Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędziowie w koszykówce są praktycznie nietykalni

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Walter Hodge w akcji pod czujnym okiem arbitra. Udawanie, że w polskiej koszykówce nie ma problemu związanego z poziomem sędziowania chyba już nie ma sensu.
Walter Hodge w akcji pod czujnym okiem arbitra. Udawanie, że w polskiej koszykówce nie ma problemu związanego z poziomem sędziowania chyba już nie ma sensu. Tomasz Gawałkiewicz
Stelmet Zielona Góra przegrał mecz w Starogardzie Gdańskim z Polpharmą. Szkoda, bo porażka z ósmą w tabeli ekipą nie przystoi drużynie postrzeganej jako faworyt rozgrywek. Nawet, jeśli w jakiś sposób przyczynili się do tego sędziowie.

Ten artykuł przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo we wtorek, 19 lutego, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Szkoda, że po kilku dziwnych decyzjach arbitrów ,,zagotowaliśmy" się i zamiast wykorzystać swoje atuty brnęliśmy w nerwówkę. Z kolei sędziowie po tym jak zielonogórzanie protestowali byli jakby podwójnie elektryczni na każdą akcję Stelmetu Zielona Góra. Owszem, bywają drobiazgowe ,,gwizdki", ale robią to wobec obu zespołów, a nie jednego. Stosunek przewinień 8:20 do przerwy i 12:24 po trzech kwartach jest czymś bardzo rzadkim. Końcowy wynik fauli 21:35, także. Co ciekawe, w ostatniej kwarcie, kiedy nasza ekipa była już osłabiona brakiem dwóch zawodników, a kolejni trzej mieli na koncie cztery faule, gwizdki po wykroczeniach ułożyły się prawie równo. Zresztą wystarczy spojrzeć na średnią drużyn ekstraligowych. Ekipy mają od 21,45 do 25,4 przewinienia na mecz.

Obaj sobotni rywale mają ten bilans bardzo zbliżony. Polpharma właśnie 21,45, a Stelmet 24. Owszem, zdarza się, że jest wyraźna różnica, a jeden zespół ma ich 30 i więcej. Tak się zdarzyło w Koszalinie, gdzie Rosie Radom odgwizdano właśnie tyle wykroczeń, ale tam były dwie dogrywki! Tak, więc już to zestawienie pokazuje, że coś w Starogardzie było nie tak.

Wielkim uproszczeniem byłoby zrzucanie na sędziów porażki Stelmetu Zielona Góra, ale nie da się ukryć, że problem jest. Arbitów nie można skrytykować pod groźbą kary, oni się nie wypowiadają i koło się zamyka. Są praktycznie nietykalni. Pretensje zespołów traktuje się jako próbę usprawiedliwiania własnej słabości po porażce.

To przerabiano już w piłce. Przez lata sędziowie byli bezkarni, nie podlegali krytyce. Dziś, po każdej kolejce wszystkie kontrowersje z boisk ekstraklasy są pokazywane w telewizji, omawiane i każdy z rozjemców musi się liczyć z krytyką. Oczywiście coś takiego trudno byłoby przenieść ,,żywcem" do koszykówki. Coś jednak trzeba zrobić. Zresztą liga ma problem. Poza wybranymi środowiskami niezbyt chętnie mecze w telewizji oglądają kibice, wymogi w ekstraklasie mogło w tym sezonie spełnić zaledwie 12 drużyn. Polski basket jest w permanentnym kryzysie. Pojawienie się Stelmetu, zmontowanie w Zielonej Górze mocnej ekipy, stale pełna hala i dobre występy w Europie wniosły trochę świeżości w ten nieco zastały światek. Szkoda, że ciągle klub traktowany jest jak Kopciuszek i pokazywane jest nam miejsce w szyku.

Powiedzmy sobie szczerze. Nikt nie zakłada że sobotnia trójka sędziowska zaczęła ten mecz z nastawieniem ,,wygwizdania" Stelmetu Zielona Góra. Jak się wydaje, po pierwszych spornych sytuacjach i być może zbyt energicznych protestach, postanowiła pokazać kto tu rządzi. I pokazała... Inna sprawa, to taka, że klasowy zespół absolutnie nie powinien dać się sprowokować i swoją złość przelać nie na spory z sędziami, bo z nimi i to podczas meczu nikt jeszcze nie wygrał, ale na dobrą grę i pokonanie rywala. Jak się wydaje klub powinien na to jakoś zareagować, bo nie ma sensu udawać, że nic się nie stało.

Co na to prezes SSA Grono Rafał Czarkowski? - Nie mogę publicznie oceniać pracy rozjemców - usłyszeliśmy. - Mamy opinię i uwagi na temat sędziowania tego meczu. Wyślemy je jak najszybciej do wydziału sędziowsko- komisarycznego PLK i liczymy, że szefostwo ustosunkuje się do naszych uwag.

Pokłosiem meczu w Starogardzie była decyzja Waltera Hodge'a i Quintona Hosley'a o rezygnacji z meczu gwiazd ligi polskiej i czeskiej, który odbędzie się we Wrocławiu.

Po wypowiedzi Hodge'a, dla portalu 2TAKTY.COM za pośrednictwem, którego powiadomił wszystkich o rezygnacji z meczu (cytowaliśmy ją na naszej stronie internetowej) rozgorzała dyskusja wśród internautów. Wielu akceptuje powody, dla których zawodnicy tak postanowili, ale jednak większość uważa, że powinni zagrać. Co na to prezes?

- Jestem w stanie zrozumieć motywy, jakimi kierowali się zawodnicy, a także chęć zwrócenia uwagi na problem - skomentował Czarkowski. - Jednak uważam, że powinni zagrać w tym meczu. To zresztą wynika z kontraktu, jaki obaj podpisali z klubem. Tego punktu nie da się ominąć. Szkoda, by ucierpieli na tym kibice. Jestem przed rozmową z nimi i będę ich przekonywać by zmienili decyzję.

Jak się wydaje prezes ma rację. Warto by ktoś wreszcie publicznie podjął dyskusję po poziomie sędziowania. Czemu to ma być tematem tabu? Z drugiej strony, co to za mecz gwiazd bez Hodge'a? Na Portorykańczyka głosowali nie tylko kibice z Zielonej Góry. Chyba warto ich nie zawieść...

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska