Przed reżyserem Jackiem Bromskim nie lada zadanie. Dopiero co na ekrany wszedł trzeci film z cyklu "U Pana Boga ...", a wielbiciele już dopominają się o kolejny film.
Czwarta część być musi...
Czy reżyser temu podoła? Nie wiadomo. Pewne jest za to, że sokólska publiczność, która w piątkowy wieczór w kinie "Sokół" wspólnie z aktorami i reżyserem oglądała "U Pana Boga za miedzą", nie może doczekać się już kolejnej części.
Gromkie brawa zebrała sokółczanka Helena Nicewicz, która z trylogią Jacka Bromskiego związana jest od początku. Statystowała we wszystkich trzech częściach. Jej argument za nakręceniem kolejnej części okazał się... nie do podważenia.
- Dlaczego musi być czwarta część?Otóż w trzech częściach zarobiłam na statystowaniu 420 zł, a chciałabym dobić do 500 zł - mówiła Helena Nicewicz. - Jeżeli na sali jest prezes Urzędu Skarbowego, to chciałam zapewnić, że rozliczyłam się z tych pieniędzy - dodała po chwili.
Komendant zginie na akcji?
Czy rzeczywiście możemy liczyć na kolejną część?
- Jacek bardzo miga się od tego zadania, ale my nad nim pracujemy. Jest intensywnie molestowany. Ale jestem pewny, że zrobimy swoje i czwarta część w końcu będzie. A jeśli dodatkowo go państwo odpowiednio zachęcicie, to na pewno nakręci kolejny film - przekonywał żartobliwie Andrzej Beya-Zaborski, odtwórca roli komendanta.
A co na to sam reżyser? Nie powiedział stanowczego "nie".
- Trzy filmy z cyklu to taka ładna liczba. Co prawda, telewizja chce, żebym nakręcił 13-odcinkową serię, a nie film, ale jeszcze się nie zdecydowałem. Wiem już za to na pewno, jak będzie wyglądała pierwsza scena: komendant umiera na akcji w bimbrowni - żartami ripostował Jacek Bromski.
Przeklinał i biegał z kijem
A jak aktorzy wspominają swoją współpracę z reżyserem na planie filmowym?
- Z chęcią wróciłabym w te rejony, bo dobrze się tu pracowało - zapewnia Agnieszka Kotlarska, która zagrała w filmie policjantkę Marinę.
- Często na planie było słychać niecenzuralne słowa Jacka, absolutnie nie do zacytowania. Wtedy biegł do nas z kijem - dodaje Zaborski.
Alicja Bach, która wcieliła się w postać Ratajowej, czyli gospodyni księdza, zwróciła z kolei uwagę na to, że podlaskie powietrze służy reżyserowi. Bo... wyprzystojniał.
- Chyba Jackowi służy podlaskie powietrze, bo z odcinka na odcinek wygląda coraz lepiej i wyprzystojniał - żartowała Alicja Bach.
Sam Jacek Bromski sięgnął pamięcią dwanaście lat wstecz, kiedy powstawał film "U Pana Boga w ogródku".
- Kiedy spotkałem się wtedy z tymi aktorami, nie mieli takiego doświadczenia, jak teraz. Mieliśmy sporo kłopotów. Na przykład Krzyś (Krzyszof Dzierma nie jest zawodowym aktorem, ale kompozytorem) zbyt wolno mówił. Na szczęście w drugiej części już zdecydowanie szybciej mówił i szybciej jeździł na rowerze. W sumie wszyscy świetnie wywiązali się ze swoich zadań aktorskich - mówił Bromski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?