Dopiero, kiedy wytrzeźwiał, okazało się, że to nie tylko awanturnik, ale też pospolity złodziejaszek.
Gdy "nocny snajper" wytrzeźwiał, hajnowscy policjanci ustalili, że wracał właśnie z włamania do piwnicy. Po sforsowaniu drzwi zabrał się do roboty. Pakował wszystko co się dało. Jego łupem padły narzędzia, sprzęt malarski i elektryczny oraz chemia budowlana. Aby przewieźć zgromadzony "towar" zabrał rower z koszykiem. Miał apetyt także na słoik ogórków konserwowych. Również wiatrówka, z której strzelał do szczekających psów pochodziła z kradzieży. Właścicielka piwnicy straty oszacowała na prawie 3 tysiące złotych.