Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar domu we wsi Jabłońskie (gm. Augustów). W zgliszczach znaleziono ciała dwóch osób [Nowe fakty]

Helena Wysocka
Helena Wysocka
Dzisiaj (15.09) nad ranem Marek Ł. ze wsi Jabłońskie stracił dwóch synów i dach nad głową. A kilka miesięcy temu pochował swoją byłą żonę. Mieszkańcy wsi nie znajdują słów, by wyrazić mu współczucie.

– Tragedia za tragedią – mówią. – Jak on z tym wszystkim poradzi? A z drugiej strony to trzeba dziękować Bogu, że usłyszał “strzały”, obudził się i wezwał strażaków. Też mógł zginąć w ogniu i nie tylko on. Budynek znajduje się bowiem na ścianie lasu, gdyby ogień tam dotarł z dymem poszłoby pół wsi i Puszcza Augustowska.

Mieszkańcy Jabłońskich deklarują pomoc pogorzelcowi, podobnie jak wójt gminy Zbigniew Buksiński.

– Będziemy rozmawiać, dopytywać co potrzebuje. Na pewno nie pozostawimy go bez wsparcia – zapewnia włodarz.

Póki co, mężczyznę przygarnął mieszkający w sąsiedniej wsi brat.

Marek Ł. we wsi Jabłońskie mieszka od lat. W przeszłości prowadził spore gospodarstwo rolne, a ostatnio pole użyczył bratu. Natomiast sam zajął się stolarką, czyli tym co lubi najbardziej. We wsi mówią, że ma dryg do majstrowania. Stolarz miał dwóch dorosłych, w wieku 30 i 31 lat synów, którzy jakiś czas temu wraz z byłą żoną pana Marka wyprowadzili się do Białegostoku. Ale z ojcem utrzymywali kontakty i dość często go odwiedzali. Tak też było wiosną tego roku, w święta wielkanocne kiedy to do Jabłońskich przyjechali wraz ze swoją schorowaną matką. Kobieta tutaj zmarła, a młodzi mężczyźni uznali, że przez jakiś czas pozostaną w rodzinnym domu aby wesprzeć ojca, a przy okazji będą mniej narażeni na zakażenie koronawirusem.

– Urządzili pokój na poddaszu i tam mieszkali – opowiadają we wsi. – Pracowali zdalnie. Spokojni, grzeczni, złego słowa o nich powiedzieć nie można.

Dzisiaj, około godziny 4. nad ranem mieszkańców Jabłońskich obudziły strzały. Jak mówią sądzili, że to myśliwi urządzili polowanie i stąd to zamieszanie. Pan Marek podobno też tak w pierwszej chwili pomyślał, ale na szczęście zauważył przez okno łunę. Zaniepokojony dziwnym światłem wybiegł na podwórko, zaalarmował strażaków.

– Trudno było podjeść do budynku – opowiada naoczny świadek. – Z dachu sypały się kawałki eternitu, który pod wpływem temperatury “strzelał” i rozsypywał po okolicy.

Dodaje, że strażacy przyjechali do wsi bardzo szybko, ale poddasze murowanego domu było już całe w ogniu. Gdy go stłumili, z pogorzeliska wynieśli ciała braci.

– Będziemy zlecali sekcję zwłok aby ustalić przyczynę śmierci tych mężczyzn – zapowiada Tomasz Milanowski, Prokurator Rejonowy w Augustowie.

Organy ścigania będą też badały przyczynę pożaru. Na tę chwilę trudno powiedzieć od czego zajął się ogień. Być może doszło do zwarcia instalacji elektrycznej, a może w pomieszczeniu było zimno i poszkodowani włączyli piecyk.

– Nie wykluczone, że będziemy musieli powołać biegłego z zakresu pożarnictwa – dodaje prokurator Milanowski.

Zobacz koniecznie: Jesteś na L4? Spodziewaj się kontroli ZUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto