Setki tysięcy złotych, które poszłyby na pomnik, lepiej przeznaczyć na pełne wydanie dzieł wszystkich Moniuszki oraz nagranie jego utworów. Potem mogłyby trafić do szkół, zespołów muzycznych Podlasia. Oto żywy pomnik - uważa Roberto Skolmowski, dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej.
Nie widzi też powodu, dla którego opera powinna nosić imię kompozytora. - Stanisław Moniuszko jest już patronem Teatru Wielkiego w Poznaniu. Jest to o tyle uzasadnione, że w czasach zaborów działało w Wielkopolsce bardzo dużo polskich chórów jego imienia, które śpiewały jego pieśni - opowiada Skolmowski.
Zauważa też, że polskie opery nie noszą imion.
- Patrona nie ma nawet Warszawska Opera Narodowa, gdzie Moniuszko był wieloletnim dyrektorem. Podobnie jest na świecie. Jakoś nie ma opery paryskiej im. Bizeta, czy wiedeńskiej im. Straussa. Nadawanie imion to rzadkie zjawisko, które występuje w państwach postkomuny, mających problem z tożsamością. Tak jest np. z operą lwowską, która ma na siłę nadane imię Kruszelnickiej - podkreśla dyrektor.
Halina Dębkowska z Białostockiego Towarzystwa Śpiewaczego im. Stanisława Moniuszki twierdzi, że takie myślenie jest wyrazem tzw. kompleksu prowincji. - Nie musimy wcale małpować tego, co się robi na świecie. Mamy swojego twórcę i powinniśmy go cenić - podkreśla.
Halina Wasiak, radna miejska PO, o Moniuszkę zabiegała już u prezydenta miasta i marszałka województwa.
- Na pierwsze pismo nie otrzymałam odpowiedzi. Zaś dyrektor departamentu kultury w urzędzie marszałkowskim odpisał, że podziela zdanie Roberto Skolmowskiego - żali się.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?