Najpierw rodzice chłopca chcą wręczyć 10 zł osobie, która ich zdaniem, ponosi największą winę za tragiczne wydarzenia. Ta kwota to koszt badania krwi, którego nie wykonano Bolkowi w szpitalu, a które zdaniem rodziców chłopca, pozwoliłoby wcześniej zdiagnozować chorobę synka i być może uratować mu życie.
13-miesięczny Bolek zmarł w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku 6 grudnia ubiegłego roku, po kilkunastodniowym pobycie na oddziale intensywnej terapii. Trafił tam w bardzo ciężkim stanie, z udarem, który był powikłaniem nierozpoznanej białaczki. Rodzice z synkiem wcześniej dwukrotnie zgłaszali się na Szpitalny Oddział Ratunkowy w UDSK, ze skierowaniem od lekarzy rodzinnych, za każdym razem odmawiano przyjęcia Bolka do szpitala, nie wykonano mu też badań krwi.
Na początku stycznia, po zapoznaniu się z wynikami pracy dwóch wewnętrznych komisji, dyrekcja UDSK przyznała, że popełniono błąd. Bo pierwsza wizyta Bolka w SOR nie została zarejestrowana. W drugim dniu nie wykonano badania krwi, nie skorzystano z konsultacji neurologa i pediatry. Kierownik SOR został odsunięty ze stanowiska, jeden z lekarzy dostał naganę. Ale jednocześnie w oświadczeniu dyrekcji padły słowa oskarżające rodziców, że nie chcieli pierwszego dnia zgodzić się na badania krwi, a trzeciego dnia zgłosili się do szpitala dopiero wieczorem.
W środę po raz pierwszy od tych wydarzeń wypowiedziała się matka Bolka, Katarzyna Kozikowska. Razem z mężem i kilku wspierającymi rodzinę osobami, zebrali się przed UDSK.
- Jestem tu, by stanowczo zaprotestować wobec postawy dyrektora dziecięcego szpitala klinicznego - mówiła drżącym głosem. - Jeżeli chodzi o naszą pierwszą wizytę na SOR, to wielkim łgarstwem jest, że odmówiłam badań laboratoryjnych. W aucie miałam spakowane rzeczy Bolkusia na pobyt w szpitalu. Następnego dnia, kiedy kolejny raz przyjechałam z synkiem do szpitala, zarzucono mi, że na pewno szarpałam go przy ubieraniu i złamałam mu rękę. Bzdura.
Odpierała też zarzuty, że trzeciego dnia zwlekała z przyjściem do UDSK. - W tym szpitalu są lekarze, którzy w fałszu są doskonale zorganizowani - dodała.
Po śmierci synka rodzice Bolka i ich przyjaciele, postanowili założyć Ruch Sprawiedliwych.
- To kilkanaście osób - mówił Grzegorz Kozikowski. - Po pierwsze chcemy, aby lekarze, którzy przyczynili się do śmierci naszego Bolkusia, odpowiedzieli za to, co zrobili. Po drugie - chcemy oczyścić szpital z ludzi, którzy przeszkadzają lekarzom szanującym swą pracę.
Sprawę śmierci Bolka bada też prokuratura.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?