W sobotę w wypadku pod Zambrowem zginęło troje jej znajomych. Czwarty walczy o życie w szpitalu.
To wielka tragedia. Zginęły dwie młode dziewczyny, w dodatku siostry - dodaje Edyta.
Miniony weekend był jednym z najtragiczniejszych w tym roku na drogach Podlasia. Życie straciło pięć osób, dziewięć zostało rannych. Gorzej było tylko w czerwcu. Wtedy pod Wysokiem Mazowieckiem zginęło pięciu mężczyzn. Wszyscy byli pijani.
Wpadli pod tir
Był sobotni wieczór. Przed chwilą minęła 22. Czwórka znajomych wyszła z baru we wsi Krajewo Korytki, pięć kilometrów za Zambrowem. Wjeżdżali na krajową "ósemkę". Skręcali w lewo, ale nie zdążyli. Ich ford escort wpadł wprost pod jadący od strony Warszawy białoruski tir.
- Z parkingu wyjeżdżał sznur samochodów. Oni jechali ostatni - opowiada Zdzisław, znajomy ofiar. - Tir uderzył ich w bok. Samochodem zakręciło i wpadł jeszcze pod naczepę. A później auto wyrzuciło do góry i dachem wpadło ono do rowu.
Samochód został uderzony w lewy bok. Tir wbił się w niego na grubo ponad pół metra. Ofiary zostały uwięzione w środku. Strażacy musieli użyć hydraulicznego sprzętu, żeby je wyciągnąć.
Na miejscu zginął osiemnastoletni Rafał, kierowca samochodu, oraz dwa lata młodsza Milena. Do szpitala w Łomży trafili dwaj pozostali pasażerowie. Mimo wysiłków lekarzy zmarła osiemnastoletnia Magda, siostra Mileny. 23-latek leży na intensywnej terapii. Walczy o życie.
Przez całą niedzielę na miejsce tragedii przyjeżdżały rodziny ofiar i ich znajomi. W rowie i na skraju drogi widać było jeszcze świeże ślady po wypadku: połamany kołpak, kratka od głośnika, strzaskane plastiki i potłuczone szkło. Wszyscy płakali. Zapalali znicze, modlili się.
- Jechali już do domu - Edyta znowu się rozpłakała. Przyjaźniła się z Mileną.
- Jeszcze wczoraj byłem u nich w domu. Mówiły, że wieczorem pojadą na pizzę - przypomina sobie Zdzisław.
Dziewczyny mieszkały w miejscowości Przeździecko Mroczki, niewielkiej wsi pod Zambrowem. Rok temu zmarł ich ojciec. Teraz matka została tylko z dwiema młodszymi bliźniaczkami.
- Dobrze się uczyły. Nie było z nimi kłopotów - dodaje Edyta.
Rafał i Milena od roku byli parą. W sobotę obchodzili rocznicę swojego związku.
Brawura czy chwila nieuwagi?
Tragiczny bilans
W sobotę wieczorem pod Siemiatyczami zginął 47-latek. Na prostej drodze potrącił go samochód. Dwie godziny później do wypadku doszło pod Augustowem. Tam kierowca mondeo potrącił 30-letniego białostoczanina. Ten prawdopodobnie szedł środkiem jezdni. Obydwaj piesi zginęli na miejscu.
Policja wyjaśnia przyczyny i okoliczności wypadku. Wiadomo, że kierowca tira był trzeźwy.
- Trudno powiedzieć, dlaczego młody człowiek tak wyjeżdżał. Może to była brawura, myślał, że zdąży - zastanawia się Grzegorz Ziętarski z zambrowskiej policji.
Znajomi nie dopuszczają nawet myśli, że Rafał był nietrzeźwy. - Na pewno nie pił. Pijany za kierownicę by nie wsiadł - twierdzi Edyta.
Dlaczego doszło do tej tragedii?
- Wszystkie wypadki mają jedną wspólną cechę - chwila nieuwagi, a czasami nawet umyślne złamanie przepisów - wyjaśnia Jacek Dobrzyński, rzecznik podlaskich policjantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?