Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelnie pobił mężczyznę - 6 lat, omal nie zatłukli taksówkarza - 3 lata. Czy białostocki sąd wydaje sprawiedliwe wyroki?

Joanna Krukowska
Nie wolno zapominać, że to prawo jest dla ludzi, a nie ludzie dla prawa.
Nie wolno zapominać, że to prawo jest dla ludzi, a nie ludzie dla prawa. Fot. Internet
Ostatni wyrok kary śmierci w Polsce wykonano 21 kwietnia 1988 roku na Stanisławie Czabańskim. Mężczyzna wywiózł do lasu i brutalnie zgwałcił nauczycielkę. Potem zabił, 27 razy uderzając po głowie kluczem do samochodu. Gdyby ta zbrodnia wydarzyła się dziś, Czabański dostałby jakieś 10 lat.

Morderstwo Ani Kurkowskiej wstrząsnęło całym Podlasiem. 21-letnią dziewczynę zgwałcono, a potem zarąbano siekierą, a ciało wrzucono do ognia, żeby po bestialskiej zbrodni nie został żaden ślad. Bardzo często w komentarzach na temat tego zabójstwa słyszało się: śmierć za śmierć.

Ostatni wyrok kary śmierci

W Polsce wykonano 21 kwietnia 1988 roku na Stanisławie Czabańskim. Po tym, jak odwiózł spodziewającą się dziecka żonę do szpitala, pojechał do znajomej nauczycielki, wywiózł ją do lasu i brutalnie zgwałcił. Uciekającą dogonił i zabił, 27 razy uderzając po głowie kluczem do samochodu. Potem wrócił do jej domu z zamiarem zamordowania jej dwóch córek, bo widziały, jak on i ich mama wychodzą razem z domu. Na szczęście dziewczynki zdołały uciec.

Mam przeczucie, że gdyby ta zbrodnia wydarzyła się dziś, Czabański dostałby jakieś 10 lat. Od dwóch do czterech lat za gwałt i kilka dodatkowych za pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Wyszedłby po odsiedzeniu sześciu. Tak przynajmniej można pomyśleć, wnioskując z ostatnich wyroków białostockich sądów.

Właśnie na 10 lat pozbawienia wolności białostocki sąd okręgowy skazał w lutym dwóch młodych mężczyzn. Był to maksymalny wymiar kary za czyn, którego, zdaniem sądu, się dopuścili: pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Surowy wyrok, powie ktoś. Sęk w tym, że de facto dostali oni 10 lat więzienia za dźgnięcie ofiary, 27-letniego mężczyzny, ponad 20 razy nożem w plecy. Bo nie chciał im dać papierosa.

Jeszcze mniej, bo sześć lat, usłyszał w sierpniu pewien 22-latek, który razem z kolegami postanowił pobić jakiegoś człowieka. Kiedy kopali przypadkowego przechodnia, w jego obronie stanął Jarosław J. Dostał pięścią w twarz, upadł na chodnik, zmarł po 12 dniach spędzonych w szpitalu. Dwaj pozostali oskarżeni dostali po dwa lata. Sędzia uzasadniała wyrok, mówiąc między innymi: "Należy (…) mieć na uwadze, że to było tylko jedno uderzenie" (sic!). Szkoda, że nie miała raczej na uwadze bohaterskiej, tak rzadkiej, a jednocześnie tak pożądanej postawy Jarosława J.: ten ojciec dwójki dzieci zginął dlatego, że zareagował, kiedy bito obcego mu człowieka. Jednak mam wrażenie, że sąd był bardziej zainteresowany szukaniem usprawiedliwienia dla oskarżonych niż sprawiedliwości wobec ofiary.

Wielkim nietaktem (łagodnie mówiąc) wykazał się też wobec rodziny "pobitego ze skutkiem śmiertelnym". Nie wiem, jak musiała się czuć żona Jarosława J., kiedy usłyszała żart (?) w uzasadnieniu wyroku: "Daniel (główny oskarżony - przyp. red.) chciał zakończyć dyskotekę mocnym akcentem. Trzeba przyznać, że mu się to udało".

Sprawiedliwość niesprawiedliwa

W czerwcu dwóch 18-latków dostało kary trzech i trzech i pół roku pozbawienia wolności za rozbój. Rozbój ten wyglądał tak: chłopcy wybrali taksówkę na podstawie marki, wsiedli do niej, a kiedy przejeżdżali przez ustronne miejsce, zarzucili taksówkarzowi na szyję linkę i zaczęli bić metalową rurką po głowie. W pełni zgadzam się ze zgromadzonymi na sali sądowej taksówkarzami, którzy po ogłoszeniu wyroku krzyczeli: "Hańba! Skandal!". Sędzia w uzasadnieniu przyznała: "Sąd zdaje sobie sprawę, że opinia publiczna może być niezadowolona z wymiaru kary, ale sąd musi pozostać obiektywny". Nie wiem, czy było to obiektywne.

Jednak wiem, że w odczuciu społeczeństwa nie tyle "niezadowalające", co rażąco niesprawiedliwe.

Oto mamy sytuację, kiedy za coś, co każdy normalny człowiek uznałby za usiłowanie zabójstwa (nie wiem, zgodnie z prawem czy nie, wiem, że słusznie), idzie się do więzienia na trzy lata. Z czego realnie pewnie siedzi się dwa.

Kilka dni temu zapadł wyrok w sprawie śmiertelnego pobicia dwóch Łotyszy, ojca i syna, w jednej z białostockich agencji towarzyskich. Czterech oskarżonych skazano na od dwóch do sześciu lat więzienia. "To są tak naprawdę łagodne kary, patrząc na to, co się wydarzyło w tej agencji" - mówił sędzia. Czy sąd choć chwilę pomyślał nad tym, że może nie orzec kary łagodnej, a taką, która byłaby proporcjonalna do winy?

Z kolei w przypadku sprawców słynnego linczu we Włodowie białostocki sąd apelacyjny nie kwapił się już tak z byciem łagodnym. Bracia W. mają odsiedzieć po cztery lata.

Mieszkańcy Włodowa przez szereg lat byli terroryzowani przez Józefa C., 60-latka, który ponad połowę swego życia (34 lata) spędził w więzieniu, między innymi za pobicia i napady z nożem. Na więzienie mówił "dom". Kiedy wychodził na wolność, nękał całą wieś, pijąc, bijąc, kradnąc, grożąc ludziom śmiercią, chodząc po ulicach z nożem. Ludzie mówili, że kiedy wracał do Włodowa, bali się nawet na grzyby chodzić. W końcu miarka się przebrała i mieszkańcy dokonali samosądu. Rzecz jasna, wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę w państwie prawa powinno być karane.

Sęk w tym, że mieszkańcy Włodowa bardzo chcieli załatwić wszystko właśnie zgodnie z obowiązującym prawem - dzwoniąc na policję, kiedy czuli się zagrożeni. Ale policjanci, także zgodnie z prawem, nie mogli nic zrobić, upominali tylko Józefa C. Kiedy ten, z maczetą w ręku, gonił braci W. i groził, że podpali ich dom, powiadomiona policja nawet nie przyjechała. I oto doszło do kuriozalnej sytuacji: polski system sprawiedliwości, który wcześniej, delikatnie mówiąc, "wypiął się" na mieszkańców Włodowa, teraz nagle się ocknął i rości sobie prawo do ich osądzania. Nie potrafił ich obronić i za swoją niemoc ich skazuje. Według mnie jedynym rozsądnym, a przede wszystkim jedynym sprawiedliwym wyjściem byłoby teraz ułaskawienie skazanych braci W. (jeden z nich w sierpniu wystąpił z takim wnioskiem).

Jaki sędzia, takie wyroki

Oczywiście wszystkie wyżej opisane wyroki zapadły zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem i wydane zostały przez niezawisły sąd. Jednak owa niezawisłość oznacza w praktyce to, że jeśli jakiś sędzia jest sędzią marnym, to bez żadnych konsekwencji przez całą swoją karierę może wydawać marne wyroki. Każde jego orzeczenie może być zmieniane w wyższej instancji, a on i tak będzie sobie marnie dalej orzekał. Kiedy taki marny sędzia trafi się w sądzie administracyjnym, to (bez urazy, wysoki sądzie administracyjny) pal sześć. Jednak wydawanie marnych wyroków w postępowaniu karnym jest wyjątkowo haniebne, gdyż w całym społeczeństwie wywołuje poczucie krzywdy, bezsilności i frustracji, w konsekwencji prowadząc do lekceważenia prawa.

Bo jeśli zgodnie z tym prawem dopuszcza się uznanie zaszlachtowania człowieka za pobicie, to jest to prawo niesprawiedliwe. Jeśli zgodnie z tym prawem można orzec sześć lat, a w praktyce cztery realne, za zabicie człowieka, który stanął w obronie bitego, jest to prawo nikczemne. Jeśli zaś przy wydawaniu wyroku bierze się pod uwagę skruchę i żal oskarżonych, a nie krzyki i łzy ofiar, jest to zwyczajnie podłe.

Nie wolno zapominać, że to prawo jest dla ludzi, a nie ludzie dla prawa. Ma ono przede wszystkim wymierzać przestępcom odpowiednią karę, ale również dawać satysfakcję poszkodowanym oraz poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa całemu społeczeństwu. Jeśli takie nie jest, trzeba je zmienić. A póki jest, jakie jest, częściej sięgać do maksymalnych przewidzianych kar.

I może w końcu w uzasadnieniu wyroku, zamiast "to są tak naprawdę łagodne kary", sąd, pamiętając o tym, że wydaje wyroki w imieniu państwa, a więc społeczeństwa, powie: "Twarde prawo, ale prawo".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny