Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK walczy o utalentowaną młodzież

Maryla Pawlak-Żalikowska
W tej chwili grono stypendystów Widoku to już ponad 150 osób. To jedna z grup podopiecznych Stowarzyszenia. Trzecia od prawej stoi Magdalena Godlewska z Galerii Arsenał, założycielka i prezes tej białostockiej organizacji pożytku publicznego.
W tej chwili grono stypendystów Widoku to już ponad 150 osób. To jedna z grup podopiecznych Stowarzyszenia. Trzecia od prawej stoi Magdalena Godlewska z Galerii Arsenał, założycielka i prezes tej białostockiej organizacji pożytku publicznego. Wojciech Wojtkielewicz
Sprawiedliwości na tym świecie nie ma, nie było i nie będzie, ale można próbować coś zrobić, żeby uzdolnionym dzieciakom pokazać inny świat - mówi Magdalena Godlewska, prezes Stowarzyszenia Edukacji Kulturalnej WIDOK. - Z pewnością dziewczyna, która nie może się uczyć we właściwej szkole, bo jest z niezamożnej rodziny, ma mniejszą siłę przekonywania niż osoba, której życie jest zagrożone. Ale z drugiej strony, czy jednak nie to i to jest ważne?

Czy przez 12 lat istnienia stowarzyszenia nie miałaś ochoty rzucić zabiegów o fundusze dla utalentowanych dzieci? Jest przecież tyle innych chwytających za serce potrzeb: wynikających z biedy czy chorób, za którym nie nadążają pieniądze publiczne i trzeba je wspierać darami podatników?

Magdalena Godlewska: - Sama mam z tym dylemat co roku, dysponując własnym jednym procentem od podatku. Ale myślę, że nawet gdybyśmy wyleczyli wszystkich ludzi, to świat nie byłby piękny, gdyby zabrakło w nim kultury. Nie mam więc aspiracji do rywalizowania z chorymi i potrzebującymi wyjścia z patologii społecznych, tylko chcę z tej puli ludzkiej dobroci i hojności uszczknąć choć trochę dla ludzi z talentem.

Mam serce po właściwej stronie i zdaje sobie sprawę, że dziewczyna szalenie uzdolniona, która nie może się uczyć we właściwej szkole, bo jest z niezamożnej rodziny, ma mniejszą siłę przekonywania niż osoba, której życie jest zagrożone. Ale z drugiej strony czy jednak nie to i to jest ważne? Czemu nie pomarzyć o Republice Szczęśliwości jak z Króla Maciusia I Janusza Korczaka? Widać skoro mi kiedyś przyszło do głowy, żeby wspierać zdolnych młodych ludzi i mimo trudności jakoś to się udaje, to znaczy, że taka jest moja rola. I tyle.

Zaraz, zaraz - z tego co wiem, to do uruchomienia programu stypendialnego natchnęły Cię nie rozważania akademickie, a same te dzieci.

- Fakt. Było to tak, że aktywność Stowarzyszenia zaczęliśmy od programów edukacyjnych związanych z kulturą a skierowanych do dzieci ze wsi, które nigdy nie były w kinie, teatrze, galerii sztuki, muzeum. Ja przecież wiem, że sztuka nie jest czymś oczywistym w życiu, ale dostęp do niej potrafi to życie fantastycznie zmienić. Szybko dostrzegliśmy, jak bardzo te dzieci są głodne takich właśnie doznań. Zachowałam listy, z których wynika, że wizyty, jakie im organizowaliśmy, to było najważniejsze, co się im przydarzyło w życiu.

Obserwowałam te przełomy, czasem równie wzruszające co śmieszne. Pamiętam na przykład wystawę Artura Żmijewskiego, artysty niełatwego, niepokornego, mającego jednak moim zdaniem przekaz na elementarnie ludzkim poziomie. I właśnie te moje dzieci - albo zbyt mało poukładane, żeby ktoś chciał się nimi zajmować, albo zbyt biedne, żeby móc sobie na takie wycieczki pozwolić - stały na tej wystawie jak zaczarowane. Oglądały w Galerii Arsenał film "Na spacer", o ludziach niepełnosprawnych, leżących w łóżkach, którym inni ludzie pomagali wyjść z tego zamknięcia. Wszystkim było trudno, ale mieli potem ogromną satysfakcję, że to zrobili.

To nie był łatwy film, a jednak ten przekaz, tę wrażliwość te moje dzieciaki zrozumiały bezbłędnie. "No kurwa, nie mają łatwego życia - padło podsumowanie jednego z nich". I mnie to przekonało, że sprawiedliwości na tym świecie nie ma, nie było i nie będzie, ale można próbować coś zrobić, żeby tym dzieciakom pokazać inny świat.

I tak doszłaś do programu stypendialnego?

- Tak. Nie zakładałam, że to potrwa tyle lat. Że zostanę "zakładnikiem" własnego pomysłu. Po prostu dostaliśmy darowiznę - 5 tysięcy złotych. 10 lat temu to były ogromne pieniądze. Zresztą zawsze są, gdy ktoś wyjmuje je z własnej kieszeni. I przyznaliśmy owo pierwsze stypendium Marii Dąbrowskiej, która dziś jest aktorką.

A potem przez 1,5 roku dobijałam się do Fundacji im. Stefana Batorego prowadzącej Ogólnopolski Program Równe Szanse. Dało nam to bardzo cenną opiekę merytoryczną pozwalającą na bezpieczne poruszanie się w prawnych czy finansowych wymogach wobec naszych przedsięwzięć. Fundacja Batory także dofinansowuje programy prowadzone przez organizacje pozarządowe będące w koalicji "Równe Szanse" i jest dla nas podstawowym wsparciem. 15 tysięcy złotych, jakie stamtąd dostajemy rokrocznie, to cały czas nasz podstawowy stabilizator.

Nasz program jest jednym z niewielu tego typu w Polsce, który nie ma dotacji lokalnego samorządu. Od początku zdobywamy pieniądze sami. Jedynym od lat wspierającym nas stałym sponsorem jest białostocki oddział Mediów Regionalnych, wydawca m.in. Kuriera Porannego. Mamy tez dwóch wspaniałych darczyńców, którzy od siedmiu lat wpłacają nam pieniądze. No i oczywiście rok w rok wspierają nas kwoty płynące z odliczenia 1 procenta od podatków.

Jak duże są to kwoty?

- Nie ma reguły. Na przykład trzy lata temu zebrały się 24 tysiące złotych, czyli bardzo dużo - nasi zamożni darczyńcy namówili swoich zamożnych znajomych do wpisania naszego KRS w ich PIT. A zazwyczaj dostajemy ok. 4 tysięcy złotych. Cieszy każda kwota. Jesteśmy stowarzyszeniem bez siedziby, wielkich akcji bilbordowych. Opieramy się na "szeptanym marketingu", reklamie pocztą pantoflową.

Fakt, nie ratujcie życia, ale to chyba też wielka frajda dawać młodym ludziom możliwość spełniania pasji i marzeń, czyli tego, po co warto żyć

- Podkreślę, że każdy ze starających się o stypendium, nawet ci najmłodsi, już coś w życiu zrobili. Widać potencjał, który w nich jest. My na podstawie szeregu różnych dokumentów musimy wybrać, komu z tych ambitnych, utalentowanych ludzi możemy pomoc. Wniosków jest rocznie około 150, a funduszy wystarcza na 20 do 30. Bierzemy pod uwagę i świadectwa, i osiągnięcia pozalekcyjne. I czasem to te drugie są ważniejsze - pokazują talent i pasje.

Często o przyznaniu stypendium decyduje list o sobie - marzeniach i aspiracjach. Zaręczam - widać tam od razu, kto poszedł w sztampę lub przygotował tekst niesamodzielnie, a kto włożył w to własne emocje.

Nie zdarzyły się wam pomyłki w ocenie?

- Nie. Zaskakujące, ale tak bardzo pozytywnie, ile godności jest w tych młodych ludziach.

Kiedyś po odbiór stypendium przyszła dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Nie wpisała w swój list, w jak ciężkiej jest sytuacji, jak jest jej trudno. Pisała tylko, co chce robić po maturze. Ta jej godność ogromnie mi zaimponowała.
Przez sześć lat mieliśmy stypendystkę mającą porażenie mózgowe - nie wiedzieliśmy o tym przyznając jej stypendium, w swoim liście skupiła się na swoich pasjach. Dziś ta dziewczyna studiuje informatykę. Przez trzy lata szkoły średniej codziennie dojeżdżała do Białegostoku.

To jest w tych młodych ludziach wspaniałe, że oni świetnie wiedzą, na jakim świecie żyją, co im utrudnia życie, jak mniejsze szanse mają nawet w porównaniu do swoich kolegów w klasie.

Oni potrafią też przepięknie pisać o swoich rodzicach. Ale my umiemy czytać dokumenty i zastanawiamy się czasem, czy nasza aktywność powinna zastępować rodziców, którzy się po prostu nie wywiązują ze swoich obowiązków wobec dzieci? No ale jednak właśnie dla dobra tych dzieci dalej robimy swoje. Bo nie można ich przecież karać podwójnie.

Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej WIDOK

Istnieje od 2000 roku. Pierwsze stypendium przyznało w 2003 roku - Marii Dąbrowskiej z Akademii Teatralnej. Program ten adresowany jest generalnie do dzieci z ostatnich klas białostockich szkół gimnazjalnych i do uczniów szkół średnich. Konkurs o stypendia ogłaszany jest co roku na przełomie maja i czerwca.

O wyniku decyduje siedmioosobowa Rada: prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz - przewodniczący, Katarzyna Łotowska - Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych, Ewa Jasińska - Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej Podlaskie Centrum, Justyna Młodzianowska - prawnik, Elżbieta Dźwigaj - Media Regionalne, Magdalena Godlewska - Stowarzyszenie WIDOK, Zbigniew Sulewski - Centrum im. A. Smitha.

Stypendia przyznawane są na rok szkolny i wypłacane w ratach miesięcznych. Kwota jest nie niższa niż 150 zł.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny