Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei: Bezdomni potrzebują jedzenia, brakuje nawet ziemniaków... [WIDEO, ZDJĘCIA]

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Makaron, kasza, kluski, ryż... To jest dziś podstawą kuchni w stowarzyszeniu Ku Dobrei Ndziei. – Ale zaczyna brakować nam już wszystkiego. Bywa nawet, że sól czy przyprawy przynosimy po prostu z domu – mówi Ewa Sidorowicz. – Nawet ziemniaków nam brakuje.
Makaron, kasza, kluski, ryż... To jest dziś podstawą kuchni w stowarzyszeniu Ku Dobrei Ndziei. – Ale zaczyna brakować nam już wszystkiego. Bywa nawet, że sól czy przyprawy przynosimy po prostu z domu – mówi Ewa Sidorowicz. – Nawet ziemniaków nam brakuje. Anatol Chomicz
Wczoraj na obiad był bigos. Z odrobiną cienko pokrojonych parówek. W piątek już tylko makaron z białym serem. Bezdomni jedzą coraz skromniej. Bo potrzebujących do Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei przychodzi coraz więcej. A pieniędzy na przygotowanie posiłków wciąż tyle samo.

Sto osób dziennie może najeść się do syta za pieniądze, które miasto przekazuje Stowarzyszeniu Ku Dobrej Nadziei. Sto – bo tylu mniej więcej ludzi ma pod opieką stowarzyszenie. Przebywają na co dzień w ogrzewalni, noclegowni, niektórzy przychodzą tylko na posiłki. Tak było jeszcze na początku roku, kiedy stowarzyszenie składało wniosek o dofinansowanie posiłków do urzędu miasta. Ale potrzebujących przybywa.

– To ubodzy, którzy mają swoje domy, ale nie stać ich po prostu na jedzenie – mówi Joanna Podwisiak-Lewszuk, asystentka osoby bezdomnej w stowarzyszeniu. – Na przykład starsi ludzie, z bardzo niską emeryturą, którzy mają wybór: albo zapłacić czynsz, albo kupić coś do jedzenia. Wielu część pieniędzy zajmuje jeszcze komornik... Do stowarzyszenia przychodzą sami, czasem kieruje ich tu MOPR. Bywa, że dziennie obiad zjada tu nawet i 200 osób, czyli dwa razy tyle, na ile jest dofinansowanie. Stąd kłopoty.

Zobacz też: 10 skutecznych sposobów pomocy bezdomnym. Idzie zima, sprawdź co możesz dla nich zrobić

– Na szczęście pomaga nam jeszcze Bank Żywności – dodaje Joanna Podwisiak-Lewszuk. Ale i to za mało. Porcje są coraz mniej treściwe. – A przecież oni przychodzą do nas z podwórka, z zimna. Trzeba ich dobrze nakarmić – mówi Ewa Sidorowicz, szefowa kuchni. A brakuje już wszystkiego. Nawet ziemniaków. Tych tu idzie najwięcej. Na jeden obiad nawet cztery pięciokilowe worki. Do tego potrzeba pięć kilo warzyw. Mają wystarczyć na dwie wielkie gary zupy...

Dlatego stowarzyszenie prosi o pomoc. Kto tylko chce, może wpłacić pieniądze na konto lub po prostu przynieść żywność do ośrodka przy ul. Grunwaldzkiej. – Przyjmiemy każdą pomoc – prosi Joanna Podwisiak-Lewszuk. Bo bardzo chciałaby, by posiłki dla podopiecznych były takie jak kiedyś: zupa i drugie danie, z mięsem i surówką.

- Jest w tej "noclegowni pod chmurką" suszarnia, stolik, akcent kuchenny i akcent religijny - napisał do nas jeden z Internautów i przesłał zdjęcia. - Tylko te pociągi przeszkadzają!

Bezdomni mieszkają przy Węglowej w Białymstoku. Śpią przy to...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny