Stadion w sądzie. Miasto chce 13 mln zł odszkodowania

- Miasto dokonywało nadludzkich czynności, żeby umowa nadal trwała. Przecież nie po to ją zawierało, by od niej odstępować. Prezentowało dobrą wolę, chciało wybudować ten stadion - powiedziała na rozprawie mec. Jadwiga Boraczewska, pełnomocniczka MOSiR.

Przyznała, że w czerwcu ubiegłego roku inwestor był zmuszony odstąpić od umowy, ponieważ z winy wykonawcy budowa stadionu była poważnie opóźniona.

- Władze Eiffage kategorycznie stwierdziły, że nie są w stanie wykonać umowy w terminie - dodała mecenas. Podkreślała też, że istniało realne zagrożenie utraty pieniędzy unijnych.

Dlatego teraz miasto domaga się od polsko-francuskiego konsorcjum zapłaty ponad 13 mln zł jako kary umownej wynikającej z zerwania umowy z przyczyn leżących właśnie po stronie wykonawcy.

Pozwane konsorcjum chce oddalenia powództwa. Także wysunęło roszczenia. Domaga się ponad 15,5 mln zł kary umownej. Jego zdaniem, odstąpienie od umowy przez MOSiR było nieskuteczne, ponieważ ośrodek nie wskazał dodatkowego terminu na wykonanie prac.

To - według Eiffage - wynikało z umowy. Konsorcjum domaga się też 1,1 mln zł za zabezpieczenie prac już wykonanych oraz 16,3 mln zł, które są różnicą między wartością prac wykonanych, a tym, co zapłacił MOSiR.

- Wykażemy, że nasi klienci mogli dokończyć budowę stadionu w terminie zakreślonym umową - zapewnił mec. Krzysztof Rastawicki, pełnomocnik Eiffage.

W poniedziałek sąd rozpoczął przesłuchiwanie świadków. Miasto zgłosiło ich 11, zaś pozwane konsorcjum - 27.

Budowę białostockiego stadionu miejskiego rozpoczęło polsko-francuskie konsorcjum Eiffage Budownictwo Mitex w połowie 2010 roku. Jednak po roku okazało się, że postęp prac jest znacznie mniejszy niż zakładały harmonogramy. Miasto zerwało więc umowę i ogłosiło nowy przetarg na dokończenie budowy. Teraz o kontrakt na zakończenie prac ubiegają się trzy firmy. Ich oferty oscylują wokół 260 mln zł. Wykonawca ma być wyłoniony w marcu.