Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalin kochał dzieci, był naukowym geniuszem i ambasadorem pokoju na świecie

Alicja Zielińska
Stalin był nie tylko wyzwolicielem, ale i przyjacielem dzieci.
Stalin był nie tylko wyzwolicielem, ale i przyjacielem dzieci. Fot. Archiwalny plakat propagandowy
Na portretach, w szkołach, urzędach, na ulicach. W wierszach, czytankach. Wszędzie. Najmądrzejszy. Najwspanialszy. Geniusz narodów. - Przez całe lata wpajano nam, jaki to wspaniały był Józef Stalin - wspomina Stanisław Jabłonowski.

Przez jakiś czas miałem w piwnicy podręczniki z tamtego okresu, z wszechobecnym Stalinem. Ale podczas kolejnych porządków pozbyłem się ich - mówi pan Stanisław. Przyniósł nam za to fotografie z lat 50., kiedy uczył się w liceum w Łapach i studiował na Politechnice Warszawskiej.

- Ze Stalinem po raz pierwszy zetknąłem się w 1939 r., podczas okupacji sowieckiej. Chodziłem wtedy do szkoły podstawowej w Drągach-Kosutach, w gminie Sokoły. Portret Stalina w sali lekcyjnej wisiał najwyżej. Niżej miejsce zajmowali Woroszyłow i Mołotow..

Nauczyciel i wychowawca - Białorusin - tłumaczył nam, jakie pełnią funkcję. Mieliśmy poważne kłopoty z zapamiętywaniem tych informacji.

Nauczyciel odpytywał też z wiersza poświęconego Stalinowi. Zaczynał się od słów: "17 września, 17 dzień zdjął już z nas na wieki smutek, ból". Nawiązywał do napaści Związku Radzieckiego na Polskę, według Sowietów miało to być oswobodzenie Polaków od panów i burżujów.

Przyjaciel dzieci

Stalin był nie tylko wyzwolicielem, ale i przyjacielem dzieci. Pierwsza czytanka w podręczniku do języka białoruskiego opowiadała o nim i o "diewoczce" Mamłakat. Na rycinie Stalin trzymał ją na kolanach, ona zaś pokazywała zegarek. Był nagrodą za to, że zbierała bawełnę obydwiema rękami i zebrała więcej niż inni. Za te osiągnięcia została zaproszona na Kreml.

Po wojnie już takich czytanek nie spotkałem. Widocznie propagandziści uznali, że był to chwyt zbyt prymitywny, aby go powtarzać.

Życzenia dla jubilata

Kiedy byłem w szkole średniej, Stalin obchodził 70-lecie urodzin. Wszyscy uczniowie otrzymali polecenie napisania listu z życzeniami dla jubilata. Kilku z nas o tym nakazie zapomniało. Nauczycielka zbierająca kartki kazała napisać. Odpowiedzieliśmy, że oczywiście, jutro przyniesiemy. Jednak już więcej o te życzenia nie pytała.

W gazetach pełno było listów, życzeń pochwalnych i wyrazów uwielbienia. W hołdach prześcigali się robotnicy, młodzież, ale i naukowcy oraz znani literaci. Pamiętam informację, że najwięcej listów i prezentów wysłano z Francji i Włoch. Były ich podobno całe wagony.

Geniusz nauk

W 1951 roku rozpocząłem studia na Politechnice Warszawskiej. I znowu uczyłem się, że Stalin jest wodzem światowego proletariatu, chorążym pokoju i genialnym uczonym. Zmieniał biegi rzek, budował kanały, przekształcał przyrodę. Natchnął Miczurina i Łysenkę do epokowych osiągnięć w biologii, uporządkował prawa rządzące przyrodą i społeczeństwem, nauczył naród radziecki, jak te prawa przekształcać.

Studiowaliśmy jego szczególnie genialne dzieła: "Ekonomiczne problemy socjalizmu" i "O marksizmie w językoznawstwie". Wpajano nam, że ich treścią zajmują się akademie nauk wszystkich krajów socjalistycznych, podkreślając ich epokowe znaczenie. Zaś cała Polska jest dumna, że Bolesław Bierut, prezydent, a potem sekretarz generalny PZPR i premier, był najwierniejszym uczniem Stalina.

Żałoba narodowa

Gdy 5 marca 1953 r. Stalin zmarł, ogłoszono w całym kraju żałobę narodową. Przed oficjalnym pogrzebem byłem w kinie Atlantyk. Zamiast kroniki filmowej puszczono krótki film o Stalinie. Gdy zgasły światła i na ekranie pojawił się generalissmus idący do pracy na Kremlu, ktoś podejrzanie zakaszlał. Od razu zapaliły się światła i rozległ się donośny głos: "A komu dziś tak wesoło? Niech się ujawni".

Zapanowała cisza, odważnych nie było. Powszechnie wiedziano, że za kpinki ze Stalina wymierzano od czterech do dziesięciu lat więzienia. Każdą broszurkę z wizerunkiem generalissmusa trzeba było szanować. Niewłaściwe potraktowanie w przypadku donosu mogło mieć fatalne skutki.

Prasa była pełna artykułów, nekrologów, kondolencji. Pamiętam wypowiedź wybitnego profesora UW w "Ekspresie Wieczornym", który na pytanie, kim był Stalin dla nauki, odparł, że genialnym filozofem, ekonomistą, językoznawcą, fizykiem i prekursorem wielu innych dziedzin.

W dniu pogrzebu Stalina wszystkim studentom z domów akademickich przy placu Narutowicza polecono udać się na Aleje Jerozolimskie, w pobliże obecnego Dworca Głównego. Wręczono nam puszki, w nich były włókna nasączone olejem, przymocowane do kijków.

Zapadał zmierzch, prószył mokry śnieg. Przy dźwiękach marsza żałobnego Chopina z zapalonymi lampionami ruszył alejami żałobny pochód. Było oczywiste, że miny musiały być stosowne do okoliczności. Stróże porządku czuwali.

Taka strata

W niedzielę, po pogrzebie, przed akademiki zajechały ciężarówki. Wszyscy studenci z naszego roku wezwani przez radiowęzeł mieli obowiązek zgłoszenia się do wyjazdu. Pojechaliśmy jakieś 40 km za Warszawę, na wieś, by tłumaczyć rolnikom, jakie to nieszczęście spotkało Polskę.

Podzielono nas na dwójki. Mieliśmy wchodzić do domów i grzecznie zapraszać do wiejskiej świetlicy na spotkanie. Ja z kolega poszliśmy na skraj wsi, schowaliśmy się za krzaki i po 20 minutach przyszliśmy, oznajmiając, że ludzie będą się schodzić.

Przyszło niewiele osób, nas, aktywistów, było więcej. Wystąpił najpierw prelegent z komitetu miejskiego partii. Oznajmił, że teraz na czele Związku Radzieckiego jest Malenkow, bo wskazał go sam Stalin.

Szybko jednak sprostował go aktywista z FSO na Żeraniu, mówiąc, że Stalin nikogo nie wyznaczał, bo decyzję podjął Komitet Centralny w Moskwie. Poprosił o pytania. Zgłosił się staruszek, chyba 90-letni. Czy Malenkow jest czystym Rosjaninem? - zapytał. - Tak - odpowiedział prelegent. I tyle było dyskusji.

Zbrodniarz

W latach następnych podczas roszad personalnych na Kremlu o mądrościach Stalina było coraz ciszej. Na studium magisterskim w 1955 r. mieliśmy tylko seminarium filozoficzne i prowadzący je wykładowca z UW nie wspominał już o zasługach Stalina.

Po 1956 r., kiedy to Chruszczow ujawnił na zjeździe KPZR część prawdy o zbrodniach Stalina, miał on coraz mniej zwolenników.

A w 1957 r. kierownik katedry marksizmu-leninizmu na politechnice, który tak sławił wodza wszech czasów, wyemigrował nielegalnie przez Berlin na Zachód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny