Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spływ Sokołdą i Supraślą (video)

(pcz)
Jan Lewicki wybrał się na spływ z synem Darkiem
Jan Lewicki wybrał się na spływ z synem Darkiem Fot. Piotr Czaban
Kilkoro przyjaciół z dziećmi, rzeka i kajaki. Start w Łaźniach, meta w Supraślu. Emocje wiele, ale i wysiłek był spory.

Naprawdę jest super. Oby więcej takich wypadów - mówi Artur Moroz z Wasilkowa. Z grupą znajomych wybrał się na spływ kajakowy Sokołdą i Supraślą.
Kilkanaście kilometrów z prądem rzeki bez większego wysiłku można pokonać w ciągu kilku godzin.

- Pierwszy raz płynę kajakiem, ale mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj nauczę się nim manewrować - przypuszcza Moroz.

Ostrożnie do brzegu

A po opanowaniu tej sztuki można już się zachwycać pięknymi widokami, których na trasie nie brakuje. Czasem doskwiera wiosłującym siedzenie w jednej pozycji, ale od czego są postoje, na których można rozprostować kości. Kilkakrotnie trzeba też wysiąść z kajaka, żeby ominąć zastawki na trasie.

Do brzegu warto dobijać ostrożnie, bo łatwo o nieoczekiwaną wywrotką. Jeżeli już do takiej dojdzie, to warto pamiętać, że rzeki Sokołda i Supraśl nie są zbyt głębokie. Pogoda też ma znaczenie:

- Najlepiej płynie się w pochmurne dni - uważa Jan Lewicki. - W upale trudniej się wiosłuje.

Czas na odpoczynek

Mniej więcej w połowie trasy znajduje się tzw. Ritowisko, czyli gospodarstwo agroturystyczne. Można tu za opłatą (50 zł) rozpalić ognisko. Są tu świetnie przygotowane do tego miejsca. W razie deszczu można schronić się pod wiatą.
Oko miłośników zwierząt mogą nacieszyć liczne stada koni i owiec, które tu się pasą. Z tego uroczego zakątka korzysta wielu turystów z Polski i z zagranicy.

- Przenieśliśmy się z mężem z Białegostoku i wcale tego nie żałujemy - mówi Rita Moczulska, właścicielka gospodarstwa. - Tu jest tak pięknie, spokojnie.

Z przygodami

Na trasie spływu rzeki wiją się pomiędzy łąkami, ale też i w Puszczy Knyszyńskiej. Czasami drzewa, które opadły do wody, sprawiają kłopot wiosłującym.

- Z kolegą z kajaka właśnie wpadliśmy na takie wystające drzewo. Znaleźliśmy się pod nim i mieliśmy lekki problem, jak się wydostać. Po około dwóch minutach udało się nam - relacjonuje Moroz.

Nikt nie chce być ostatni

Tempo spływu w sporym stopniu jest zależne od dwóch chłopców: Darka i Krystka, którzy dopingują swoich ojców do szybszego wiosłowania. Przecież nikt nie chce być ostatni. Jednak ze zbyt mocnym wiosłowaniem nie ma co przesadzać. Jednemu z kajakarzy podczas takiego wyścigu wiosło pękło w dłoniach.

Spływ zakończył się na zalewie supraskim. Nikt nie narzekał na trudy podróży. Wszyscy deklarowali, że niedługo wybiorą się na kolejny spływ. Tym razem z Supraśla do Jurowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny