Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Strach w berlińskiej idylli”. Neonaziści sieją grozę na osiedlu w niemieckiej stolicy

Maciej Białobrzeski
Maciej Białobrzeski
Jeden z budynków na berlińskim osiedlu Hufeisensiedlung
Jeden z budynków na berlińskim osiedlu Hufeisensiedlung fot. twitter.com/@Austinwoodmeta1
W Hufeisensiedlung od miesięcy raz po raz podpalane są samochody, a na budynku, w którym mieszka niemiecko-izraelskie małżeństwo, namalowano swastykę. Polityczne i antysemickie ataki to dla mieszkańców osiedla codzienność. Opowieść o „terrorze” w pozornie idyllicznej okolicy została opublikowana w tygodniku „Spiegel”. Tekst zatytułowano „Strach w berlińskiej idylli”.

Shani Dov i Benjamin Sousa (nazwiska bohaterów zmieniono na ich życzenie) mieszkają w Hufeisensiedlung, która jest częścią Neukoelln. Kobieta jest artystką, mężczyzna nauczycielem i muzykiem. Dov urodziła się w Izraelu, a do Niemiec przyjechała kilka lat temu.

Osiedle Hufeisensiedlung, zbudowane w latach 1925-1933, jest uważane za jeden z najważniejszych przykładów niemieckiego modernizmu, zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. – Metrem można w kilka minut znaleźć się na Hermannplatz, w samym środku modnego i głośnego Neukoelln. Ale tu jest tak cicho, że można usłyszeć wiatr delikatnie kołyszący sosny. Fasady pomalowane są na czerwono i niebiesko-zielono, ramy okienne na niebiesko i żółto. Wąskie małe domki mają długie ogródki frontowe z hollywoodzkimi huśtawkami (...) Idylla w wielkim mieście. Gdyby nie prawicowy terror – pisze „Spiegel”.

„Od 2016 do 2019 roku na tym terenie przeprowadzono 72 ataki, głównie na osoby aktywnie występujące przeciwko prawicowemu ekstremizmowi. Podpalano 23 razy; płonęły m.in. samochód polityk SPD i polityka lewicy. Sprawcy sterroryzowali również księgarza. W sierpniu ma się rozpocząć proces dwóch domniemanych sprawców: neonazisty i polityka AfD” – relacjonuje tygodnik.

Mieszkańcy podejrzewają, że Hufeisensiedlung stał się celem, ponieważ mieszka tu wiele osób z lewicowego środowiska alternatywnego.

Jak relacjonuje policja, „seria rozpoczęła się w 2016 roku, ale terror zaczął się wcześniej – w 2011 roku mieszkanka stała się celem neonazistów, ponieważ nie chciała reklamy wyborczej NPD. Naziści wysadzali jej skrzynkę na listy, bazgrali groźby na elewacjach, wybijali szyby. (...) Zeszłego lata kobieta się wyprowadziła”.

Shani Dov relacjonuje, że wszystko zaczęło się miesiące przed atakiem gazem drażniącym na jej brata i długo przed tym, jak ktoś namalował swastykę na ścianie jej domu i spalił samochód przed oknem jej salonu. Dla Dov zaczęło się od srebrnych chanukiji – pisze „Spiegel”. Kobieta umieściła mały dziewięcioramienny świecznik w oknie salonu. „Nie dlatego, że jest religijna, ale dlatego, że uważa kandelabr za piękny” – pisze „Spiegel”.

Pewnego dnia Benjamin zdecydował, by odłożyć chanukiję na półkę. Stwierdził, że ludzie trochę za długo patrzyli na świecznik, gdy przechodzili obok. – To był punkt zwrotny – mówi Dov.

Do pierwszego ataku doszło w październiku 2021 roku. Para siedziała w ogrodzie wraz z bratem Doy. Pili wino i cieszyli się wieczorem. Nagle z żywopłotu oddzielającego dom od chodnika usłyszeli psiknięcie. Brat kobiety zaczął kaszleć i trzeć oczy. Sousa zobaczył odjeżdżające sprzed domu auto.

– Skąd oni wiedzieli, że Doy i jej brat są Izraelczykami? – pyta Sousa. Tego wieczoru rozmawiali po angielsku, od czasu do czasu tłumaczyła coś bratu na hebrajski. Mężczyzna przypuszcza, że musieli być obserwowani przez dłuższy czas.

9 listopada na domu pary pojawiła się swastyka. Była to rocznica nocy pogromu z 1938 roku. Do aktu wandalizmu miało dojść około godziny 15.45.

Jak relacjonowała gazecie Dov, już wcześniej spotkała się z antysemityzmem, ale to swastyka naprawdę ją uderzyła. Po tym incydencie policja zaoferowała parze doradztwo w zakresie bezpieczeństwa.

W sobotę 21 maja około godz. 22.30 Sousa siedział w salonie i oglądał serial na laptopie. Nagle usłyszał krzyki dobiegające z ulicy. Płonął samochód.

Policja na początku wykluczyła, że incydent był polityczny. Auto należało do gościa pary. Potem jednak śledczy doszli do wniosku, że nie można wykluczyć tła politycznego. Obecnie śledztwo prowadzi Państwowa Służba Bezpieczeństwa – informuje „Spiegel”.

To, czego Sousa dowiedział się dopiero później, to fakt, że od października na osiedlu wybuchło 19 pożarów. Płonęły głównie pojemniki na makulaturę, ale także samochody, przyczepy i kontener na używaną odzież. Mimo to policja nie uznaje, że doszło do serii podpaleń. Okoliczności i czas ich popełnienia różnią się zbyt mocno – relacjonuje tygodnik. W ubiegłym roku policyjne statystyki odnotowały w stolicy 771 podpaleń, czyli dwa dziennie. Podpalenia to dla berlińczyków żadna nowość.

„Na terenie Hufeisensiedlung w Britz ostatnio nastąpił wzrost podpaleń. Nasza LKA była tam wczoraj z EHu i A48, aby uczulić mieszkańców poprzez rozmowy i ulotki” – brzmiała informacja policji opublikowana 3 czerwca na Twitterze.

Policja przekazała „Spieglowi”, że od listopada 2021 roku do końca maja 2022 roku w dzielnicy Britz odnotowano 25 przestępstw o podłożu politycznym. 12 razy sprawcy rysowali swastyki na elewacjach.

„Spiegel” pisze, że mieszkańcy polewają wodą kosze na śmieci, by utrudnić ich podpalenie.

Źródło: Der Spiegel, PAP, Twitter

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Strach w berlińskiej idylli”. Neonaziści sieją grozę na osiedlu w niemieckiej stolicy - Portal i.pl

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny