Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studniówka doprowadziła przed ołtarz

Alicja Zielińska [email protected] tel. 85 748 95 45
Fotografia ślubna, 1955 r.
Fotografia ślubna, 1955 r.
Okres studniówek w pełni. My dziś przypominamy studniówkę z 1951 roku, na którą Waldemar Szliserman, nasz częsty gość albumowy, poszedł z przypadkową koleżanką. Zabawa była bardzo udana, młodzi zaczęli się spotykać, a po kilku latach wzięli ślub.

W 1951 roku Waldemar Szliserman po uzyskaniu małej matury (był to egzamin kończący edukację w czteroletnim gimnazjum) uczył się w Liceum Handlowym dla Pracujących w Białymstoku, sławnej naszej Handlówce, jak określa. Był gospodarzem w swojej klasie, a gospodynią Renia Kaczanowska.

- Zbliżała się studniówka w maturalnych klasach - wspomina. - W tych latach w naszej szkole panował miły zwyczaj, że na te bale zapraszano i gospodarzy z młodszych klas. Ja i Renia Kaczanowska też oczywiście zostaliśmy zaproszeni.

Poprosiłem koleżankę, by ze mną poszła. Ona jednak dała mi kosza, odmówiła. Moje rozczarowanie było tym bardziej dotkliwe, że na ogół dziewczyny, z którymi się przyjaźniłem, były do mnie pozytywnie nastawione. Kiedy tak stałem ze skwaszoną miną, raptem usłyszałem propozycję: jeśli chcesz, to ja pójdę z tobą na tę studniówkę. Była to bardzo ładna dziewczyna, na którą wcześniej nie zwracałem uwagi, też Renia, tylko Sienkiewicz. Bawiliśmy się wspaniale, moja partnerka pięknie wyglądała, świetnie tańczyła, przyjemnie nam też się rozmawiało. Późną nocą odprowadziłem ją do domu na Bema, gdzie mieszkała. No i odtąd staliśmy się parą, zaczęliśmy się spotykać.

W następnym roku niestety dostałem powołanie do służby wojskowej. Nieważne, że się uczyłem, wojsko brało w kamasze wszystkich. Renia obiecała poczekać na mnie te nieszczęsne dwa lata. Po okresie tak zwanym rekruckim, po przysiędze wojskowej dostałem rozkaz wyjazdu do Warszawy. Teraz mogłem często przyjeżdżać na przepustkę lub urlop do Białegostoku. Jakoś minął ten okres. 30 października 1954 roku wróciłem do domu.

Miałem już 24 lata, byliśmy narzeczeństwem od ponad czterech lat, więc najwyższa pora się pobrać. Wyznaczyliśmy datę ślubu na 7 czerwca 1955 roku. Postanowiliśmy pójść do kościoła dać na zapowiedzi. Po dopełnieniu formalności zapytałem księdza, ile mam zapłacić za ceremonię zaślubin. Na to ksiądz zastrzelił mnie odpowiedzią.

- Zapłać tyle, ile ona jest warta - rzucił. Zdenerwowałem się i powiadam: - Proszę księdza ona jest tyle warta, że ja nie mam tyle pieniędzy i nawet nie wiem, czy zdołam tyle zarobić. Ksiądz się uśmiechnął: - Ładnie, że tak drogo oceniasz swoją przyszłą żonę, więc zapłać tyle ile możesz.

Wesele było bardzo skromne, cóż takie to były czasy. Powojenne, siermiężne i nie bogate. My młodzi dopiero zaczęliśmy pracować, niewiele zarabialiśmy. Żyliśmy jednak bardzo szczęśliwie. Czas szybko leciał. Urodziły się dzieci, Janusz a potem Basia. Pokończyły szkoły, dorosły, poszły na swój chleb, a my doczekaliśmy wnucząt i prawnuczki.

Nadszedł rok 2005, zbliżały się nasze złote gody. Dzieci namawiały nas na zorganizowanie uroczystości kościelnej z odnowieniem ślubu. Początkowo nie chcieliśmy, ale pod wpływem usilnych próśb dzieci, zgodziliśmy się na tę ceremonię. Zaczęliśmy wszystko powoli, ale skutecznie przygotowywać. W parafialnym kościele św. Ojca Pio proboszcz chętnie obiecał zorganizować uroczystość w niedzielę o godzinie 12. Wysłaliśmy zaproszenia do gości, a tych uzbierało się sporo, bo rodzina się rozrosła.

Przyjęcie, dzięki przychylności zaprzyjaźnionego prezesa naszej spółdzielni mieszkaniowej postanowiliśmy urządzić w świetlicy, w domu kultury. Jedzenie wraz z obsługą kelnerską w ramach cateringu zamówiliśmy w firmie gastronomicznej. Piękną dekorację sali i muzykę przygotowała synowa Sylwia i córka Basia.
Wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Czekaliśmy tylko na niedzielną mszę. Odświętnie ubrani poszliśmy do kościoła. Tu spotkała nas ogromna niespodzianka. Przed ołtarzem w środkowej nawie stały dwa klęczniki i fotele udekorowane na biało, przygotowane specjalnie dla nas. Kościół o tej porze jest zwykle przepełniony i tym razem było podobnie. Kościelny polecił nam abyśmy zasiedli na tych fotelach. Byliśmy mocno skrępowani, zdawało się nam, że wszyscy ludzie patrzą tylko na nas. Msza święta rozpoczęła się bardzo uroczyście. Ksiądz na wstępie zapowiedział, że przed ołtarzem siedzą jubilaci, obchodzący 50 rocznicę ślubu. Wszystkie czytania ewangelii i śpiewy wykonywały nasze wnuczki i córka. Z wielkim wzruszeniem słuchaliśmy pieśni "Ave Maryja" i chóralnego odśpiewania papieskiej "Barki". Muszę przyznać się szczerze, że zakręciła się łezka w oku i mnie, i Reni.

Na zakończenie mszy ksiądz złożył nam gratulacje, życząc dalszego szczęśliwego pożycia, a potem kościelna schola (około 20 osób) razem z księdzem, który przygrywał na gitarze, odśpiewała "Sto lat". Dostaliśmy mnóstwo kwiatów i prezentów od rodziny i znajomych, sąsiadów a nawet od nieznanych parafian. A później zaproszeni goście udali się do przygotowanej już odświętnie świetlicy i zastawionych suto stołów.

Toastom i gratulacjom nie było końca. Synowa Sylwia serwowała przeboje taneczne z naszej młodości, a i do nowoczesnych rytmów nie brakło amatorów wśród młodzieży. Szczególnie nasze wnuczki wiodły prym wśród tancerzy. Przyjęcie przeciągnęło się do późnych godzin, a na drugi dzień były jeszcze poprawiny dla naszych bliskich z Warszawy i Gdyni. Z uroczystości pozostały miłe wspomnienia i album pełen zdjęć.

Po kilku dniach otrzymaliśmy zaproszenie do Pałacu Ślubów, gdzie w gronie podobnych jubilatów otrzymaliśmy medale od prezydenta Polski za 50 lat pożycia małżeńskiego. Wręczono nam również dyplomy i listy gratulacyjne od wojewody i prezydenta Białegostoku.

Po tej uroczystości Renia poczęstowała obiadem w naszym mieszkaniu tym razem już tylko najbliższą rodzinkę. Było co wspominać i cieszyć się obecnością bliskich. Aby jak najdłużej. W tym roku będziemy obchodzić już 59 rocznicę ślubu.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny