Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stopem przez świat. Napisali bloga i wygrali

Beata Terczyńska [email protected]
Archiwum prywatne
Luksusowe wakacje w hotelu z basenem i drinkami z palemką? - Nie nasza bajka - śmieją się Patryk Świątek i Bartek Szaro, autorzy Blogu Roku 2011.

- Wszyscy śmiali się, gdy wyczytano nasze nazwiska. Mieliśmy tak komiczne, zaskoczone miny, jakbyśmy duchy zobaczyli - wspomina rozbawiony Patryk Świątek ogłoszenie werdyktu podczas gali finałowej w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, 16 lutego.
A zaczęło się tak: Ławeczka przed szkołą. Nareszcie wolność! - Podróżowałeś kiedyś stopem? - zapytał kolegę z klasy. - Nie. - Ja też. - No to jedziemy na południe!

- W najśmielszych snach nie przypuszczałem, wyruszając z plecakiem na granicę w Barwinku, że w 17 dni zwiedzimy Słowację, Węgry, Serbię, Macedonię, Grecję, Albanię, Czarnogórę, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę, przejedziemy 4300 km, złapiemy 57 stopów i wydamy za to wszystko tylko po 75 euro - mówi Patryk.

By podróżować po świecie, nie musisz mieć kupy kasy - tego dowodzą Patryk i Bartek. Wymieniają możliwości: tanie linie lotnicze, promocje, autostop, couchsurfing. Wystarczy dobrze kombinować. M.in. z myślą o tych, którzy nieporadnie rozkładają ręce, spisują szalone przygody. Bogato tam od praktycznych wskazówek, zajmujących opisów i zdjęć. Wystarczy kliknąć np. na "Syberię autostopem", "Gorgany - dzikie góry", "Iran za 300 zł", "Student potrafi - Busem przez Bałkany".

- Te zapiski to też rodzaj pamiętnika. Pewnie za dziesiąt lat z przyjemnością odświeżymy wspomnienia - mówi Bartek Szaro, student prawa na UMCS w Lublinie, miłośnik koszykówki.

Wyruszyć w podróż to jedno, ale sztuką jest zajmująco to opisać.

- To wyzwanie. Ale pożyteczne, bo człowiek rozwija się, lepiej zapamiętuje szczegóły. Pisanie jest formą ekspresji - tłumaczy Bartek.

Na wyprawie to jego częściej można spotkać z długopisem i notesem.

- Nic specjalnego, najprostszy zeszyt. Trzymam go w kieszeni plecaka. Jeśli coś mnie poruszy, na gorąco notuję. Zapisuję nazwy, ceny, takie ulotne rzeczy.
Relacje wrzucają po powrocie. W trasie o dostęp do internetu trudno, komputera nie taszczą. Dar do przelewania myśli mają, o czym świadczy choćby ten fragment ich opowieści:

"Wyobraź sobie szeroką, szutrową drogę w górach. Po prawej i lewej zbocza doliny porośnięte lasem, słońce za horyzontem. Plecak ciąży, brzuch boli czwarty dzień po ulicznych przysmakach w Stambule. Zatrzymujesz nadjeżdżającą niebieską, zdezelowaną ładę i pytasz, czy da się tędy dojść do monastyru Sapara. Trzy młode dziewczyny i jeden starszy Gruzin nie mogą się zdecydować. W pewnym momencie Gruzin jak nie wyskoczy z auta!: - Ja, niedźwiedź! - silnie klepie ręką w wielki brzuchol - A kuda wy?!

- My Paliaki.

- Aaarrr!!! Paliaki!" - zaczyna się z nami ściskać, przybijać piątki. Każdy ruch z ogromną siłą. Gruzin wyrzuca dziewczyny z auta (dwie mają iść pieszo) i każe nam wsiadać. Jechać, czy nie? Zabić nas, nie zabije. Z ciągłymi okrzykami: Ja niedźwiedź! Ja Gruzin! Ja was wiozę! AArrr! - mknął zygzakiem, trąbiąc co chwila.

- Paszporty dawać! - huknął.

Zastanawiasz się, o co mu chodzi. - Paszporty dawać, już!

- Nie mamy przy sobie, o co ci chodzi?

- Żena jest? - wskazuje palcem. - Nie - kiwam głową. - A u ciebie? - na Bartka. - Nie. Klepie ucieszony córkę Theo po plecach. Wymienia jej zalety i każe córce to wszystko tłumaczyć na angielski: - Powiedz im, że jesteś dziewicą.

Zanim udało nam się od niego uwolnić, sto razy zdążył nas uściskać, zareklamować Theo, pokazać brzuch, a na koniec tak ścisnąć rękę, że aż kości chrupnęły. Bartek się zakochał. Nie w Theo, tylko w Gruzinie".

Bywa i niebezpiecznie

Blogerzy kochają góry. Co roku, podczas większych wypraw zdobywają szczyt wyższy o tysiąc metrów od poprzedniego. Jak żartują, zawsze na wariackich papierach. Przed rokiem pokonali barierę 5 tys. m n.p.m., a za pięć lat zamierzają stanąć na ośmiotysięczniku. Te wyprawy dają im zastrzyk adrenaliny. Owszem, bywa niebezpiecznie.
"Największym niebezpieczeństwem są szczeliny, setkami przecinające twardą powierzchnię lodowca. Niektóre widoczne, inne ukryte pod śniegiem, mniejsze i większe, tworzące mini jeziora lub koryta dla wody spływającej z góry. Łączy je jedno - są bardzo głębokie. Jeden nieostrożny krok i lecisz. Potrzebna jest asekuracja. Grupy od 2 do 10 osób idą połączone. Gdyby ktoś wpadł, reszta zapiera się rakami i czekanami o ziemię i lina blokuje upadek pechowca. Też planowaliśmy dołączyć do jakiejś. Nikt nie miał tyle liny (na jedną osobę potrzeba 15 m). Opcja B zakładała, że będziemy szli za kimś, kto ma asekurację. Wytrzymaliśmy 5 minut. Nie dość, że nie mieliśmy asekuracji, to szliśmy jako pierwsi, bez kasków, rękawiczek i w krótkich spodenkach!"
Nie tylko góry stanowią wyzwanie:

"Kilka minut przed 20. Na ulicach pełno ludzi, straganów, jadłodajni. I wtedy zaatakowali Algierczycy. Wszyscy, z paniką w oczach spier… (nie znalazłem w słowniku słowa lepiej określającego tę sytuację), ile sił w nogach. Sklepikarze w pośpiechu zamykali interesy. Ci, którzy mieli auta, czym prędzej wyjeżdżali z miasta. Krzyki i popłoch. Pierwszy raz doświadczyłem takiej paniki. Ludzie tratowali się. Byliśmy przekonani, że to początek demonstracji, które w tym czasie miały, na wzór Egiptu i Libii, rozpocząć się w Maroko".

W skarpetkach na rękach

Przed dłuższym wyjazdem szperają po internecie, czytają relacje, kompletują sprzęt, pakują plecaki, mapy i wio. Śpiąc na dziko pod namiotem, oszczędzają na noclegach. Bywa i tak:

"Nocowanie w samochodzie ma kilka zalet: Nie trzeba płacić za nocleg. Nie boisz się, że ktoś ukradnie ci samochód... chyba, że razem z tobą. Pobudka trwa kilka sekund, bo jest zimno i niewygodnie. Nie tracisz czasu na toaletę i nie jesz śniadania, bo go nie masz".
Pomysłowość jest w cenie.

"Kiedy wstaliśmy o 1 w nocy i poczuliśmy, jak jest zimno, uświadomiliśmy sobie, że nie mamy rękawiczek! Trzymanie metalowego czekana z pewnością skończyłoby się odmrożeniem dłoni, nie mówiąc o "komforcie" wspinaczki. Bartek wpadł na genialny pomysł, że możemy użyć skarpetek! I tak w skarpetkach na rękach pruliśmy na szczyt aż się dymiło".

Mogą też liczyć na tubylców.

"W górach: nie jesz - nie idziesz. Kiedy jechaliśmy do Kazbegi, kierowca wiózł akurat michę świeżutkiego, białego sera, z którego słynie region. Odkroił nam zeń wielki kawał, którym żywiliśmy się w górach. A jakiż to był ser! Biały, ale twardy i elastyczny, przy gryzieniu aż zęby piszczały. Z dziurami i bardzo słony, dzięki czemu świetnie uzupełniał sole mineralne".

W buszu jak w domu

W Marakeszu kosztowali głowy kozy. Niezła, tylko ucho trochę gumiaste. Na placu Dżemaa al-Fna żal też było nie spróbować czegoś u gościa chwalącego się pokrewieństwem z Makłowiczem.

Podróże marzeń? Góry Ameryki Południowej, Australia, popływanie po wyspach. Tak naprawdę każde miejsce na świecie. Patryk Świątek, student geografii na UJ zdradza plany wakacyjne. Na dwa miesiące jadą do Indii i Nepalu. Bilety już kupione.
Jako główną nagrodę w konkursie na blog roku dostali voucher za 15 tys. zł.

- Relaks na basenie luksusowego hotelu to nie nasze klimaty - śmieje się Patryk, który na blogu podkreśla, że lata spędzone w harcerstwie sprawiły, iż w buszu czuje się jak w domu. - Może da się go zamienić na bilety lotnicze?

Obaj zgodnie zapewniają, że ich fani mogą liczyć na kolejne wpisy. - Im więcej czytelników, tym większa radość. A poza tym "frywolna forma podróżowania pozwala inaczej patrzeć na rzeczywistość i wyzwala świetną energię".

Blog Bartka i Patryka - oprócz głównej nagrody - zwyciężył także w kategorii "Podróże i szeroki świat". Jurorem był Tomasz Michniewicz, dziennikarz, fotograf i zapalony backpacker. Zwycięski blog można przeczytać na: www.paragonzpodrozy.pl

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny