Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach w Studziankach

Piotr Czaban [email protected] tel. 085 710 18 19
Policja miała do nas przyjść, a nie przyszła. Dlaczego, denerwowali się mieszkańcy Studzianek w niedzielę
Policja miała do nas przyjść, a nie przyszła. Dlaczego, denerwowali się mieszkańcy Studzianek w niedzielę
Każdy się teraz obawia. Najpierw podpalona stodoła, a potem co innego może być - mówi Anna Rybakowska.

W ostatnim tygodniu we wsi doszło do trzech pożarów. Paliły się tylko stodoły, w których nie było elektryczności - informuje Celina Pietruk. - Do podpaleń dochodziło około godziny 19-20.

- Jedna stodoła była murowana. Właściciel zobaczył, że się pali, to w zarodku udało się zagasić ogień - opowiada Rybakowska.

To celowe podpalenia

- Przy kolejnym pożarze iskry szły na pół kilometra w górę. Aż strach było patrzeć - relacjonuje zdenerwowany Wiesław Radziszewski i dodaje: - Ja stodoły nie mam, ale za to mam drewniane chlewy. Zaczynam się bać czy ktoś ich nie zechce podpalić. Zastanawiam się też czy nie ubezpieczyć budynków gospodarczych.

- To były celowe podpalenia - nie ma wątpliwości Artur Młynko z OSP w Studziankach. Jego zdaniem, może to mieć związek z kilkoma wiejskimi działkami, które są wystawione na sprzedaż.

- W wiosce jest parę pustych budynków. Tam ma powstać osiedle domków jednorodzinnych. Wiadomo z budynkami działka będzie droższa, a bez nich tańsza. Może ktoś teraz podpala, żeby później, gdy i te budynki spłoną, nie było podejrzeń, że tylko o nie chodziło - zastanawia się Młynko.

Strażacy, podobnie jak wszyscy w Studziankach, są uczuleni na każdy sygnał o zagrożeniu.

- Raz przyjechało kilka wozów do ogniska, przy którym ktoś palił śmieci - mówi Radziszewski.

Trzeba sobie radzić

Przestraszeni mieszkańcy zwołali w niedzielę wiejskie zebranie.

- Coś się w naszej wsi dzieje. Co mamy robić? - pyta sołtys Eugenia Górko. - Warty jakieś ustalić?

- A co warta da? - odpowiada sals. - Jak podpalacz jest ze wsi, będzie wiedział gdzie pójdzie warta. Podłoży ogień w innym miejscu. Tego się nie upilnuje.

- Może alarmy w stodołach pozakładać - zastanawia się Paweł Bąk.

- Albo z wieży obserwacyjnej patrzeć, co się dzieje we wsi - podpowiada Radziszewski.

To pewnie jakiś małolat

O konkretnych podejrzanych nikt głośno nie chce mówić.

- Jak ktoś nie złapał za rękę, ciężko wskazywać winnego - uważa jedna z kobiet. - Ale starszy tego na pewno nie zrobił. To ktoś młody.

- Dzieciaki przynoszą ze szkoły jakieś nazwiska, ale nie słucham, żeby przypadkiem nikogo nie skrzywdzić - wyjaśnia Radziszewski.

Jednak to właśnie na młodzież w wieku gimnazjalnym pada najwięcej podejrzeń.

- Niech rodzice zwrócą uwagę na dzieci - apeluje druga sołtys Jolanta Szymańska. - Niech sprawdzają, o której wracają do domu, czy noszą zapałki.

- Noszą zapałki, zapalniczki i z piwem siedzą na przystanku całą noc. Ja jestem świadkiem i znam te dzieci - twierdzi Alojzy Łazewski.

- Dlatego trzeba zwracać na to uwagę - odpowiada spokojnie sołtys.

- Można zwrócić, ale co usłyszy się w odpowiedzi? - pytają się ludzie. - Aż uszy zwiędną.

- Trzeba młodym udostępnić jakąś salę komputerową, żeby mieli się gdzie podziać - proponują niektórzy mieszkańcy Studzianek.

- Sporo młodych osób zbiera się w ruinach dawnej firmy polonijnej - zauważa przewodniczący Rady Sołectwa Andrzej Biały. - Tam policja w ogóle nie wkracza. A co tam się dzieje, to aż mózg staje.

- Sami małolatów nie zatrzymamy, bo za to będzie kryminał - dodaje jeden z mężczyzn.

- Zgłaszaliśmy to na policję. Do tej pory odpowiedzi nie mamy - twierdzi Eugenia Górko. - Do czego to doszło, że będą nas bić i palić, a my nie możemy zareagować?

Strzeż się sam

Mieszkańcy na swoje zebranie zaprosili także policję. Jeszcze w trakcie spotkania Eugenia Górko mówwiła, że ktoś z policji na pewno przyjedzie. Potem okazało się, że to były błędne informacje: - Policja olała wioskę - oburzają się mieszkańcy.

- Dzielnicowy powiedział, że przyjedzie do mnie w piątek. Nie przyjechał. Byli za to policjanci z sekcji kryminalnej. Im też powiedziałam, że chciałabym, żeby ktoś od nich był na naszym zebraniu. Odpowiedzieli "Dobrze proszę pani. Ktoś będzie." - wyjaśnia Eugenia Górko. - Jeżeli dzielnicowy sam nie mógł przyjechać, mogli wysłać komendanta czy kogoś innego.

Mimo to, niektórzy przyznają, że ostatnio w wiosce częściej pojawiają się patrole policji.

- Zapytałam ich nawet, czy możemy spokojnie spać? - mówi Anna Rutkowska. -
Odpowiedzieli, że trudno powiedzieć. Radzili mi, żeby wytypować podejrzanych i pilnować domów. To jest policja? Tylko jak chłop pijany jedzie rowerem, to reagują.

- Musimy napisać skargę na policję. To jest niedopuszczalne. Niechby przysłali posterunkowego. Niechby tu był - grzmi Andrzej Biały.

- Złożę zażalenie w komisariacie - deklaruje oburzony radny Anatol Chomczyk.

- Dzielnicowy w sobotę próbował dzwonić do sołtysowej. Chciał ją prosić, żeby spotkanie przełożyła, ale nie mógł się dodzwonić - tłumaczy Marta Rodzik, oficer prasowy białostockiej policji.

- Całą sobotę byłam w domu. Po piętnastej tylko wychodziłam na moment. Telefonu od dzielnicowego nie miałam - odpowiada Eugenia Górko.

Zgodnie z zapewnieniami Marty Rodzik, w niedzielę wieczorem, dzielnicowy miał odwiedzić sołtys Studzianek.

- Może trzeba zorganizować jeszcze jedno spotkanie z mieszkańcami - zastanawia się Rodzik. - Oprócz tego prowadzimy intensywne działania, które mają doprowadzić do ujęcia sprawcy podpaleń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny