We środę Kurtyka odwiedził białostocki odział instytutu, który prowadzi śledztwo dotyczące Lecha Wałęsy. Prokuratorzy sprawdzają, czy SB chciała skompromitować byłego prezydenta, by nie dostał Nagrody Nobla. I to oni właśnie dotarli do kapitana Edwarda Graczyka, który, zdaniem autorów książki "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii" (wydana też przez IPN), już nie żyje. A miał zwerbować byłego prezydenta jako tajnego współpracownika.
Błąd, ale nie nasz
- Wiem, że do tej pory nie przesłuchano ani jednego esbeka, a przecież wszystkie nazwiska są znane. Wiem, że wiele osób nie jest zainteresowanych dojściem do prawdy - mówił nam prezydent Wałęsa, kiedy śledztwo przejął Białystok.
Białystok Graczyka znalazł. Dlaczego nie udało się to prokuratorom z gdańskiego oddziału IPN, którzy wcześniej prowadzili śledztwo w sprawie Wałęsy?
- To raczej nie ma związku z tym, co pani ma zamiar sugerować - mówi szef IPN.
Tłumaczy, że błąd popełnił sąd lustracyjny, który powinien zweryfikować informacje o śmierci Graczyka.
- Wszyscy przyjmowali, że sąd dokonał tej weryfikacji i Graczyk faktycznie nie żyje - odpowiada Janusz Kurtyka. - A zatem przewrotnie odwróciłbym to pytanie. Zamiast stawiać komukolwiek zarzut, to raczej białostockich prokuratorów należy pochwalić. Za to, że wykazali się takim hiperkrytycyzmem i na wszelki wypadek zaczęli sprawdzać - dodaje.
Białostoccy śledczy już przesłuchali byłego esbeka.
- Nie wiem, czy na podstawie tych dokumentów pan W. został zarejestrowany jako tajny współpracownik. W dokumentach, które sporządzałem L.W. był przypisany pseudonim Bolek - zeznał im Graczyk. Przyznał, że podczas spotkań przekazywał pieniądze "na zwrot kosztów poniesionych przez L.W." oraz na "pokrycie kosztów wyjazdu do Warszawy na spotkanie z Gierkiem".
Zmiana zeznań?
Ale teraz ukazało się w mediach oświadczenie Edwarda Graczyka.
- Nie został z moim udziałem ani za moją wiedzą dokonany werbunek Lecha Wałęsy do współpracy z organami bezpieczeństwa PRL, o takim fakcie zostałbym poinformowany. Lech Wałęsa nie otrzymywał żadnych środków finansowych z tytułu wezwań na przesłuchania lub jakichkolwiek innych gratyfikacji finansowych - pisze w swoim oświadczeniu.
Czy dla Janusza Kurtyki jest ono wiarygodne? - Nie - odpowiada prezes IPN. - Zeznania złożone przed prokuratorem mają większą wiarygodność. Bo związane są z odpowiedzialnością karną za składanie fałszywych zeznań. A oświadczenie pana Graczyka jest jego prawem, jego wolą - dodaje.
Czy jednak białostoccy prokuratorzy będą badać różnice między oświadczeniem a zeznaniami? - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie ze względu na dobro śledztwa - odpowiada Zbigniew Kulikowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku. Nie chce też ujawniać szczegółów śledztwa ani podać konkretnej daty jego zakończenia. - Możliwe, że będą nowe dowody, nowi świadkowie - dodaje.
Książka bez pomyłek
A co z książką Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii", w której Edward Graczyk nie żyje?
- Każda książka historyczna oferuje takie zestawy źródeł, jakie są dostępne w momencie pisania. W tym przypadku zdecydowanie stwierdzam, że nie ma żadnej pomyłki, nie ma czego poprawiać. Kiedy autorzy pisali tę książkę, stan faktyczny był, jaki był. A na podstawie dostępnych materiałów doszli do wniosków, których nie obaliły złożone pod przysięgą zeznania kapitana Graczyka - tłumaczy prezes IPN. Jego zdaniem, można byłoby poprawić tylko to, że kapitan żyje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?