Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SM Słoneczny Stok. Ważniejsze śledztwo, czy rozwiązanie problemu?

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Ewa Danilewicz z zarządu spółdzielni twierdzi, że nie ma się z czego śmiać.
Ewa Danilewicz z zarządu spółdzielni twierdzi, że nie ma się z czego śmiać. google street view
Córka Czytelnika wysłała do spółdzielni pismo. Ta, zamiast rozwiązać poruszony w nim problem, dociekała czy autorka pisma jest pełnoletnia.

Ta sytuacja z jednej strony była śmieszna, ale z drugiej żenująca - zaczyna swą opowieść Piotr Rudziński z bloku przy ul. Zielonogórskiej 9.

Od lat borykał się z problemem zastawiania wjazdu do jego bloku przez samochody dostawcze. Pewnego razu przyjechała do niego mieszkająca na Skorupach 30-letnia córka Anna Alicja. Zdenerwowała się, że przed blokiem ojca nie da się przejechać, bo ulicę zajmuje dostawczak. Napisała więc pismo do spółdzielni, czyli do Słonecznego Stoku. Podała swój adres ze Skorup i podpisała się pierwszym imieniem i nazwiskiem. Poprosiła spółdzielnię o interwencję dodając, że występuje w imieniu mieszkańców.

- Niedługo po tym dzwoni do mnie pracownik administracji i zaczyna wypytywać. Czy moja córka jest pełnoletnia? Gdzie mieszka? Ze mną? Czy osobno? Poczułem się jak przestępca maglowany przez prokuratora. Oczywiście nie odpowiedziałem. Bo z jakiej racji? Napisałem za to pismo do spółdzielni, w którym wyraziłem swoje oburzenie, że zamiast zająć się problemem administracja wypytuje mnie o córkę - opowiada Piotr Rudziński.

Odpisano mu, że Anna Rudzińska nie jest mieszkanką osiedla. Poza tym, podpisany pod pismem prezes spółdzielni Jerzy Cywoniuk stwierdził, że pracownik administracji odszukał w książce meldunkowej osobę o danych Katarzyna Anna Rudzińska. A ta jest nieletnia.

- Oprócz 30-letniej Anny Alicji mam też drugą córkę Katarzynę Annę. Ma 16 lat i mieszka ze mną. Pracownik administracji widocznie myślał, że to właśnie ona wysłała pismo. Tylko po co ta cała komedia? Sprawdzanie w książce meldunkowej, dzwonienie do mnie? - mówi.

Z przekąsem dodaje, że całe szczęście, że pracownik administracji nie jest dyspozytorem straży pożarnej. - Bo zapewne niejeden budynek spłonąłby doszczętnie zanim zgłoszenie zostałoby odpowiednio udokumentowane czy też uwiarygodnione - kpi nasz Czytelnik.

Ewa Danilewicz z zarządu spółdzielni twierdzi, że nie ma się z czego śmiać. Bo pracownik administracji zachował wszelkie procedury. - Osoba, która wysłała pismo podała adres nie z naszego osiedla. Dodała jednocześnie, że występuje w imieniu mieszkańców - mówi.

Pytamy, czy to ważne, kto występuje w imieniu mieszkańców. Ewa Danilewicz przyznaje, że pismo może napisać każdy, ale gdyby Anna Alicja ze Skorup podała adres swojego ojca byłoby mniej kłopotów.

A po co dociekanie, czy osoba wysyłająca pismo jest pełnoletnia? - Chodzi o to, że sprawa dotyczyła kwestii znanej kierowcom. A prawo jazdy można mieć dopiero po ukończeniu 18. roku życia - twierdzi Ewa Danilewicz.

Tyle że jest kategoria B1. Prawo jazdy może dostać już 16-latek. - Prawo się jednak zmienia - podkreśla Danilewicz.

W ostatecznym rozrachunku spółdzielnia zareagowała. Przeprowadzono rozmowę z właściciele sklepu. I dostawcze auta nie blokują już ulicy.

- Nareszcie! Nie będzie trzeba pisać kolejnego pisma. Aż strach pomyśleć, o co spółdzielnia spytałaby następnym razem. O rozmiar buta mojej córki? Tylko której? - śmieje się Piotr Rudziński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny