Spór o kongres Muzułmańskiego Związku Religijnego

- Wszelkie postanowienia tego kongresu zaskarżymy w sądzie - mówi Bronisław Talkowski z gminy muzułmańskiej w Kruszynianach. - Zwołał go Tomasz Miśkiewicz, który nie ma już prawa uważać się za muftiego i przewodniczącego związku.

Miśkiewicz z kolei twierdzi, że jest muftim i jedyną osobą, która związek reprezentuje. A kongres ma ustabilizować sytuację.

Spór między muftim i jego przeciwnikami rozpoczął się w 2012 roku, gdy w głosowaniu podczas kongresu MZR wybrano nowego przewodniczącego i nowe najwyższe kolegium związku. Nowe władze nie uznawały zwierzchnictwa muftiego, a ten nie uznał ich.

Nowy przewodniczący Tomasz Aleksandrowicz chciał przejąć siedzibę MZR, ale mufti z niej nie ustąpił. Nie brakowało też wzajemnych oskarżeń. Opozycja zarzucała muftiemu malwersacje finansowe, a sama była oskarżana, że chce zarobić na sprzedaży nieruchomości należących do związku. W końcu nowy przewodniczący zrezygnował z funkcji i pieczę nad MZR przekazał najwyższemu kolegium, które mufti uważa za nielegalne.

Obie frakcje zapowiedziały zorganizowanie oddzielnych kongresów, które miały potwierdzić legalność ich władzy. Jednak zjazdy zostały odwołane, a mediacją w sprawie zajęło się Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. 20 lutego w resorcie odbyło się spotkanie obu stron, jednak nie przyniosło większych efektów, podobnie jak kolejne zorganizowane po tygodniu u wojewody podlaskiego. MAC jednak potwierdziło, że według ustawy z 1936 roku, to mufti uznawany jest za przewodniczącego MZR. Przeciwnicy Miśkiewicza twierdzą jednak, że zgodnie ze statutem MZR władze związku wybiera kongres.

- Ponieważ nie ma szans na porozumienie, zwołuję kongres. Zajmie się on zmianą statutu oraz powołaniem specjalnej kancelarii, która przejmie administrację MZR - mówi mufti. Zapewnia, że ma poparcie wszystkich gmin muzułmańskich oprócz Kruszynian i Bydgoszczy.