- Tematem wystawy jest szeroko pojęty „portret intymny” - przypomina Adam Ślefarski z WOAK-u, opiekun grupy Bochemia. Istnieje już ona pięć lat. To czwarty pokaz zbiorowy. - Zawsze mówiłem, że artysta biorąc pędzel, dłutu, czy instrument muzyczny w wykonanie pracy czy utworu wkłada swoją intymność - kontynuuje Ślefarski. - Zawsze tworzymy prace w samotności, z jakimiś przemyśleniami i chcieliśmy tę intymność pokazać. Każdy w Bochemii jest inny, nikt nie maluje tak samo, tworzymy grupę, która się wspiera, naprowadzić niektórych na lepsze tory.
Bochemię tworzą amatorzy i półamatorzy w sile wieku. - W WOAK-u znaleźli swoje miejsce, bo dla nich brakuje miejsca w galeriach - wyjaśnia Ślefarski. - Grupa powstała, bo właśnie takie osoby często pytały, czy można zorganizować dla nich zajęcia. Niektórzy pokończyli licea plastyczne, są architekci, a w tym roku studia artystyczne na wydziale malarstwa skończył Krzysztof Chyży.
- Wystawa „Portret intymny” na tyle na ile to możliwe, pokazuje intymność tworzenia ludzi skupionych w grupie Bochemia - mówi Ślefarski. Grupa spotyka się w WOAK-u dwa razy w tygodniu.
- Takie pokazywanie publiczne na pewno daje satysfakcję i możliwość zmierzenia się z widzem
– podkreśla Ślefarski. - Pracując do szuflady człowiek traci kontakt z odbiorcą i robi rzeczy, które się powtarzają, a przy okazji wystawy trzeba szukać czegoś nowego. Sam przygotował cztery prace. Ostatnio w Galerii Marchand miał indywidualną wystawę rysunku. W Spodkach WOAK pokazuje zestaw czterech prac namalowanych farbami akrylowymi.
- Nigdy nie stroniłem od różnych form malarskich, graficznych czy rysunkowych – podkreśla Ślefarski. - Malowałem akwarele, a jakiś czas zajmowałem się też rzeźbą. Każda forma wypowiadania siebie jest ważna i staram się ją robić dobrze. Na zestawie swoich prac pokazuje dłonie umieszczone w różnych sytuacjach.
- Chciałem przedstawić samotność człowieka – wyjaśnia. - Rodzi się sam, potem jest pewien etap łączenia się z drugą osobą, potem przychodzi jesień życia i na koniec znów jest sam. W jednym z obrazów są dłonie narzeczonych, szukających jasnego światła, a na kolejnym już dłonie ludzi bardzo doświadczonych na tle ławeczki przysypanej liśćmi w jesiennych barwach.
W inny sposób intymność widzi Małgorzata Masłowiecka. Nad brzegiem morza czy oceanu, stoi kobieta w powłóczystej sukni, zapatrzona w dal, odwrócona do widza tyłem.
- Bo przeżywa intymność w samotności, nie dzieląc się – wyjaśnia Masłowiecka. - W moim odczuciu portret intymny to przedstawienie obrazu wnętrza, swoich przeżyć, niekoniecznie to musi być osoba. Na moim obrazie chciałam położyć nacisk na to, że ona coś widzi, gdzieś spogląda, ale to jej osobiste przeżycie.
Jest też praca w zupełnie innym klimacie, ukazująca zamkniętą w jakiejś trójkątnej przestrzeni dryfującej we wszechświecie parę. - Intymność to też relacja między ludźmi, którzy są zamknięci w takim namiocie, w ciemności, ale kiedy się wpatrzymy w obraz, to można tych namiotów zobaczyć więcej – podpowiada Masłowiecka. - Bo we wszechświecie dużo par ma takie właśnie relacje.
Na wystawie „Portret intymny” swoje prace obok Ślefarskiego i Masłowieckiej pokazują wspomniany już Krzysztof Chyży, Elżbieta Czausz – Matel z Wasilkowa, Barbara Piekarska, Małgorzata Miecielska, Joanna Petrusewicz, Irmina Kucharska, Edyta Niechwiedowicz, Hanna Siemionow, Elżbieta Borowska, Marek Czyżewski, Celina Sołyjan z Białegostoku, Janusz Kulesza z Hajnówki i Jolanta Gałązka z Warszawy. Wystawę w Spodkach można oglądać do końca kwietnia 2019 roku.

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?