W ostatnim tygodniu we wsi doszło do trzech pożarów. Paliły się tylko stodoły, w których nie było elektryczności - informuje Celina Pietruk. - Do podpaleń dochodziło około godziny 19-20.
- Jedna stodoła była murowana. Właściciel zobaczył, że się pali, to w zarodku udało się zagasić ogień - opowiada Rybakowska.
To celowe podpalenia
- Przy kolejnym pożarze iskry szły na pół kilometra w górę. Aż strach było patrzeć - relacjonuje zdenerwowany Wiesław Radziszewski i dodaje: - Ja stodoły nie mam, ale za to mam drewniane chlewy. Zaczynam się bać czy ktoś ich nie zechce podpalić. Zastanawiam się też czy nie ubezpieczyć budynków gospodarczych.
- To były celowe podpalenia - nie ma wątpliwości Artur Młynko z OSP w Studziankach. Jego zdaniem, może to mieć związek z kilkoma wiejskimi działkami, które są wystawione na sprzedaż.
- W wiosce jest parę pustych budynków. Tam ma powstać osiedle domków jednorodzinnych. Wiadomo z budynkami działka będzie droższa, a bez nich tańsza. Może ktoś teraz podpala, żeby później, gdy i te budynki spłoną, nie było podejrzeń, że tylko o nie chodziło - zastanawia się Młynko.
Strażacy, podobnie jak wszyscy w Studziankach, są uczuleni na każdy sygnał o zagrożeniu.
- Raz przyjechało kilka wozów do ogniska, przy którym ktoś palił śmieci - mówi Radziszewski.
Trzeba sobie radzić
Przestraszeni mieszkańcy zwołali w niedzielę wiejskie zebranie.
- Coś się w naszej wsi dzieje. Co mamy robić? - pyta sołtys Eugenia Górko. - Warty jakieś ustalić?
- A co warta da? - odpowiada sals. - Jak podpalacz jest ze wsi, będzie wiedział gdzie pójdzie warta. Podłoży ogień w innym miejscu. Tego się nie upilnuje.
- Może alarmy w stodołach pozakładać - zastanawia się Paweł Bąk.
- Albo z wieży obserwacyjnej patrzeć, co się dzieje we wsi - podpowiada Radziszewski.
To pewnie jakiś małolat
O konkretnych podejrzanych nikt głośno nie chce mówić.
- Jak ktoś nie złapał za rękę, ciężko wskazywać winnego - uważa jedna z kobiet. - Ale starszy tego na pewno nie zrobił. To ktoś młody.
- Dzieciaki przynoszą ze szkoły jakieś nazwiska, ale nie słucham, żeby przypadkiem nikogo nie skrzywdzić - wyjaśnia Radziszewski.
Jednak to właśnie na młodzież w wieku gimnazjalnym pada najwięcej podejrzeń.
- Niech rodzice zwrócą uwagę na dzieci - apeluje druga sołtys Jolanta Szymańska. - Niech sprawdzają, o której wracają do domu, czy noszą zapałki.
- Noszą zapałki, zapalniczki i z piwem siedzą na przystanku całą noc. Ja jestem świadkiem i znam te dzieci - twierdzi Alojzy Łazewski.
- Dlatego trzeba zwracać na to uwagę - odpowiada spokojnie sołtys.
- Można zwrócić, ale co usłyszy się w odpowiedzi? - pytają się ludzie. - Aż uszy zwiędną.
- Trzeba młodym udostępnić jakąś salę komputerową, żeby mieli się gdzie podziać - proponują niektórzy mieszkańcy Studzianek.
- Sporo młodych osób zbiera się w ruinach dawnej firmy polonijnej - zauważa przewodniczący Rady Sołectwa Andrzej Biały. - Tam policja w ogóle nie wkracza. A co tam się dzieje, to aż mózg staje.
- Sami małolatów nie zatrzymamy, bo za to będzie kryminał - dodaje jeden z mężczyzn.
- Zgłaszaliśmy to na policję. Do tej pory odpowiedzi nie mamy - twierdzi Eugenia Górko. - Do czego to doszło, że będą nas bić i palić, a my nie możemy zareagować?
Strzeż się sam
Mieszkańcy na swoje zebranie zaprosili także policję. Jeszcze w trakcie spotkania Eugenia Górko mówwiła, że ktoś z policji na pewno przyjedzie. Potem okazało się, że to były błędne informacje: - Policja olała wioskę - oburzają się mieszkańcy.
- Dzielnicowy powiedział, że przyjedzie do mnie w piątek. Nie przyjechał. Byli za to policjanci z sekcji kryminalnej. Im też powiedziałam, że chciałabym, żeby ktoś od nich był na naszym zebraniu. Odpowiedzieli "Dobrze proszę pani. Ktoś będzie." - wyjaśnia Eugenia Górko. - Jeżeli dzielnicowy sam nie mógł przyjechać, mogli wysłać komendanta czy kogoś innego.
Mimo to, niektórzy przyznają, że ostatnio w wiosce częściej pojawiają się patrole policji.
- Zapytałam ich nawet, czy możemy spokojnie spać? - mówi Anna Rutkowska. -
Odpowiedzieli, że trudno powiedzieć. Radzili mi, żeby wytypować podejrzanych i pilnować domów. To jest policja? Tylko jak chłop pijany jedzie rowerem, to reagują.
- Musimy napisać skargę na policję. To jest niedopuszczalne. Niechby przysłali posterunkowego. Niechby tu był - grzmi Andrzej Biały.
- Złożę zażalenie w komisariacie - deklaruje oburzony radny Anatol Chomczyk.
- Dzielnicowy w sobotę próbował dzwonić do sołtysowej. Chciał ją prosić, żeby spotkanie przełożyła, ale nie mógł się dodzwonić - tłumaczy Marta Rodzik, oficer prasowy białostockiej policji.
- Całą sobotę byłam w domu. Po piętnastej tylko wychodziłam na moment. Telefonu od dzielnicowego nie miałam - odpowiada Eugenia Górko.
Zgodnie z zapewnieniami Marty Rodzik, w niedzielę wieczorem, dzielnicowy miał odwiedzić sołtys Studzianek.
- Może trzeba zorganizować jeszcze jedno spotkanie z mieszkańcami - zastanawia się Rodzik. - Oprócz tego prowadzimy intensywne działania, które mają doprowadzić do ujęcia sprawcy podpaleń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?