Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Student socjologii zamarzł w lesie na Otrycie

Magdalena Kuźmiuk
Fot. Archiwum
Wyszedł sam ze schroniska. Chciał porobić zdjęcia i zajść do sklepu. Nie wrócił. Tuż przed godz. 23 GOPR-owcy znaleźli jego ciało obok szlaku.

Opiekun schoroniska rozmawiał z nim przed jego zaginięciem. Mówił, że chce sfotografować San. A przy okazji zrobić zakupy w miejscowości Dwernik dla siebie i kolegów - opowiada Michał Aleksandrowicz ze stowarzyszenia "Klub Otrycki", opiekującego się "Chatą Socjologa". - Nie wiem, jak mógł wybrać się sam - zastanawia się.
"Chata Socjologa" to schronisko położone na wysokości około 700 metrów, na grzbiecie Otrytu w Bieszczadach Zachodnich. To mekka studentów. Też białostockich. Przyjeżdżają tam większymi grupami. By podziwiać widoki, pochodzić po górach, odpocząć, nabrać energii.

- Ale też podyskutować na różne tematy filozoficzno-socjologiczne. Wiadomo, jak to studenci - tłumaczy Aleksandrowicz.

W górach świętował urodziny

Jarek przyjechał w Bieszczady z grupką studentów socjologii Uniwersytetu w Białymstoku. Zatrzymali się właśnie w "Chacie Socjologa". W niedzielę chłopak obchodził 23. urodziny.

Następnego dnia, około godziny 11 Jarek wyszedł ze schroniska. Sam. Na dole widziany był jeszcze około godz. 17, jak wychodził ze sklepu. Kilka godzin później studenci, zaniepokojeni tym, że kolega nie wraca, zawiadomili gospodarza "Chaty Socjologa". A ten GOPR-owców.

- Około godziny 20.30 otrzymaliśmy zawiadomienie, że chłopak sam zszedł ze schroniska i do tej pory nie wrócił. Zaczęliśmy akcję. Metr po metrze przeszukiwaliśmy wszystkie możliwe wejścia na Otryt. Około godziny 23 ratownicy znaleźli jego ciało w śniegu - tłumaczy Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR.

Ratownicy odnaleźli ciało Jarka daleko od szlaku prowadzącego do "Chaty Socjologa". Przyczyną śmierci było prawdopodobnie wyczerpanie i wychłodzenie organizmu.

- Chłopak zmęczył się, zgubił drogę, przysiadł na chwilę. Mógł zasnąć... - tragedię próbuje wytłumaczyć Michał Aleksandrowicz.

Niebezpieczne góry

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Lesku. Bada, czy do śmierci studenta nikt się nie przyczynił. - Wstępne oględziny zwłok tego nie wykazały. Przeprowadzimy teraz sekcję, by poznać przyczynę śmierci białostoczanina - tłumaczy Maria Chrzanowska, p.o. prokuratora rejonowego w Lesku.

- Może Bieszczady to nie Tatry, ale też są niebezpieczne. Jak to góry. Zwłaszcza dla tych, którzy ich dobrze nie znają - przestrzega Aleksandrowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny