Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stawy na terenie Sklejek pełne kontrowersji

Tomasz Mikulicz tmikulicz@poranny/pl tel. 85 748 95 54
Stawy na terenie Sklejek pełne kontrowersji
Stawy na terenie Sklejek pełne kontrowersji sxc.hu
Likwidacja stawów na terenie "Sklejek" może mieć negatywne konsekwencje dla środowiska - twierdzi przyrodnik Włodzimierz Kwiatkowski. Miejscy urbaniści zaprzeczają.

Planowane nowe osiedle na Dojlidach budzi wątpliwości. Chodzi o likwidację położonych obok fabryki stawów. - Miasto dysponuje opracowaniem, które wyraźnie mówi, że miejsce te jest cenne przyrodniczo. Stawy mają też ogromne znaczenie dla odprowadzania deszczówki. Białystok ma z tym problem. Przy większej ulewie woda zalewa mieszkańcom piwnice - mówi Włodzimierz Kwiatkowski, autor dwóch opracowań przyrodniczych dla doliny rzeki Białej.

Piotr Firsowicz, szef departamentu urbanistyki w magistracie twierdzi, że na zlecenie miasta została zrobiona dodatkowa analiza, z której wynika, że stawy mogą być zlikwidowane.

- Przede wszystkim, nie są to żadne stawy, tylko przemysłowe zbiorniki wodne. Przed laty przechowywano w nich drewno. Przestały mieć znaczenie, kiedy proces technologiczny uległ zmianie. Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku na terenie "Sklejek" były trzy zbiorniki. Później jeden z nich zlikwidowano, a drugi zarósł roślinnością. Pozostał tylko jeden - tłumaczy szef miejskich urbanistów.

Według niego, likwidacja ostatniego stawu nie zaburzy odbioru deszczówki, bo w dolinie rzeki planuje się budowę kilku nowych zbiorników.

- Dolina i tak jest naturalnym odbiorcą wody w przyrodzie. Pomysł na likwidację stawów w obecnym miejscu zatka korytarz ekologiczny miasta. Biegnie on wzdłuż rz. Białej i zaczyna się właśnie na Dojlidach - odpiera Włodzimierz Kwiatkowski.

Naukowiec mówi też o betonowym dnie, jakie miałby przykładowy staw. Urzędnicy zaprzeczają. - Zbiorniki będą miały obudowę przepuszczającą wodę - podkreśla Piotr Firsowicz.

Według niego, jeżeli zlikwidowalibyśmy obecny staw, możemy zapomnieć o budowie całego osiedla. - Przyszły inwestor będzie tu musiał znacząco ingerować w strukturę gruntu. Jako że przez lata mieściła się tu fabryka, dziś est tu dużo odpadów poprodukcyjnych, m.in. trocin - tłumaczy Piotr Firsowicz.

Włodzimierz Kwiatkowski przekonuje jednak, że nie chodzi o storpedowanie budowy całego osiedla.

- Sporo terenu pod inwestycje jest np. na południe od stawów. Miasto chce jednak maksymalnie wykorzystać teren, po to by inwestor mógł jak najwięcej zabudować - mówi.

Kolejną sprawą, która budzi kontrowersje jest występowanie na tym terenie gatunków chronionych. Miasto twierdzi, że takich zwierząt tam nie ma. Włodzimierz Kwiatkowski ma ekspertyzę, która mówi że jest wprost przeciwnie. - Na tym terenie nie ma żadnych siedlisk chronionych, jak również w jego pobliżu nie występują obszary objęte jakąkolwiek prawną formą ochrony przyrody - mówi Małgorzata Wnuk, rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Faktem jest jednak, że RDOŚ opiera się na dokumentacji przedłożonej przez miasto.

- Jeżeli chcemy rzetelnie podejść do sprawy, powinniśmy prowadzić badania na początku wiosny. Te zlecone przez miasto robione były zbyt późno - podkreśla Włodzimierz Kwiatkowski.

Piotr Firsowicz mówi, że to słowo przeciw słowu.

- Zlecone przez nas dodatkowe badania były prowadzone w maju - podkreśla urzędnik.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny