Nasz Czytelnik codziennie musi dojeżdżać do pracy przy ulicy Malmeda. Jednak od soboty, gdy zmieniono organizację ruchu, nie może wjechać w tę ulicę jadąc Piłsudskiego od strony ulicy Sienkiewicza.
- To jest absurd - oburza się pan Edward. - Przecież przez to, muszę jeździć dookoła. A to jest jedyna, najprostsza trasa.
- Do ulicy Malmeda można dojechać innymi trasami, na przykład z Sienkiewicza w Białówny i po chwili jest się na miejscu, nawet szybciej niż jadąc przez aleję - przekonuje Bożena Zawadzka, zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Inwestycji Miejskich w Białymstoku.
Tłumaczy ona, że zamknięcie wjazdu z Piłsudskiego w Malmeda było konieczne w związku z puszczeniem ruchu na aleję. Teraz, by skręcić w tym miejscu, kierowcy musieliby pokonać aż cztery pasy i stwarzałoby to zbyt duże zagrożenie. Taką organizację ruchu miasto wprowadziło dbając o względy bezpieczeństwa.
- Nie przemawiają do mnie te argumenty, bo niebezpiecznie tak samo jest na innych ulicach, czy drogach - mówi nasz Czytelnik. - Urzędnicy nie dbają o jednostkę mydląc oczy dbaniem o ogół społeczeństwa.
Edward Kolenda krytykuje też to, że z Malmeda można skręcić w Piłsudskiego, ale ruch tam nie jest kierowany sygnalizacją świetlną. Jego zdaniem to stwarza zagrożenie. I grozi wypadkami.
Sprawdziliśmy w białostockiej drogówce i dowiedzieliśmy się, że wypadków w tym miejscu po zmianie organizacji ruchu nie było.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?