Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Małachwiej za pomoc koleżance może stracić fotel burmistrza

Martyna Tochwin [email protected] tel. 85 711 22 87
Sprawa wyszła na jaw, ponieważ telefon burmistrza Sokółki był na podsłuchu w związku ze śledztwem dotyczącym funkcjonowania gminnego wysypiska śmieci.
Sprawa wyszła na jaw, ponieważ telefon burmistrza Sokółki był na podsłuchu w związku ze śledztwem dotyczącym funkcjonowania gminnego wysypiska śmieci.
Stanisław Małachwiej został skazany. Sąd orzekł, że przekroczył swoje uprawnienia, bo interweniował w straży miejskiej w sprawie znajomej, której wystawiono mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu.

Był ciepły majowy dzień 2010 roku. Agnieszka Sz. przyjechała do centrum Sokółki załatwić pilne sprawy. Zaparkowała na uliczce przed kinem. Gdy wróciła, za wycieraczką auta znalazła wezwanie do straży miejskiej.

Nie zastanawiając się długo wybrała w telefonie numer do burmistrza Sokółki. Mogła sobie na to pozwolić, bo dobrze się znali. Agnieszka Sz. pracuje w Stowarzyszeniu Lokalna Grupa Działania "Szlak Tatarski", które współpracuje z gminą.

Chciała zmienić termin składania wyjaśnień przed strażą, który widniał na wezwaniu. Stanisław Małachwiej obiecał pomoc. Zadzwonił do komendanta straży miejskiej. - Dobrze byłoby tam tylko pouczenie ewentualnie - powiedział. A chwilę później uspokoił Agnieszkę Sz. : - Rozmawiałem. Może wszystko będzie dobrze, będzie może tzw. pouczenie. To na razie, cześć.

Sprawa została załatwiona po jego myśli. Agnieszka Sz. nie otrzymała 100-złotowego mandatu. Została tylko pouczona. Wszystko rozeszłoby się pewnie po kościach, jak podobne interwencje przedstawicieli władzy w innych miejscowościach. Ale ta wypłynęła na wierzch. Przypadkiem. Telefon burmistrza był na podsłuchu. Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Łomży monitorowali jego rozmowy w związku z zupełnie inną sprawą. Chodziło o ewentualne nieprawidłowości związane z funkcjonowaniem gminnego wysypiska śmieci w Karczach.

Po trwającym trzy miesiące procesie sąd uznał burmistrza winnym przekroczenia uprawnień. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Skazał go na 10 tysięcy złotych grzywny. Skorzystał przy tym z nadzwyczajnego złagodzenia kary i nie wymierzył burmistrzowi kary więzienia w zawieszeniu, jak chciał prokurator.

- Nie we wszystkim burmistrz Sokółki może pomagać innym ludziom. W tej sprawie jego zachowanie było niedopuszczalne, sprzeczne z prawem. Powinien po prostu odmówić - uzasadnił wyrok sędzia Wojciech Januszkiewicz.

Stanisław Małachwiej po rozprawie skomentował: - Widać, nie zawsze zwykła ludzka pomoc mieści się w granicach prawa. Ale nadal uważam, że nie przekroczyłem swoich uprawnień i postąpiłem słusznie.

Cienka granicy pomocy

W Sokółce sprawa odbiła się szerokim echem. Wyrok sądu wzbudził kontrowersje. Nie wszyscy uważają, że burmistrz postąpił źle. Wiele osób go broni. - Przecież zachował się jak przyzwoity człowiek. Pomógł kobiecie w potrzebie. I za to go karają? Ech, nie ma w sądach sprawiedliwości, a prawdziwi bandyci chodzą na wolności - wzrusza ramionami starszy mężczyzna, którego spotykamy na miejscowym ryneczku.

- Żeby tak wszystkich karali za takie rzeczy, to nie miałby kto rządzić w tym kraju. Toż to zwykła błahostka - wtrąca kobieta handlująca jajkami.

Zawrzało także wśród samorządowców. Skoro linia między pomocą obywatelowi a przestępstwem jest tak cienka, to jak rządzić, żeby nie naruszać prawa? Takie pytania stawia sobie teraz wielu wójtów i burmistrzów.

- W rozmowach z innymi samorządowcami pytam, jak w takim razie sprawować władzę, która polega m.in. właśnie na pomocy ludziom? Mieszkańcy dzwonią albo przychodzą do mnie z różnymi sprawami, np. że autobus się spóźnił. Jak więc się zachowywać? - zastanawia się Stanisław Małachwiej.

Burmistrz nie widzi nic złego w pomocy Agnieszce Sz. To nie dziwi, bo w identyczny sposób sam skorzystał ze znajomości z wójtem Słupska. Dzięki temu w maju 2010 roku uniknął zapłacenia mandatu za zbyt szybką jazdę. Podczas podróży do Słupska, tamtejszy gminny fotoradar pstryknął mu zdjęcie. Stanisław Małachwiej nie zapłacił jednak mandatu. Wystarczyła rozmowa telefoniczna z wójtem Słupska, aby ten razem z komendantem straży miejskiej odstąpił od wymierzenia kary. Chodziło o 100 zł.

Na wierzch sprawa wypłynęła dzięki podsłuchowi. Jeszcze w tym miesiącu do sądu ma wpłynąć akt oskarżenia przeciwko wójtowi Słupska i komendantowi tamtejszej straży o przekroczenie uprawnień. Stanisław Małachwiej będzie świadkiem w tej sprawie. Był już przesłuchiwany.

- Gdybym ja zarabiał miesięcznie 12 tysięcy złotych i miałbym wydać 100 zł na mandat, to zrobiłbym to bez wahania. To, co zrobił nasz burmistrz to całkowity dyshonor. To się nazywa nepotyzm, kolesiostwo - nie szczędzi słów krytyki pod adresem Stanisława Małachwieja radny Sławomir Sawicki.

Jest jednym z nielicznych sokólskich radnych, którzy o wyroku burmistrza mówią bez owijania w bawełnę. - Zgadzam się z tym, że burmistrz wywierał wpływ na komendanta. Chce pomagać ludziom? To dlaczego nie pomaga mieszkańcom ulicy Konopnickiej, którzy domagają się budowy chodnika i zebrali 67 podpisów? A zamiast tego przeznaczył pieniądze na drogę Kundzin - Poniatowicze? Czy dlatego, że sam mieszka w Kundzinie? - pyta retorycznie.

Z kolei radny Jerzy Kazimierowicz broni burmistrza. - Myślę, że jako człowiek nie popełnił wcale takiego wielkiego przestępstwa. I tak po ludzku nie powinien być skazany.

Koniec dobrej passy

Stanisław Małachwiej został burmistrzem Sokółki w 2006 roku. Wygrał jako niepartyjny kandydat z listy Prawa i Sprawiedliwości. Cztery lata później bez problemu zapewnił sobie reelekcję, wygrywając już w pierwszej turze.

Wcześniej przez cztery kadencje zasiadał w radzie miejskiej. Działając w opozycji dyskutował merytorycznie. Głównie o problemach wsi, które dobrze znał z własnego doświadczenia.

W Kundzinie z żoną prowadzi gospodarstwo rolne. Latem można go zobaczyć na polu podczas żniw.

Niestety, jego dobra samorządowa passa może się skończyć. Zbierają się nad nim czarne chmury. Ledwo zapadł wyrok w sprawie mandatu, a łomżyńska prokuratura już szykuje kolejny akt oskarżenia przeciwko niemu. Tym razem chodzi o zakup samochodu służbowego.

Na ławie oskarżonych może zasiąść cała sokólska wierchuszka. Do tej pory zarzuty usłyszeli: burmistrz Stanisław Małachwiej, jego zastępca Piotr B., starosta sokólski Franciszek B. oraz członek zarządu powiatu Czesław P. W najbliższych tygodniach sprawa ma trafić do sądu.

- Chodzi o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych w związku z zakupem samochodu volkswagen crafter. Dostawa samochodu nie została zrealizowana w terminie. Do umowy sporządzono aneks z datą wsteczną, podaną po autentycznym terminie. Doszło więc do poświadczenia nieprawdy w dokumentach - mówi Maria Kudyba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łomży.

Mogą być nowe wybory

Stanisław Małachwiej będzie odwoływał się od wyroku skazującego. To dla niego jedyna deska ratunku, jeśli chce utrzymać stanowisko. Sąd Okręgowy może go uniewinnić. Ale może też utrzymać postanowienie pierwszej instancji, a wtedy mieszkańców Sokółki czekają przedterminowe wybory.

- Jeśli wyrok się uprawomocni, rada miejska ma obowiązek przyjąć uchwałę wygaszającą mandat burmistrza. Jeśli tego nie zrobi, wojewoda wzywa radę do przyjęcia takiej uchwały. Jeśli w ciągu trzydziestu dni rada nadal nie przyjmie takiej uchwały, wojewoda wydaje zarządzenie zastępcze w tej sprawie. Wtedy premier wyznacza osobę, która będzie pełnić obowiazki burmistrza do czasu wyborów przedterminowych - wyjaśnia procedurę Joanna Gaweł, rzecznik wojewody podlaskiego.

Radny Sławomir Sawicki ma jednak nadzieję, że do takiego scenariusza nie dojdzie. I ma dla Stanisława Małachwieja jedną radę. - Ja na miejscu burmistrza sam bym odszedł ze stanowiska. Lepiej odejść z własnej woli niż w całkowitej niesławie. Tak zachowałby się prawdziwy rycerz.

Myśl o przedterminowych wyborach na burmistrza postawiła sokólskich polityków w stan gotowości. Oficjalnie nikt o tym nie mówi, ale już ruszyła giełda nazwisk potencjalnych kandydatów. Radny Jerzy Kazimierowicz nie wierzy w przedterminowe wybory. - Myślę, że burmistrz utrzyma się do końca kadencji. Są drogi odwoławcze, więc sprawę można przeciągnąć - mówi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny