Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelne potrącenie na przejściu. 19-latkowi grozi osiem lat więzienia i sto tysięcy zł do zapłaty.

Magdalena Kuźmiuk
Auto Dariusza P. dosłownie staranowało pieszą na przejściu na ulicy Andersa w Białymstoku.
Auto Dariusza P. dosłownie staranowało pieszą na przejściu na ulicy Andersa w Białymstoku. Fot. sxc.hu
Auto Dariusza P. dosłownie staranowało pieszą na przejściu. Kobieta nie miała szans. Mąż chce, by za śmierć żony 19-latek zapłacił mu sto tysięcy złotych.

Prokurator ocenił, że 19-latek w seicento jechał za szybko. W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Białymstoku zaczął się jego proces.

Czytaj: Kobieta zginęła na miejscu. 19-latek potrącił ją na przejściu dla pieszych.

- Wracałem z działki. Nie można było przejść, bo policja zagrodziła. Było bardzo dużo samochodów, stały radiowozy. Zobaczyłem, że na jezdni leży laska. Poznałem, że jest żony - opowiadał na poniedziałkowej rozprawie Antoni P.

Tak, 12 kwietnia tego roku, dowiedział się, że jego żona nie żyje. Że na przejściu dla pieszych na ulicy Andersa w Białymstoku śmiertelnie potrąciło ją seicento, za kierownicą którego siedział 19-letni chłopak.

W poniedziałek Dariusz P. stanął przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Mąż zmarłej występuje w tym procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Chce, by za śmierć żony 19-latek zapłacił mu sto tysięcy złotych.

Dariusz P. przyznał się do winy. Ale nie był w stanie złożyć wyjaśnień. - Ten wypadek był dla mnie szokiem. Pamiętam go jak przez mgłę - powiedział.

Czytaj również: 19-latek potrącił kobietę na przejściu. Kierowca stanął przed sądem.

Oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku chłopak uczy się w jednym z białostockich techników. Do domu niedaleko Białegostoku codziennie wraca samochodem.

Tak było i w kwietniu. Lekcje skończyły się tuż po godzinie 15. Dariusz P. zabrał do samochodu dwoje kolegów - Magdalenę i Adriana. Mieli z nim wracać do domu. Ale na ulicy Andersa wydarzył się tragiczny wypadek. Pod koła niebieskiego fiata Dariusza P. nagle wpadła 73-letnia kobieta. Prokuratura ustaliła, że zanim auto się zatrzymało, wiozło kobietę na masce przez kilkadziesiąt metrów. Potem starsza pani upadła na jezdnię. Zginęła na miejscu.

- Samochód uderzył kobietę bardzo silnie. Nie spodziewałem się, że od uderzenia może być taki huk - zeznawał na sali rozpraw jeden ze świadków tego wypadku.

62-latek twierdził, że seicento jechało bardzo szybko. Wskazał, że mogło przekraczać dozwoloną ta tym odcinku prędkość nawet o kilkadziesiąt kilometrów. - Jechał dwa razy szybciej niż inne samochody - stwierdził mężczyzna.

- Jechałem przepisowo, około 70 kilometrów na godzinę - zarzekał się oskarżony jeszcze w śledztwie.

Koledzy, którzy z nim wtedy jechali przed sądem potwierdzili, że Dariusz P. nie jechał zbyt szybko. - Ja również zauważyłem tą kobietę w ostatniej chwili. Nie wiem, jak mogło dojść do tego wypadku - mówił kolega oskarżonego.

W poniedziałek proces 19-letniego Dariusza P. mógł się zakończyć. Jednak jego adwokat złożył wniosek o przesłuchanie na następnej rozprawie rodziców oskarżonego. I sąd się zgodził.

Dariuszowi P. grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności. Kolejna rozprawa za miesiąc.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny