W poniedziałek rano Berger wysłał do około 200 członków Sojuszu mail zatytułowany "Do Zarządu Miejskiego SLD". Oświadczył w nim lakonicznie, że występuje z SLD i prosi o uznanie niniejszej wiadomości za zgłoszoną na piśmie.
- Nie widziałem sensu pozornego pozostawania w SLD. Od niemal roku nie uczestniczyłem w ogóle w jakichkolwiek działaniach tej partii, nie płaciłem składek, z tego powodu nie miałem ani biernego, ani czynnego prawa wyborczego, dlatego nie brałem udziału w ostatnim głosowaniu na szefa partii - mówi Berger. - Natomiast wynik tych wyborów pozbawił mnie ostatecznie złudzeń, że ta partia pozbędzie się PZPR-owskiego balastu. Bo z takim bagażem nie ma szans, by uczestniczyć dalej w demokratycznym życiu politycznym w Polsce.
Były radny przekonuje, że do SLD zapisał się formalnie tylko z jednego powodu: aby w 2009 roku, razem z Dariuszem Jońskim decydować o przebiegu kampanii referendalnej w sprawie odwołania prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego.
Jak na tę deklarację reaguje Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi, szef SLD w mieście, a zarazem członek zarządu krajowego partii?
- To się zdarza. Czasem członkowie SLD rezygnują, ale przychodzą też nowe osoby, które chcą się zapisać do partii. Jarek Berger był wieloletnim radnym. Podjął decyzję o rezygnacji i należy tę decyzję uszanować - mówi Trela.
Jarosław Berger był radnym miejskim SLD dwóch poprzednich kadencji, jednak w ostatnich wyborach, w 2014 r. nie wywalczył reelekcji. Od 2002 r., był radnym sejmiku województwa (dostał się z listy SLD, choć był bezpartyjny). W 2005 roku został prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Trafił tam tu po odejściu na policyjną emeryturę.
Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w skrócie
11 - 17 stycznia 2016 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?