Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strefa Czarnobyl: Fotografie z miasta duchów (zdjęcia, wideo)

Adrian Kuźmiuk
Po mieszkańcach pozostały jedynie rozpadające się meble
Po mieszkańcach pozostały jedynie rozpadające się meble Fot. Edyta Rembała
Strefa Czarnobyl w 24 lata po wybuchu reaktora atomowego wciąż jest miejscem wymarłym i zakazanym dla ludzi. Rozsypujące się domy, zarośnięte ulice, dzikie zwierzęta monstrualnych rozmiarów wałęsające się po okolicy. Nie można jeść, pić, ani siadać na trawie.

[galeria_glowna]

Łukasz Kosakowski i Edyta Rembała i byli w Czarnobylu dwa razy
Łukasz Kosakowski i Edyta Rembała i byli w Czarnobylu dwa razy Fot. Wojciech Wojtkielewicz

Łukasz Kosakowski i Edyta Rembała i byli w Czarnobylu dwa razy
(fot. Fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Kiedy Edyta weszła do przedszkola, zobaczyła rozrzucone zabawki. Pośród nich leżały kawałki połamanych mebli. Podłoga usiana była odłamkami rozbitych szyb, ze ścian zwisały płaty wyblakłej farby.

Zabawki przypominały jej te, jakimi bawiła się w dzieciństwie. Ale nie było tu życia. Czas w tym miejscu zatrzymał się 24 lata temu. Od wybuchu reaktora w elektrowni atomowej w 1986 roku, Czarnobyl stał się miastem duchów.

Edyta Rembała i Łukasz Kosakowski należą do Białostockiej Grupy Fotograficznej. Dwa razy wyjeżdżali na Ukrainę, aby sfotografować opuszczone miasto Prypeć oraz okolice sarkofagu reaktora nr 4 elektrowni atomowej w Czarnobylu.

- Bardzo chciałem tam pojechać - mówi Łukasz. - Interesują mnie takie opuszczone miejsca. A Czarnobyl to miejsce fascynujące pod wieloma względami. Wybuch w elektrowni był jednym z powodów rozpadu Związku Radzieckiego. My po części uczestniczyliśmy w tym wydarzeniu. Ja miałem wtedy trzy lata, a Edyta prawie cztery.

- Pamiętam, jak rodzice przybiegli zdenerwowani i obudzili nas - wspomina Edyta. - Pojechaliśmy wszyscy do ośrodka zdrowia. Na korytarzu tłoczyli się ludzie z dziećmi. Nie rozumiałam, co się dzieje. Rodzice byli bardzo zdenerwowani. Mieliśmy dostać płyn Lugola, ale dla mnie zabrakło.

Dopiero po latach zrozumieli dramat, jaki przeżyli w dzieciństwie. Przez Podlasie przeszła chmura radioaktywna. Im więcej czytali o wybuchu reaktora, tym bardziej chcieli odwiedzić to miejsce.

- Coraz częściej o tym rozmawialiśmy - mówi Edyta. - Oglądaliśmy albumy i filmy, czytaliśmy artykuły. Mimo strachu przed promieniowaniem, to miejsce coraz bardziej nas przyciągało.

- Wszyscy nam odradzali wyjazd - dodaje Łukasz. - Rodzice i znajomi uważali, że to niebezpieczne. Ale nas nic nie mogło powstrzymać.

Pierwszy raz pojechali w czerwcu 2009 roku. Czarnobyl otoczony jest wojskowym kordonem. Żołnierze zatrzymali ich przed bramą. Sprawdzili wizy i dali do podpisania deklaracje.

- Potrzebowali potwierdzenia na piśmie, że wjeżdżamy w strefę skażenia na własną odpowiedzialność i w przypadku jakichkolwiek komplikacji nie będziemy domagać się odszkodowań - mówi Edyta.

Dowiedzieli się też o specjalnych instrukcjach bhp, które tam obowiązują. Nie można pić, jeść, siadać na ziemi, czy trawie. Ubranie musiało zakrywać całe ciało, a po wyjściu ze strefy mieli je wyrzucić.
Kiedy dotarli na miejsce, ich oczom ukazał się niesamowity widok. Miasto niegdyś tętniące życiem przypominało teraz zapomniane przez Boga rumowisko, na którym natura odbiła swoje piętno.

- Co się tak naprawdę stało, jak wyglądała ewakuacja, czy ktoś został, co znajdziemy na swej drodze - tyle pytań kłębiło mi się w głowie - wspomina Łukasz. - Byłem tak rozemocjonowany, że nie wiedziałem, w którą stronę iść, co fotografować, co dalej robić.

Mijali rozsypujące się kina, szkoły, szpitale, restauracje, wesołe miasteczko, przedszkola. Choć ludzie dawno miasto opuścili, z biegiem lat zaczęło ono żyć własnym życiem.

- Czarnobyl stał się samoistnym rezerwatem przyrody - mówi Edyta. - Promieniowanie jest szkodliwe, ale część zwierząt uodporniło się na nie. Miejscowi mówili, że wiele gatunków ptaków powróciło na te tereny. Widzieliśmy też olbrzymiego dzika. Myśleliśmy, że to od promieniowania, ale powiedziano nam, że zwierzęta dorastają takich rozmiarów, ponieważ nikt tu nie poluje.

- Słyszeliśmy też o watahach wilków, które krążą tutaj i atakują ludzi - dodaje Łukasz. - Kiedyś były tu szerokie ulice. Teraz zmieniły się w wąskie alejki zarośnięte wysokimi drzewami, które zasłaniają większość budynków. Tu natura robi swoje. Dopiero oglądając takie obrazy, możemy poznać jej potęgę.

Przed opuszczeniem strefy każdy musiał przejść przez specjalną bramę mierzącą napromieniowanie. Jeśli okazałoby się, że dawka promieniowania jest za wysoka, wtedy taka osoba zostałaby zatrzymana przez wojsko.

- Przestrzegaliśmy bardzo rygorystycznie wszystkich przepisów i ani razu nie usłyszeliśmy alarmu bramki, przez którą musieliśmy przejść - mówi z ulgą Edyta.

Drugi raz pojechali do Czarnobyla w czerwcu tego roku. I dopiero wtedy skupili się na fotografowaniu miasta.

Wystawę zdjęć “Czarnobyl w obiektywie" można oglądać do 28 października codziennie w magazynie nr 10 przy ul. Węglowej między godz. 15 a 19.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny