Do tragedii doszło w lipcu 2010 roku. Badanie wykonane w domu 43-letniego białostoczanina wskazywało na niedokrwienie mięśnia sercowego - uznali biegli. To na ich opinii oparł się sąd pierwszej instancji, który za narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia skazał Jolantę P. na pół roku więzienia w zawieszeniu. Na rok zakazał jej wykonywania zawodu w pogotowiu. Kazał zapłacić rodzinie zmarłego pacjenta 30 tysięcy złotych nawiązki.
Z takim wyrokiem nie zgadza się lekarka, która przekonuje, że ani wywiad z chorym, wynik EKG, czy pomiar ciśnienia, nie wskazywały np. na stan przedzawałowy. Apelację od tego rozstrzygnięcia złożyła obrona. We wtorek sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Białymstoku. Wyrok w przyszły poniedziałek.
Adwokaci Jolanty P. kwestionują opinię biegłych, która ich zdaniem była wewnętrznie sprzeczna. Chcieli wyjaśnić rozbieżności i powołać nowy zespół biegłych z udziałem kardiochirurga. Ostatecznie wnosili o uchylenie wyroku i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania. Sprzeciwia się temu prokuratura i pełnomocnik wdowy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?