Śmierć alpinisty przemysłowego w silosie. Wnioski na przyszłość
- Ta sprawa pokazuje i uczy, że nawet najbardziej dokładne, szczegółowe procedury utworzone w celu zabezpieczenia w pracy życia i zdrowia ludzkiego okażą się nieskuteczne, gdy ich adresat je w pewien sposób zlekceważy, nie będzie ich stosował w całości albo w części, zawierzy swojemu doświadczeniu, sformułowaniom "że zawsze się udawało", "zawsze tak robiliśmy". Konsekwencje takiego działania mogą być niezwykle tragiczne i nieodwracalne, o czym świadczy przebieg zdarzenia, który był przedmiotem niniejszego postępowania - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Marzanna Chojnowska.
Do tragedii doszło ponad 4 lata temu na terenie białostockiego zakładu przy ul. Elewatorskiej należącego do spółki zajmującej się przetwarzaniem zbóż i produkcją paszy. W silosie powstał zator. Do rozbicia zbrylowanych otrębów wynajęto zewnętrzną firmę trudniącą się alpinizmem przemysłowym.
Czytaj też:
Prace zaplanowano na 19 czerwca 2020 r. Tego dnia na miejsce przybyło trzech mężczyzn. Właściciel wynajętej firmy spuścił się na linie do zbiornika o wysokości około dziewięciu pięter. W pewnym momencie przysypała go poruszona zbita masa. Po trwającej niemal dwie doby akcji ratunkowej, strażacy wydobyli ciało 34-latka spod 9-metrowej warstwy otrębów. Przyczyną śmierci było uduszenie.
Okazało się, że pokrzywdzony nie był wpięty do liny asekuracyjnej, a główna lina nie była naprężona. Mężczyzna zszedł też poniżej nawisu otrębów.
- To pokrzywdzony przyczynił się do wypadku - uważa oskarżony.
Nie przyznał się do winy. Podkreślał, że podwykonawca był osobą doświadczoną, a na etapie przyjmowania zlecenia nie zgłaszał żadnych braków co do sprzętu i wyposażenia. Dyrektor twierdził także, że sam nie został przez przełożonych zapoznany z pełnym zakresem obowiązków.
Oskarżony dyrektor nie przyznał się do winy. Sąd: wyrok jest sprawiedliwy
Tak bronił się przed sądem I instancji (w procesie apelacyjnym nie uczestniczył). Ten błędy pokrzywdzonego uwzględnił, ale uznał, że kluczowe były zaniedbania po stronie dyrektora zakładu - dlatego w kwietniu 2023 r. skazał go. Chodziło o zaniechania w zakresie nadzoru nad pracami, zachowania procedur (m.in. wynikających z tzw. programu wejść do przestrzeni ograniczonej) i zabezpieczeń, w tym:
- brak oświetlenia,
- włączone urządzenie odbiorcze (tzw. ślimak na dole silosu, który mógł wywołać "lawinę" otrębów),
- ale też brak pomostu, na którym poszkodowany mógłby stanąć.
Ten ostatni element (brak pomostu) wyeliminował z opisu czynu Sąd Okręgowy w Białymstoku. Stało się to po uzyskaniu dodatkowej opinii biegłego z zakresu alpinizmu przemysłowego. Ekspert wskazał, że nie było możliwości zastosowania podestu przy tego rodzaju pracy w silosie.
Zobacz także:
Sędzia Marzanna Chojnowska podkreślała, że ta zmiana opisu czynu pozostaje bez wpływu na kwalifikacje prawną czynu oraz wymierzoną karę. Wyrok 8 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata jest - w jej ocenie - karą sprawiedliwą, uwzględniającą wszystkie okoliczności, w tym zachowanie samego pokrzywdzonego. Jest pewna:
- Oskarżony jako dyrektor oddziału w Białymstoku był odpowiedzialny za bezpieczeństwo i higienę pracy osób wykonujących pracę na terenie zakładu, w tym pracowników zewnętrznych firm - mówiła sędzia Chojnowska.
Orzeczenie jest prawomocne.
Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?