Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmigłowiec patrolowy polskiej straży granicznej rozbił się na Białorusi. Cała załoga zginęła. To byli mieszkańcy Białegostoku. (2 x zdjęcia i wideo)

(dor) na podst tvn24.pl
Na miejsce tragedii przyjechał Maciej Żywno, wojewoda podlaski.
Na miejsce tragedii przyjechał Maciej Żywno, wojewoda podlaski. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Śmigłowiec typu Kania leciał z Białegostoku do Mielnika. Wrak wytropili po zapachu nafty lotniczej Polacy. Ale maszyna rozbiła się po stronie białoruskiej. Na pokładzie zginęło trzech mieszkańców Białegostoku. Nie mieli szans na przeżycie.

[galeria_glowna]

Na miejsce tragedii przyjechał Maciej Żywno, wojewoda podlaski.
Na miejsce tragedii przyjechał Maciej Żywno, wojewoda podlaski. Fot. Wojciech Wojtkielewicz

Na miejsce tragedii przyjechał Maciej Żywno, wojewoda podlaski.
(fot. Fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Śmigłowiec jest kompletnie zniszczony - powiedział Adam Rapacki, wiceszef MSWiA. - Nawet gdyby ratownicy dotarli tuż po upadku, niewiele można by było pomóc.

Śmigłowcem leciało trzech mieszkańców Białegostoku. To był zwykły lot patrolowy z Białegostoku do Mielnika wzdłuż granicy. Świadkowie mówią, ze słyszeli maszynę, ale nie widzieli, żeby był oświetlony. Straż graniczna straciła łączność ze śmigłowcem w sobotę o godz. 17.38. O godz. 18 rozpoczęły się poszukiwania. Na pomoc przyleciały śmigłowce, ale gęstniejąca mgła zatrzymała je na ziemi. Przez całą noc okoliczne lasy przeczesywało około 200 osób.

Poszukiwania objęły okolice miejscowości Klukowicze, Tokary, Wyczółki. Podobna akcja była prowadzona także po stronie białoruskiej. Białorusini przeczesali pas długości 20 km i szerokości kilometra wzdłuż granicy. Ludzie szli kordonem, oddaleni od siebie o około 20 metrów jeden od drugiego.

- Na ślad wraku trafili polscy pogranicznicy przeszukujący pas graniczny. Wyczuli zapach nafty lotniczej, którego źródło według ich oceny znajdowało się po białoruskiej stronie granicy - powiedział Marcin Janowski, rzecznik prasowy podlaskiej straży pożarnej.

Polscy ratownicy zaalarmowali stronę białoruską. Okazało się, ze wrak leżał zaledwie 200 metrów od pasa granicznego, w pobliżu miejscowości Wyczółki, gdzie wieczorem rozpoczęły się poszukiwania. Polscy lekarze stwierdzili zgon całej załogi. To byli: 49-letni pilot, 35-letni nawigator i 34-letni obserwator.

- Zwróciliśmy się do strony białoruskiej o jak najszybsze przeprowadzenie sekcji zwłok, żeby można było wydać ciała rodzinom - powiedział wiceszef MSWiA. I podkreślił, że strona białoruska "jest życzliwa, otwarta na współpracę i deklaruje wszelką pomoc".

Wiceminister SWiA Adam Rapacki zapewnił, że rodziny dostaną zapomogi i już zostały objęte pomocą psychologiczną. Na miejscu jest też wojewoda podlaski. Polska delegacja wybiera się na stronę białoruską, żeby obejrzeć miejsce tragedii. Katastrofę zbadają dwie komisje - polska i białoruska.

Na razie wszystkie śmigłowce typu Kania zostały uziemione. Maszyny czekają na specjalne przeglądy. Rozbita Kania była wyprodukowana w 2006 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny