MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Mazurek o tym, czy ekologia musi być lewicowa [WIDEO]

Wojciech Pokora
Wideo
od 16 lat
„Szanse i wyzwania zielonej transformacji w krajach Inicjatywy Trójmorza” to tytuł panelu, w którym w ramach Samorządowego Kongresu Trójmorza pochylono się nad kondycją środowiska w regionie. Jednym z uczestników dyskusji był wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Sławomir Mazurek, który w rozmowie z „Kurierem” podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat ekologii.

Gdy słyszymy o ekologii, to natychmiast na myśl przychodzą nam zideologizowane lewicowe organizacje. Czy ekologia faktycznie jest lewicowa? Wiceprezes NFOŚiGW mówi, że nie:

- Jeśli jest pragmatyczna, opiera się o kalkulację potrzeb i możliwości, to wówczas jest korzystna, szczególnie gdy na nią patrzymy z perspektywy człowieka i jego potrzeb. Jeśli chcemy żyć w dobrej jakości środowisku, warto inwestować w takie działania. Wtedy „zielona przyszłość” ma sens. Ale w centrum ma być człowiek a nie ideologia, czy konkretny biznes. Dla tzw. ekologii głębokiej, człowiek jest największym szkodnikiem. Dla myślicieli depopulacyjnych człowieka powinno być w ogóle jak najmniej na świecie. Ci ludzie pomijają zjawiska, które są w środowisku, zjawiska, które wiążą się z dynamiką populacji, z sukcesją i to, w jaki sposób planeta dbała o swoje zasoby przed pojawieniem się ludzi w tak dużej ilości. Właśnie przez katastrofy naturalne. To nie znaczy, że dziś nie mamy gasić pożarów i zapobiegać powodziom. A są tacy, którzy uważają, że skoro woda wylewa, to po co ratować ludzi, woda spłynie sobie do morza. To absurdalne myślenie. Wydawałoby się, że nie do obrony, a jednak się pojawiają takie wypowiedzi w przestrzeni.

Wiceprezes NFOŚiGW zwrócił także uwagę, na funkcjonowanie organizacji ekologicznych, które służą interesom różnych grup:

- Pamiętam sprzed kilku lat taką sytuację, gdy jedna z organizacji, z niemieckim kapitałem, informowała, że Obwód Kaliningradzki jest najbardziej ekologiczny, jeśli chodzi o ścieki komunalne. Bo powstała jedna oczyszczalnia ścieków, a Polska zanieczyszcza Bałtyk w skrajny sposób. Widzimy tutaj wątek geopolityczny. Było to jeszcze przed debatą o Nord Stream 2, kiedy Polska podnosiła argumenty ekologiczne, co się dzieje na dnie Bałtyku. Wielu organizacjom to nie przeszkadzało - ocenił.

- Wielokrotnie apelowaliśmy do Greenpeace’u , by podjęli jakieś działania, skoro problemem była walka z kornikiem drukarzem w Puszczy Białowieskiej, czy Wisła i inne rzeki, które miały zanieczyszczać Bałtyk. A pierwszym, bardzo mocnym akordem była Rospuda. Wtedy pojawi się ten bardzo mocny głos organizacji ekologicznych, które nie licząc się z mieszkańcami miejscowości takich jak Mazurki, promowali ten przebieg drogi, który przechodził przez ludzkie domy, a nie przez Dolinę Rospudy. Dziś te siedliska przyrodnicze, o które wówczas NGO’sy walczyły, po prostu zniknęły - dodał Mazurek.

Cała rozmowa w materiale wideo:

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny