Starzy wylecieli z pracy, ale egzaminują nowi

WORD ma kłopoty z egzaminatorami od kilku tygodni. Kilku poszło do aresztu za łapówki. Do tego na początku stycznia zmieniły się zasady egzaminu na prawo jazdy.
Przede wszystkim wydłużono czas jazdy po mieście: kiedyś trwał on maksymalnie 25 minut, teraz minimum 40.
- I to niestety spowodowało, że egzaminator jest w stanie przeegzaminować, nie tak jak kiedyś szesnaście, a zaledwie osiem osób - wyjaśnia Elżbieta Filipowicz, dyrektorka Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku. - I na dodatek teraz więcej osób chce zdawać egzamin.
Chodzi o to, że kurs na prawo jazdy jeszcze przed wprowadzeniem zmian był sporo tańszy. Dlatego przez kilka ostatnich miesięcy ubiegłego roku szkoły nauki jazdy przeżywały prawdziwe oblężenie.
- W piątek najbliższym wolnym terminem, kiedy można zdawać egzamin, był 6 kwietnia. Tych kolejek nie są w stanie rozwiązać nawet dodatkowe egzaminy, które od niedawna zaczęliśmy organizować - dodaje dyrektorka WORD-u.
Od dwóch tygodni egzamin na "prawko" można zdawać do godz. 19.30 (od 15.30). Każdego dnia jest 8-9 tzw. grup popołudniowych, a w każdej z nich są po cztery osoby.
- W ciągu czterech godzin egzaminator nie jest w stanie przyjąć więcej niż cztery osoby. Musimy zakładać, że każdej z nich dobrze pójdzie i na placyku, i na ulicach, czyli na każdą egzaminator będzie musiał poświęcić około godziny - twierdzi Elżbieta Filipowicz.
Na razie dyrektorka WORD-u nie zamierza jednak ogłaszać przetargu na dodatkowe auta dla ośrodka. Powód? Bo nie ma pewności, że przetarg wygrałby - podobnie jak wiosną - nissan micra.
- A gdybyśmy wprowadzili do WORD-u inne auta, właściciele szkół zarzuciliby nam, że muszą kupować dodatkowe samochody, choć przed kilkoma miesiącami wymieniali swoje punta na micry - wyjaśnia szefowa WORD. - Poza tym moim zdaniem takie kolejki utrzymają się jeszcze góra dwa miesiące. Jak już egzamin zdadzą wszyscy, co robili kurs jeszcze w ubiegłym roku, zrobi się luźniej - zapewnia Filipowicz.