Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelne potrącenie pieszej na chodniku przy ul. Skłodowskiej w Białymstoku. Ruszył proces kierowcy dostawczaka [ZDJĘCIA]

Magdalena Kuźmiuk
Magdalena Kuźmiuk
Do śmiertelnego wypadku przy ul. Skłodowskiej doszło w sobotę 19 stycznia. Kierowca dostawczego auta potrącił na chodniku pieszą.
Do śmiertelnego wypadku przy ul. Skłodowskiej doszło w sobotę 19 stycznia. Kierowca dostawczego auta potrącił na chodniku pieszą. Wojciech Jakubicz/Anatol Chomicz
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się w środę proces 28-letniego kierowcy samochodu dostawczego, który w styczniu potrącił starszą kobietę na chodniku przy ulicy Skłodowskiej. Piesza zginęła na miejscu. Adamowi K. grozi teraz osiem lat więzienia.

- Byłam u mamy dzień wcześniej. Rozmawiałyśmy, pytałam, co zrobimy na obiad z okazji dnia babci. Umówiliśmy się, że przyjdziemy do niej w niedzielę w odwiedziny - mówiła w środę na rozprawie córka zmarłej 86-latki.

Ubrana na czarno, z bólem widocznym na twarzy, ze łzami w oczach słuchała, kiedy prokurator, odczytując akt oskarżenia, wymieniał po kolei obrażenia, jakich doznała Irena A. kiedy przejechał po niej dostawczy samochód. Obrażenia te były makabryczne.

Nie doszło do niedzielnego spotkania, rodzina nie miała już okazji, by znów świętować dzień babci. W sobotę 19 stycznia o świcie Irena K. zginęła pod kołami auta tuż przy swoim bloku. Wyszła rankiem na autobus, bo miała jechać na giełdę przy ulicy Andersa. Zeszła ze schodków, które prowadziły od jej bloku na chodnik przy ulicy Skłodowskiej. Szła, a na chodniku Adam K. cofał dostawczym iveco. Akurat dowoził busem mięso do pobliskiego lokalu gastronomicznego. 28-latek twierdzi, że nie zauważył pieszej. Potrącona kobieta upadła i dostała się pod koła. W wyniku odniesionych obrażeń zmarła na miejscu.

Zobacz też: Śmiertelne potrącenie pieszej przy Auchan na Hetmańskiej

- Tego dnia zacząłem pracę o godz. 4.30, bo zaspałem. Normalnie zaczynam o godz. 3. Bar był moim 10 czy 11 punktem tego dnia. Jechałem od strony Centralu, chciałem zaparkować na miejscu dla dostawców. Wszędzie było dużo śniegu, paliły się latarnie. Wjechałem na chodnik i powoli cofałem. Patrzyłem w lusterka. Była sobota rano, po śnieżycy, pusto na chodnikach. Poczułem, jakbym wjechał lekko w zaspę. Wysiadłem z auta, zajrzałem pod samochód i zobaczyłem leżącą kobietę. Starałem się nawiązać z nią kontakt, wołałem: halo, proszę pani! Nie reagowała, zadzwoniłem pod 112 - mówił oskarżony Adam K.

W środę przed sądem przyznał się do stawianego mu zarzutu. Bardzo się kajał. Wiele razy przepraszał córkę pokrzywdzonej kobiety. Wyznał, że od dnia tragedii leczy się u psychiatry, ciężko mu żyć z tym, co się stało.

Córka pokrzywdzonej nie chciała żadnego kontaktu ze strony Adama K. Przyznała, że obawiała się, że kontaktując się z nią podczas przedsądowej mediacji, kierowca będzie chciał uniknąć odpowiedzialności. Także w środę na rozprawie nie przyjęła przeprosin 28-latka.

- Mam żal do kierowcy, on nie patrzył w lusterka. Oglądałam monitoring z miejsca zdarzenia, mama była dobrze widoczna. Po tym chodniku cały czas jeżdżą samochody - dostawcze i osobowe też. To miejsce newralgiczne. Jak się schodzi z tych schodków, to tak jakby się wchodziło na ulicę. Dzieci stamtąd zbiegają - mówiła oskarżycielka posiłkowa.

Zobacz także: Rajd porsche cayenne po chodniku przy Skłodowskiej w Białymstoku. Bo były korki

Sąd przesłuchał w środę wszystkich świadków i strony mogły wygłosić swoje mowy końcowe. Prokurator zażądał dla Adama K. kary dwóch lat bezwzględnego więzienia oraz pięcioletniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

- Jeżeli była wina, to musi być też kara - stwierdził prokurator Andrzej Olszewski. - Żaden pośpiech nie przemawia za tym, by lekceważyć ciążące na sobie jako kierowcy obowiązki.

Długą i przejmującą mowę wygłosiła adwokat oskarżonego Agnieszka Zięzio-Koralewska.

- To ambitny pracownik, strażak, który wiele razy niósł pomoc, wiele razy uczestniczył w ratowaniu ludzkiego życia. Zna jego wartość i tym trudniejsze jest życie ze świadomością tego, co się stało. Oskarżony ma sumienie. Do końca życia będzie się budził z tą świadomością, mimo radości, jakie życie będzie mu jeszcze niosło

- powiedziała.

Mecenas wniosła o wyrok w zawieszeniu. Decyzja sądu zapadnie w piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny