W tym rejonie prowadzone są poszukiwania
(fot. Fot. Marta Gawina)
Robert Gałązkowski z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego twierdził, że pogoda umożliwia lot ratunkowy. W nocy pojawiła się mgła. Poszukiwania są prowadzone przez cały czas.
Straż graniczna straciła łączność ze śmigłowcem o godz. 17.38. To była maszyna typu Kania. O 17.55 straż graniczna dostała sygnał o huku w miejscowości Klukowicze. Ale tam śmigłowca nie odnaleziono.
- Do tej pory 70 strażaków przeczesało już 100 ha lasu - mówi Marcin Janowski, rzecznik podlaskich strażaków. Od rozpoczęcia poszukiwań łącznie w akcji bierze udział około 200 osób - podlicza Janowski. Poszukiwania obejmują okolice miejscowości Klukowicze, Tokary, Wyczółki. Podobna akcja jest prowadzona także po stronie białoruskiej. Białorusini przeczesali pas długości 20 km wzdłuż granicy. Ludzie idą kordonem, oddaleni od siebie o około 20 metrów jeden od drugiego.
Zaginiony śmigłowiec miał trzy lata, leciał z Białegostoku do Mielnika.
- Dopóki nie odnajdziemy śmigłowca, mamy nadzieję, że oni żyją - dodaje mjr Anna Wójcik, rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Kanią leciał pilot z kilkunastoletnim doświadczeniem, razem z nim w maszynie było dwóch obserwatorów z kilkuletnim stażem służby. To był rutynowy lot patrolowy.
Na miejscu jest nasza ekipa reporterska.
- Dopóki nie odnajdziemy śmigłowca, mamy nadzieję, że oni żyją - mówi mjr Anna Wójcik (z lewej), rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
(fot. Fot. Marta Gawina)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?