Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studia i praca w Białymstoku. Kiepskie perspektywy

Julia Szypulska [email protected] tel. 85 748 74 25
Magdalena Doroszkiewicz (na zdjęciu z lewej) i Patrycja Białojan lubią Białystok. Obie odwiedziły tegoroczny Salon Maturzystów na Politechnice Białostockiej.
Magdalena Doroszkiewicz (na zdjęciu z lewej) i Patrycja Białojan lubią Białystok. Obie odwiedziły tegoroczny Salon Maturzystów na Politechnice Białostockiej. Andrzej Zgiet
Białystok - największe miasto w regionie i największe środowisko akademickie. Kreowane jest na miejsce przyjazne młodym ludziom i oferujące duże możliwości. Jednak wielu maturzystów nie postrzega Białegostoku jako miasta swoich marzeń, w którym widzieliby dla siebie szanse.

Miasto kusi młodych swoją ofertą edukacyjną. Są tu trzy publiczne uczelnie wyższe - Uniwersytet w Białymstoku, Politechnika Białostocka i Uniwersytet Medyczny oraz liczne prywatne. Co chwila pojawiają się nowe kierunki studiów, propozycje staży czy zagranicznych wyjazdów dla studentów. Mimo to, dla wielu młodych ludzi białostockie uczelnie nie są tymi pierwszego wyboru.

- Marzy mi się lingwistyka stosowana - mówi Emilia Feszler z II LO w Bielsku Podlaskim. - Takie studia są w Bydgoszczy.

Jeśli się nie dostanie, ma już zaplanowane wyjście awaryjne. - Filologia angielska w Białymstoku - zdradza.

Czy to miasto daje młodym szansę na rozwój i dobrą przyszłość, opinie są podzielone.

- Jakieś szanse na pewno są - mówi Justyna Maksimiuk, także z Bielska Podlaskiego. - Wiele zależy od uczelni i kierunku studiów. Mogłabym tu studiować, ale zapuścić korzenie, niekoniecznie. Jakoś Białystok nie kojarzy mi się z miastem wielkich możliwości i nie widzę tu miejsca dla siebie.

Co innego Warszawa. Tam możliwości są, bo i firm dużo więcej i zarobki bardziej satysfakcjonujące niż na Podlasiu. Zwłaszcza po kierunkach ekonomicznych, a te właśnie interesują Justynę.

- Myślę, że Białystok jeszcze się rozwinie - wierzy z kolei Magdalena Doroszkiewicz z VI LO w Białymstoku. - Powstaje specjalna strefa ekonomiczna, miejmy nadzieję, że firmy będą tu inwestować. Poza tym, tempo życia w Białymstoku jest jednak wolniejsze niż w większych miastach. A to zaleta w dzisiejszych czasach.

Wiara w pozytywne zmiany to jedno, a rzeczywistość co innego. Magdalena marzy więc o studiach w warszawskiej SGH. Gdyby nie udało jej się dostać, pozostaje Białystok.

- Nie ma tu zbyt wielu firm, konkurencja jest niewielka. To nie przedsiębiorca walczy o pracownika tylko odwrotnie - zauważa Radosław Slesarczyk, uczeń IV LO. - Perspektywy rozwoju zawodowego są tu niewielkie.

Przedsiębiorcy nie rozpieszczają też pracowników zarobkami. Pensja 1500-2000 zł to w ocenie młodzieży żadna motywacja i powód by zostać w Białymstoku.

- To trochę jak zamknięte koło. Firmy mało sprzedają, bo ludzie mało kupują. Z drugiej strony, jak mają kupować skoro na niewiele ich stać? - zauważa Radek.

Wyższe zarobki są nie tylko w stolicy. Można spróbować swoich sił w Europie Zachodniej.

- Może jeszcze nie po maturze, ale na pewno po studiach chciałbym wyjechać na jakiś czas z kraju - zapowiada Adrian Andrejczyk, także z IV LO. - Zarobiłbym na życiowy start. Może zbudowałbym dom, założył własną firmą.

Niektórzy młodzi też nie wykluczają emigracji.

- Na początku mogłabym pracować poniżej swoich kwalifikacji - mówi Karolina Rybak z IV LO. - Jednak na dłuższą metę chciałabym mieć pracę, którą lubię. Najlepiej taką związaną z architekturą, projektowaniem.

Przywiązania do rodzinnego miasta nie kryje natomiast Patrycja Białojan z VI LO.

- Lubię Białystok i nie chciałabym z niego wyjeżdżać - mówi. - Zamierzam zdawać na politechnikę. Miasto się rozwija i jest coraz bardziej atrakcyjne. Świadczyć o tym może fakt, że chce tu studiować coraz więcej osób z zagranicy.

Jeśli spytać młodych o zalety miasta, wskazują ich sporo. Niestety, nie są one związane z kwestiami finansowymi.

- Jak dla mnie, osoby będącej jeszcze na utrzymaniu rodziców, Białystok jest super. Przede wszystkim nie jest ani za mały, ani za duży - wylicza Gosia Szczepankowska z IV LO. - Jest tu dużo zieleni, ścieżek rowerowych i sporo różnych możliwości spędzania wolnego czasu.

Dla niektórych uczniów z mniejszych miejscowości, Białystok jawi się niczym mityczne Eldorado.

- Są tu o niebo lepsze możliwości niż w Dąbrowie Białostockiej, gdzie młodzi ludzie właściwie nie mają co ze sobą zrobić - nie kryje Agnieszka Rajewska, która mieszka właśnie w tym mieście. - Chciałabym studiować w Białymstoku. Zawsze to bliżej domu, a i utrzymanie jest tańsze niż np. w Warszawie.

W Białymstoku chciałby studiować także Piotr Falkowski. Chłopak dojeżdża do IV LO z Łap.

- W Łapach nie ma już nic. Zamknęli cukrownię, upadły ZNTK. W mieście powstają za to kolejne sklepy, tylko, że ludzie nie mają pieniędzy żeby w nich kupować - opowiada. - Część osób próbuje zakładać własne firmy, ale nie mają szans konkurować z tymi, którzy pracują na czarno. W Białymstoku mimo wszystko jest lepiej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny