że obcas jest wysoki, to jeszcze do tego dochodzi gruba platforma. Gdy oglądały stoiska z butami, które trafią do sklepów, to kolory aż biły po oczach, na butach pełno było cekinów i przeróżnych innych ozdób. Nie chodzi bowiem o wygodę: duże koturny, duży obcas, wiązania, pas, a na tym motylki, kwiatuszki.

Niestety, nie kupiły sobie w Paryżu ani jednego ciuszka czy pary butów, bo ceny wszędzie też były paryskie, nie na kieszeń młodych dziewczyn z Polski.

Panowie są trendy

Pozostało więc zwiedzanie i przyglądanie się paryskiej ulicy. Doszły do wniosku, że paryżanie nie boją się kolorów. I naprawdę przywiązują uwagę do swoich strojów.

- Mnie zaskoczyli przede wszystkim panowie, to znaczy ich ubiór - mówi Ania. - Dużo mężczyzn jest naprawdę świetnie ubranych.

- Przyglądając się, w czym chodzi białostoczanin, odnoszę często wrażenie, że właśnie skończył robotę na budowie - mówi Monika. - Tam czegoś takiego się nie spotka.

Młodzi, owszem, chodzą w bluzach sportowych, sporo jest stylu emo. Ale mężczyźni po dwudziestce mają na sobie już typowe eleganckie spodnie albo jakieś ciekawe dżinsy, do tego pulowerki albo marynarki.

- Z kolei młode paryżanki najczęściej chodzą w gustownych dżinsach - zauważyła Monika. - A góra to żakieciki dżinsowe, sztruksowe, z drelichów. Znak charakterystyczny paryskiej ulicy: mnóstwo apaszek, szali, szalików.

Jak na tym tle wypadają białostoczanki? - Gdyby białostoczanka nagle znalazła się na paryskiej ulicy, nie miałaby się czego wstydzić - zdecydowanie mówią dziewczyny. - Białostoczanki są bardzo ładne, a z Francuzkami różnie to bywa.

Monika Filipczuk
Monika Filipczuk

Monika Filipczuk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny