Naprawdę jest super. Oby więcej takich wypadów - mówi Artur Moroz z Wasilkowa. Z grupą znajomych wybrał się na spływ kajakowy Sokołdą i Supraślą.
Kilkanaście kilometrów z prądem rzeki bez większego wysiłku można pokonać w ciągu kilku godzin.
- Pierwszy raz płynę kajakiem, ale mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj nauczę się nim manewrować - przypuszcza Moroz.
Ostrożnie do brzegu
A po opanowaniu tej sztuki można już się zachwycać pięknymi widokami, których na trasie nie brakuje. Czasem doskwiera wiosłującym siedzenie w jednej pozycji, ale od czego są postoje, na których można rozprostować kości. Kilkakrotnie trzeba też wysiąść z kajaka, żeby ominąć zastawki na trasie.
Do brzegu warto dobijać ostrożnie, bo łatwo o nieoczekiwaną wywrotką. Jeżeli już do takiej dojdzie, to warto pamiętać, że rzeki Sokołda i Supraśl nie są zbyt głębokie. Pogoda też ma znaczenie:
- Najlepiej płynie się w pochmurne dni - uważa Jan Lewicki. - W upale trudniej się wiosłuje.
Czas na odpoczynek
Mniej więcej w połowie trasy znajduje się tzw. Ritowisko, czyli gospodarstwo agroturystyczne. Można tu za opłatą (50 zł) rozpalić ognisko. Są tu świetnie przygotowane do tego miejsca. W razie deszczu można schronić się pod wiatą.
Oko miłośników zwierząt mogą nacieszyć liczne stada koni i owiec, które tu się pasą. Z tego uroczego zakątka korzysta wielu turystów z Polski i z zagranicy.
- Przenieśliśmy się z mężem z Białegostoku i wcale tego nie żałujemy - mówi Rita Moczulska, właścicielka gospodarstwa. - Tu jest tak pięknie, spokojnie.
Z przygodami
Na trasie spływu rzeki wiją się pomiędzy łąkami, ale też i w Puszczy Knyszyńskiej. Czasami drzewa, które opadły do wody, sprawiają kłopot wiosłującym.
- Z kolegą z kajaka właśnie wpadliśmy na takie wystające drzewo. Znaleźliśmy się pod nim i mieliśmy lekki problem, jak się wydostać. Po około dwóch minutach udało się nam - relacjonuje Moroz.
Nikt nie chce być ostatni
Tempo spływu w sporym stopniu jest zależne od dwóch chłopców: Darka i Krystka, którzy dopingują swoich ojców do szybszego wiosłowania. Przecież nikt nie chce być ostatni. Jednak ze zbyt mocnym wiosłowaniem nie ma co przesadzać. Jednemu z kajakarzy podczas takiego wyścigu wiosło pękło w dłoniach.
Spływ zakończył się na zalewie supraskim. Nikt nie narzekał na trudy podróży. Wszyscy deklarowali, że niedługo wybiorą się na kolejny spływ. Tym razem z Supraśla do Jurowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?